Wiecie jak to jest: bohaterka hollywoodzkiej komedii nie może przeżyć upojnego romansu z nieznajomym, jeśli jej obecny facet czegoś nie przeskrobie. Dlatego w "Sześciu dniach, siedmiu nocach", ostatnim udanym (i jednym z nielicznych udanych w ogóle) filmie Ivana Reitmana, facet (David Schwimmer) wskakuje do łóżka ponętnej brunetki, gdy tylko dowiaduje się, że jego narzeczona (Anne Heche) zaginęła w katastrofie lotniczej.
Przechyliwszy szalę naszej sympatii na jej stronę, twórcy filmu pozwalają przeżyć swojej bohaterce egzotyczną przygodę z przystojnym awanturnikiem (Harrison Ford). Co ciekawe, do konsumpcji pęczniejącej od sensualnych doznań relacji nie dochodzi. Gdy rozbijają się na bezludnej wyspie i w gruncie rzeczy zakochują w sobie, ona stwierdza, że na lądzie czeka na nią narzeczony, a on... to szanuje!
Przyjemnie cnotliwa komedyjka Reitmana z jednej strony przywodzi więc na myśl staromodne hollywoodzkie klasyki, ale już z drugiej jest bardziej wyzwolona od większości komedii współczesnych (dodajmy, że chodzi o te szablonowe, studyjne produkcje, a nie np. o filmy Apatowa).
Można tu usłyszeć "Fuck you!", pomimo ograniczenia wiekowego PG-13, morscy piraci (ależ trio: Temuera Morrison, Cliff Curtis i Danny Trejo) nie tylko groźnie wyglądają, ale też mordują bez litości, a jedną z najbardziej zapadających w pamięci scen jest ta, w której Ford wyjmuje z ciasnych i przemoczonych spodenek Heche... jadowitego węża. "Lepiej, żebym nie widziała jak się uśmiechasz" - mówi nieco zawstydzona, ale bynajmniej nieodczuwająca fizycznego dyskomfortu bohaterka.
Cóż, nie ma to jak oldskulowy seks!
Wydanie dvd
Płyta ukazała się w ramach reedycji pod szyldem „Długich wieczorów”, serii wydawniczej CD Projektu. Dźwięk pięciokanałowy, obraz nieanamorficzny! Brak dodatków.