Ostatnie starcie

Mali Agenci, czyli rodzeństwo Carmen i Juni Cortezów ponownie gości na naszych ekranach. Tym razem jednak w wersji trójwymiarowej, co jest wydarzeniem w naszym kraju, w którym filmy 3D można było oglądać do niedawna tylko na specjalnych pokazach niegdyś w kinie Oka mieszczącym się w tym samym budynku, co nieistniejący już Capitol oraz w wielkoekranowych salach IMAX.
Mali Agenci 3D to pierwszy trójwymiarowy film w naszym kraju, który trafi do szerokiej dystrybucji. Dzięki specjalnym okularom widzowie każdego praktycznie kina będą mogli obejrzeć obraz w wersji przestrzennej.
Podejrzewam, ze dzięki temu zabiegowi Mali Agenci 3D odniosą sukces kasowy, bowiem wiele osób wybierze się do kina nie tylko po to, żeby obejrzeć przygody rodzeństwa Cortezów, ale żeby zobaczyć trzeci wymiar. Czy jednak sama produkcja zasługuje na uwagę?
Moim skromnym zdaniem nie do końca.

Film rozpoczyna się w momencie, kiedy Juni Cortez nie pracuje już dla agencji i dorabia, pracując jako prywatny detektyw. Kiedy jednak Carmen Cortez zostaje uwięziona we wnętrzu gry komputerowej stworzonej przez maniakalnego szaleńca o imieniu Zabawkarz, Juni bez wahania wyrusza w niebezpieczną podróż do wirtualnego świata. Aby uratować siostrę będzie musiał dotrzeć aż do czwartego poziomu gry, a to zadanie nie będzie należało do najłatwiejszych.

Po obejrzeniu Małych Agentów 3D mam pewność, że Robert Rodriguez lubi grać w gry wideo, a miłośnik tego rodzaju rozrywki w filmie dostrzeże nawiązania do takich komputerowych przebojów jak Mega Race, czy serii Zelda.
Reżyser szczodrze korzysta z możliwości, jakie oferuje trzeci wymiar i raczy nas zapierającymi dech w piersiach ujęciami, które sprawiają, że niekiedy faktycznie czujemy się jak we wnętrzu gry komputerowej. Niestety, takie chwile - przynajmniej w moim przypadku - następowały niezwykle rzadko. Wykonane z kartonu, słabej jakości okulary, które otrzymałem przy wejściu na salę w znaczny sposób utrudniały mi odbiór filmu. Obraz się rozmazywał, nie trzymał ostrości, a po 30 minutach zaczęła mnie boleć głowa.
Siedzące obok mnie dzieci albo otrzymały lepsze okulary, albo w ogóle nie zwracały uwagi na niedoskonałości szkieł, bowiem entuzjastycznie reagowały na wydarzenia prezentowane na ekranie. Może już jestem za stary?

Scenariusz Małych Agentów 3D również nie należy do najlepszych. Historia sprawia wrażenie zlepionych ze sobą wątków, których zadaniem było jedynie pokazanie efektownych ujęć trójwymiarowych. Na siłę doklejono przesłanie o ważności rodziny, wybaczeniu oraz tolerancji. Może dzieci nie zwrócą na to uwagi, mnie jednak braki fabularne bardzo raziły.

Przypominając sobie reakcję młodej widowni obecnej na pokazie, jestem przekonany, że dzieciom film się spodoba.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)