Pogrzebowy horror
Kiedy postanowiłem powrócić do oglądania filmów, miałem swoisty dylemat, którą pozycję z proponowanych premier DVD wybrać. Spośród kilku dramatów, kina akcji i horrorów, mój wybór padł na ten ostatni gatunek. Szczerze mówiąc, obawiałem się, że mój płytowy strzał okaże się tym chybionym, a wewnętrzny odpoczynek nie był wart zachodu. I niestety tak się stało, bo wybrana przeze mnie produkcja o tytule „Trumna”, to prawdziwy gwóźdź boleśnie wbity w moje filmowe zdrowie.
Ta złowieszczo zatytułowana azjatycka (Korea Południowa, Tajlandia, Singapur) produkcja trafiła na polskie półki sklepowe w drugiej połowie września. Jej premiera z pewnością nie była wybitnie oczekiwana, zwłaszcza, że film ominął szerokim łukiem kinowe sale.
Tajlandzki reżyser Ekachai Uekrongtham zasłynął w filmowym świecie obrazem „Piękny bokser” – poruszającym dramacie o mężczyźnie walczącym na ringu, który wewnętrznie czuł się kobietą. Wspomniany film był zdecydowanie wart uwagi, co dało nadzieję, że kolejne dzieło Ekachai utrzyma wysoki poziom.
Kiedy azjatyckie horrory dotarły do europejskiego kontynentu znalazły spore zainteresowanie widzów, w tym moje. Niestety z czasem, gdy rynek filmowy nasycał się tego typu produkcjami, można było odczuć, że wnika w nie komercja i brakuje filmowcom nowych pomysłów. Tak właśnie jest z „Trumną”, która w gruncie rzeczy nie wnosi w ten gatunek nic odkrywczego, co prowadzi do przeciętności, a z czasem znużenia i chęci szukania prawdziwych doznań gdzieś indziej.
Filmowi bohaterowie wierzą w moc starych, azjatyckich obrzędów, mających na celu oszukanie przeznaczenia, jakim jest śmierć. Odgrywając mroczne ceremoniały, szukają sposobu, aby uratować najbliższych. Nie liczą się z niczym, zrobią wszystko dla ukochanych. Jak wiadomo, losu nie można przechytrzyć, a w tym przypadku taka próba kończy się wielkim niebezpieczeństwem dla śmiałków.
„Trumna” to mało ambitne, słabe kino, którego pierwotnym celem miało być przestraszenie widza, ale nawet na ludziach przyzwyczajonych do azjatyckich horrorów produkcja ta nie zrobi specjalnego wrażenia. Historia może ciekawa, jednak jej sposób opowiedzenia jest niewiarygodnie chaotyczny. Przez kilka minut po obejrzeniu filmu można mieć spory mętlik w głowie. Wiele wątków, które z założenia powinny ze sobą współgrać, nie mają ze sobą nic wspólnego. Nie twierdzę, że ten film to totalna klapa, bo były inne gorsze produkcje tego typu. Jednakże jeśli w wypożyczalni będziecie się zastanawiać, czy wziąć „Trumnę” czy inny film – weźcie ten inny. Dobrze radzę.