Rozebrały się i... dostały Oscara

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu, pokazanie się nago na ekranie często mogło oznaczać koniec kariery zbyt odważnej aktorki. Czasy jednak zmieniły się tak diametralnie, że obecnie rozebranie się jest jednym z najlepszych sposobów na zwrócenie na siebie uwagi Amerykańskiej Akademii Filmowej i w konsekwencji otrzymanie... nagiego złotego rycerza - statuetki Oscara.

Niniejsze zestawienie stanowić będzie niezaprzeczalny dowód na to, że kapituła przyznająca najważniejsze nagrody w branży filmowej nie składa się tylko i wyłącznie ze stetryczałych pruderyjnych starców, ale osób, którym kobiece ciało potrafi zawrócić w głowie. Nie dziwi też fakt, że faworytem wielu recenzentów jest w tym roku Helent Hunt, która poszła na całość w bardzo odważnej produkcji pt. "Sesje".

Nagość, czy to pełna czy tylko częściowa, stanowiła bowiem nieodłączny element wielu oscarowych kreacji, z których najważniejsze prezentujemy na kolejnych odsłonach. Było i jest co oglądać!

Opowiadający o byłej strażniczce obozu koncentracyjnego film obfituje w rozbierane sceny, w których udział wzięła nagrodzona za nie Winslet oraz blisko dwa razy od niej młodszy David Kross.

Wszystko zmieniło się wraz z jej występem w "Wiernym ogrodniku", gdzie wcieliła się w zamordowaną żonę Ralpha Fiennesa. Weisz odsłoniła wtedy piersi oraz pośladki w scenach wspomnień męża, próbującego wyjaśnić przyczynę jej śmierci.

Theron pojawia się w nim nago, jednak nie w scenie erotycznej. Chodzi tu o fragment, gdy grana przez nią zakrwawiona morderczyni przegląda się w lustrze.

Scena podczas której grane przez nich postaci oddają się cielesnym uciechom była tak wiarygodna i mocna, że musiała zostać przycięta przez cenzorów. Nie spodobała im się całkowita nagość Thorntona, jednak poświęcenie Afroamerykanki docenili z nawiązką.

Gwyneth Paltrow pojawia się w nim nago wielokrotnie, odsłaniając swoje piersi w scenach łóżkowych z Josephem Fiennesem oraz sekwencjach wchodzenia i wychodzenia z pieleszy. Fani aktorki skarżyli się, że odsłaniających ujęć było w tej produkcji zdecydowanie za mało.

Chcąc udowodnić swoją wartość, Hunt postanowiła... wciąż udział w jeszcze bardziej "rozbieranym" filmie - opowiadającej o seksualnej terapeutce produkcji pt. "Sesje", za który otrzymała niedawno nominację do Oscara. Czy przełoży się to na kolejną statuetkę? Zdaniem recenzentów, Hunt jest najpoważniejszą kandydatką do otrzymania nagrody na zbliżającej się oscarowej gali.

Pierwszego w 1971 roku otrzymała za występ w "Klute", gdzie wcieliła się w nowojorską prostytutkę, lubującą się w paradowaniu topless po swoim mieszkaniu.

Drugiego otrzymała siedem lat później za "Powrót do domu", w którym sportretowała samotną żonę, zakochującą się w niepełnosprawnym weteranie wojennym. Tutaj pokazała nie tylko piersi - w namiętnej scenie rozgrywającej się w sypialni mogliśmy zobaczyć wszystko.

Aktorka wcieliła się w nim w cierpiącą na niemotę (nieumiejętność mówienia z zachowaniem słuchu) pianistkę, która ma sekretny romans z sąsiadem. Postać grana przez Hunter początkowo daje mu lekcje gry, by następnie zmienić znajomość w znacznie intymniejszą relację. To właśnie wtedy pokazuje na ekranie to, co najczęściej skrywa pod kostiumami.

Opłaciło się - na gali w 1995 roku otrzymała za to swojego drugiego Oscara.

Ten pierwszy był wyróżnieniem za główną rolę kobiecą w "Oskarżonych", gdzie Foster wcieliła się w ofiarę gwałtu. To właśnie w brutalnej scenie rozgrywającej się w barze grana przez nią bohaterka zmuszona została do odsłonięcia piersi przez grupę pijanych mężczyzn.

Na ekranie widzimy ją nago w dwóch scenach: pod prysznicem oraz podczas namiętnej sceny seksu z Ralphem Fiennesem.

Swój dziwny monolog przerywa dosłownie na krótką chwilę (podczas której doznaje orgazmu), by następnie kontynuować wywód w miejscu, w którym przerwała. (Yahoo Movies/mf/mn)