Samotność w sieci, wiocha w realu!
Zrobić coś z niczego to wielka sztuka. Zrobić „nic” z czegoś to wielka porażka. Nie wiem czy „Samotność w sieci” autorstwa Janusza Leona Wiśniewskiego to dobra książka, ale patrząc na masową euforię czy nawet histerię, jaką wywołała można by zaryzykować stwierdzenie, że jest o czymś, że jest strawna. Tak więc mając tekst o czymś porażką zupełną jest zaprzepaszczenie tego.
20.12.2006 12:16
Ale już wiochą jest dla mnie posiadanie tekstu strawnego, kupy szmalu i modnych aktorów, którzy na dodatek są całkiem nieźli w swoim fachu i totalne danie ciała. Jeżeli kiedykolwiek jakikolwiek film uznałam za film zły, to przepraszam i cofam to. Mało tego jeżeli jakikolwiek film z błotem zmieszałam to też to cofam. „Samotność w sieci” jest dnem.
Jest jedno najbardziej według mnie pejoratywne określenie, którego użyć można w stosunku do filmu. A jest to słowo nudny, bo nic tak nie policzkuje filmu jak ono właśnie. Ale nic też tak bardzo nie pasuje do „Samotności w sieci” jak określenie nudny. Kiedy nawet film uznawałam za kiepski czy fatalny to zawsze… wzbudzał we mnie jakieś emocje, czasem tylko negatywne, ale jakieś. Tu była bezsilność zupełna i wstyd. Nawet ta nędzna Grochola to thriller i kolosalna dawka emocji. Tu zionęło nudą. Tu była hiperogromna dawka nudy, z jaką nigdy się nie spotkałam i jakiej mam nadzieje już nigdy nie zobaczę.
A rzecz cała dotyczy internetowego romansu, który zupełnie przypadkiem nawiązał się między dwojgiem bohaterów (w rolach owych bohaterów Magdalena Cielecka i Andrzej Chyra ) Ma on początkowo mejlowy wymiar, a potem przeradza się w namiętnym romans w realu. I to by było na tyle. Brzmią te zdania mało porywająco, ale w porównaniu do filmu zbudowałam suspens i atmosferę wspaniałą.
Nikt z tego filmu obronną ręką nie wyszedł, no bo to po prostu było niemożliwe. Nic nie jest warte opisania. Bardzo nudną Pan Witold Adamek nam historię opowiedział. Do jej obejrzenia zabierałam się będąc pobudzona jak posiadaczka zaawansowanego ADHD, a z ręką na sercu powiedzieć mogę, że na kilka minut usnęłam. Nawet blichtr i przepych, który kocham, a którego sporo było w filmie nie jest wart opowiedzenia. Bo to bardzo nudna historia była...