RecenzjeUciec, ale dokąd?

Uciec, ale dokąd?

Francois Ozon nigdy nie bał się eksperymentów. Kręcił już kryminalne musicale ("8 kobiet") czy familijną fantastykę ("Ricky"), ale jednak zawsze najlepiej czuł się w roli portrecisty codziennych emocji. W "Schronieniu" stara się połączyć jedno z drugim. Niby rejestruje wydarzenia, podgląda i nie komentuje, a jednak każdemu ruchowi kamery towarzyszy niecodzienny podstęp.

Bohaterka jego filmu, Mousse, w jednej z pierwszych scen dowiaduje się, że jest w ciąży. Z chłopakiem, który właśnie zmarł z przedawkowania. Klasyczne zawiązanie akcji nie staje się jednak typową drogą do zatracenia; wręcz przeciwnie. Ozon umieszcza dziewczynę na odludziu - w tytułowym schronieniu, domku będącym w posiadaniu krewnych. Mousse ma tam sporo czasu na przemyślenia i konfrontację z obecną sytuacją.

Ta nie jest łatwa, wymaga bowiem swego rodzaju dojrzałości - zażegnać traumatyczne wydarzenia z jednej strony, podołać roli matki z drugiej. Tkwiącej na rozdrożu bohaterce pomóc ma relacja (czysta, niezakłócona melodramatycznymi wtrętami) z bratem jej nieżyjącego chłopaka - gejem i poczciwcem, który okaże się wsparciem w najtrudniejszych chwilach.

Ale wszystko to tylko pozory. Codzienność markująca swoisty eksperyment. Jeśli przyjrzeć się brzuchowi odtwarzającej główną rolę Isabelle Carre, nie znajdziemy na nim śladu charakteryzacji czy sztuczności. Z prostego względu - aktorka naprawdę była w ciąży. Zmienia to wymowę całości w sposób podstawowy - każdy gest okazuje się autentyczny, każda reakcja zdaje się wynikać z hormonów. To niemal dokument, rejestracja życia w momencie rozkwitu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)