"EnEn": Szyc usunął się w cień
"EnEn" to film, w którym po raz pierwszy Borys Szyc, mimo że mógłby chcieć zagrać intensywniej usuwa się w cień, robiąc miejsce dla swojego kolegi Grzegorza Wolfa. I ten ruch jest znakomity.
23.09.2009 | aktual.: 25.05.2018 15:15
Dzięki temu film nabiera większego kolorytu. Obserwujemy głównego bohatera, który jest psychiatrą (Borys Szyc), którego w szpitalu intryguje jeden z pacjentów, o którym nic nie wiadomo. Falk wskazuje widzom, że za tajemnicza postacią ciągnie się jakiś sekret, ale jednocześnie przewrotnie kończy film. I przede wszystkim wyciąga z aktorskiego niebytu Grzegorza Wolfa, artystę z Teatru Miejskiego w Gdyni. Sam reżyser przyznał zresztą na konferencji prasowej, że tym filmem chciał mu dać szansę.
I Wolf ją znakomicie wykorzystał. Jak trudno jest zagrać bohatera, który praktycznie nie wypowiada słów wie wielu aktorów. Tutaj dodatkowo trzeba było się zmagać z sytuacją pacjenta szpitala psychiatrycznego. Naśladować ruchy, gesty, cały czas prezentować otępioną twarz. Teatralne doświadczenie okazało się w tym przypadku niezbędne, a może i kluczowe.
Brawa również należą się Szycowi, który "oddał" film koledze po fachu, a mimo to pokazał, że także lekarz może być nieprzeciętny i niebanalny. Dodatkowego smaczku obrazowi dodaje wątek kryminalny i całkiem niezła rola Krzysztofa Stroińskiego, który idealnie pasuje do bohaterów na kierowniczych stanowiskach (patrz: "Ekipa").
film na pewno nei zrobi takiej kariery jak "Komornik", ale pokazuje jedno. W polskim kinie jest jeszcze dużo miejsca dla dobrych aktorów, takich właśnie jak Wolf. Byle scenariusze były dobre...