Recenzje"Małgosia i Jaś": Bajka o małej feministce i niczego nieświadomym chłopczyku [RECENZJA]

"Małgosia i Jaś": Bajka o małej feministce i niczego nieświadomym chłopczyku [RECENZJA]

"Małgosia i Jaś" to stylowy gotycki horror o trudnościach okresu dojrzewania i niemożliwej do okiełznania kobiecej sile. Ale szkieletów w szafie tu nie uświadczymy.

"Małgosia i Jaś": Bajka o małej feministce i niczego nieświadomym chłopczyku [RECENZJA]
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

31.01.2020 | aktual.: 31.01.2020 13:07

Twórca filmu, Osgood Perkins, to reżyser bez większego dorobku, do tej pory znany raczej jako aktor, pojawiający się na drugim czy trzecim planie. Kiedy przystępował do pracy nad swoim nowym dziełem, mocno podkreślał w wywiadach, że zależało mu na dużej wierności wobec oryginału. Czyli tradycyjnej bajki ludowej, spisanej i rozpowszechnionej przez braci Grimm.

Bo film Perkinsa to ekranizacja właśnie tego tekstu, a to że kiedyś był on bajką dla dzieci, a dziś okazuje się pełnokrwistym - i to nie jest przypadkowy dobór słów - horrorem, prowadzi do ciekawych rozważań na temat współczesnej kultury.

Ale sam film nie sięga tak głęboko. Skupia się raczej na wizualnej stronie dramatu nastoletniego rodzeństwa i mocno przyprawionej feminizmem metaforze dorastania jako wędrówki przez las pełen strachów i niebezpieczeństw.

W drodze do lepszego życia

Streszczanie akcji tego filmu byłoby obrażaniem wspólnej w zachodniej kulturze pamięci o historiach z dzieciństwa. Przecież wszyscy wiedzą, o czym jest ta opowieść: dwoje dzieci przemierza gęsty las w drodze do lepszego życia. Są mocno wycieńczone, kiedy znajdują mroczny dom, pełen jedzenia i wygód.

Mieszka tam tajemnicza stara kobieta, która początkowo zdaje się być bardzo przyjazna. I tylko krwawe koszmary senne, nawiedzające Małgosię, są ostrzeżeniem i sygnałem, że coś jest nie tak.

Chłopiec beztrosko najada się serwowanymi przez gospodynię smakołykami i uczy się fachu drwala. Ale Małgosia krok po kroku wchodzi w niebezpieczną grę, którą proponuje jej staruszka. Jej istotą jest wstąpienie do symbolicznej wspólnoty kobiet, które widzą w świecie więcej niż mężczyźni i umieją znacznie lepiej niż oni wykorzystać potencjał natury. Ale wizje Małgosi są coraz bardziej niepojące. Na dodatek Jaś gdzieś znika.

Obraz
© Materiały prasowe

Horror feministyczny

To dziewczynka - w tej roli znana już z dużego i małego ekranu, Sophia Lillis, która wypada tu znakomicie - bierze sprawy w swoje ręce. Wie, że jest odpowiedzialna za młodszego brata, postanawia więc ratować siebie i jego. Konfrontacja z upostaciowanymi lękami, zmusza ją do przyspieszonego dojrzewania. I nabrania głęboko kobiecej świadomości.

Brzmi to niemal jak feministyczny manifest. I coś jest na rzeczy: cały film zdaje się zbudowany z feministycznych akcentów. Znacząca jest już sama modyfikacja tradycyjnego tytułu tej historii, w którym imię chłopca od wieków było na pierwszym miejscu. Choć to przecież Małgosia jest tu zdecydowanie ważniejszą postacią: to ona podejmuje decyzje, kwestionuje łatwe rozwiązania, podejmuje ryzyko.

W miejscach, w których toczy się akcja, to kobiety wiodą prym: matka w domu rodzeństwa, gospodyni w leśnym zamku, a wreszcie - siostry w żeńskim klasztorze, który pojawia tylko w rozmowach nastoletnich bohaterów, zmierzających w jego stronę.

Staruszka przetrzymująca dzieci nieustannie wygłasza feministyczne tyrady: mówi o tym, że tradycyjne małżeństwo to więzienie albo opowiada o sile kobiet, której boją się mężczyźni i dlatego zwracają się przeciw nim. Sama tożsamość kobiety jest z feministycznego punktu widzenia ciekawym dylematem: jest złą czarownicą czy kobietą, która posiadła wiedzę i władzę, którą ona daje.

Obraz
© Materiały prasowe

Oryginalna forma daje do myślenia

Reżyserowi udaje się znaleźć oryginalną formę wizualną dla swej makabrycznej opowieści o dramacie dorastania. Łączy estetykę tradycyjnej bajki i konwencję horroru. Barwna obfitość uczty, która stała się spełnionym marzeniem dzieci, kontrapunktowana jest mrokiem krwawych wizji głównej bohaterki. Dom, w którym zatrzymały się dzieci, jest pięknym, zastanawiająco nowoczesnym, pałacem i ponurym zamczyskiem jednocześnie.

To nie jest horror, w którym szkielety wyskakują z szafy z upiornym klekotem kości, reżyser woli się raczej skupić na budowaniu niepokojącego nastroju znacznie bardziej subtelnymi metodami. I udaje mu się to znakomicie. Trochę straszy, ale raczej każe zastanowić się nad porządkiem rzeczywistości, rozbija pewność dotyczącą konstrukcji świata i daje do myślenia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)