Wracamy do Tulsy! Trzecia najważniejsza rola życia Stallone'a. Nie zawiódł
Gwiazda 79-letniego aktora ponownie rozbłysła. "Tulsa King" to trzeci najważniejszy projekt życia Sylvestra Stallone'a, który po raz kolejny sam pisze dla siebie. I wychodzi mu to świetnie, patrząc na reakcje na serial, który można oglądać na SkyShowtime. Jak sprawdza się najnowszy, trzeci sezon?
Jak to zwykle bywa z serialami, które kończą się w sposób mrożący krew w żyłach, oczekiwania wobec sezonu trzeciego "Tulsa King" były ogromne – w końcu ostatni odcinek sezonu drugiego pozostawił widzów drżących o losy tytułowego Dwighta Manfredi (Sylvester Stallone) i przyszłość jego interesów. Dwie pierwsze odsłony serialu wzbudzały dotychczas bardzo pozytywne reakcje zarówno widzów, jak i krytyków – nic więc dziwnego, że kolejnej wyglądano niecierpliwie. Na szczęście – opłaciło się czekać.
Na te seriale czekamy!
Żeby bezpiecznie wrócić na swoje wiejskie ranczo, Manfredi musi pójść na układ z FBI. Doganiają go duchy z przeszłości, którym - jak się wydawało - stawił już skutecznie czoła. W tym samym czasie do salonu samochodowego, w którym pracuje Mitch (Garrett Hedlund), przyjeżdża dawna sympatia chłopaka – Cleo Montague (Bella Heathcote). Wspomina, że jej ojciec, producent doskonałego bourbona, bankrutuje i wyprzedaje majątek. Główny jego składnik, czyli destylarnia i hala wytwórcza, zostały już jednak obiecane lokalnemu przedsiębiorcy, który z całą pewnością do całkiem uczciwych i sympatycznych nie należy (w tej roli magnetyczny Robert Patrick). Każda z postaci przynosi do Tulsy swoje własne troski i kłopoty, na światło dzienne wychodzą stare, niezałatwione sprawy, a wszystko to spaja swoją charyzmatyczną obecnością sam Stallone.
Przypadek Stallone’a aktora/scenarzysty/reżysera jest jednym z najciekawszych we współczesnym amerykańskim kinie. Nie ma aż tak znowu wielu aktorów, którzy zaczynali pracować na swoje nazwisko jako autorzy scenariuszy, do tego takich jak słynny "Rocky" czy "Rambo". Stallone w "Królu Tulsy" znowu pisze, znowu gra, cieszy się swoją postacią i tym, że sprawia mu to wciąż ewidentnie niesamowitą frajdę.
Jak na kogoś, kto od ponad 50 lat jest na szczycie, to wyczyn nie lada. Co ciekawe, sympatia do wizerunku Stallone’a jako zwykłej, choć lekko ekscentrycznej głowy rodziny w pewien sposób przenosi się na cały serial, chociaż to wciąż przede wszystkim twórcze "dziecko" Taylora Sheridana. Dokładnie tego samego, który dał światu "Sicario", "Wind River" i "Yellowstone" i wydaje się być wciąż jednym z najciekawszych amerykańskich twórców, którzy wciąż jeszcze wierzą w Amerykę.
"Tulsa King", poza lżejszymi akcentami, wciąż pozostaje historią z półświatka. Choć akcja toczy się z dala od wielkich metropolii, nie oznacza to wcale, że tych lokalnych gangsterów można ignorować. Wręcz przeciwnie. Wszystko wskazuje na to, że w Tulsie wydarzy się jeszcze niejedno. Warto zobaczyć na własne oczy.
Jak się kręci erotyczne sceny w polskim filmie? Marta Nieradkiewicz o "Trzech miłościach", castingu i intymności na planie. A Piotr Domalewski o "Ministrantach", Kościele i hipokryzji. O tym w specjalnym odcinku Clickbaitu z festiwalu filmowego w Gdyni. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: