Ocean's Twelve: Dogrywka

Film, który w 2001 roku zarobił na świecie 444 miliony dolarów musiał się doczekać drugiej części. I bardzo dobrze, bowiem kontynuację komedii "Ocean's Eleven: Ryzykowna gra" ogląda się z wielką przyjemnością, a jej realizatorom życzy się jeszcze większych wpływów, tak by... powstał kolejny sequel.

04.12.2006 18:07

W nowej produkcji Stevena Soderbergha ponownie spotykamy się z przebojową jedenastką Danny'ego Oceana (George Clooney)
. Po udanym skoku na kasyno w Las Vegas, szajka złodziei rozpoczęła nowe życie. Na horyzoncie pojawia się Terry Benedict (Andy Garcia) i żąda zwrotu zrabowanych pieniędzy, a także odsetek od łupu. Teraz nie tak bardzo już bogatym panom nie zostaje nic innego jak okraść innych bogatych ludzi.

W przypadku takich filmów jak "Ocean's Twelve: Dogrywka" im mniej wiadomo na temat fabuły, tym lepiej, bowiem każdy z kolejnych zwrotów akcji przyjmuje się z większą przyjemnością. A w nowym obrazie Soderbergha jest ich naprawdę sporo. Wielbicieli pierwszej części produkcji na pewno ucieszy fakt, iż w sequelu jest również więcej komediowych scen. Rozbudowane zostały także niektóre z ról, jak na przykład Matta Damona, który jako Linus Caldwell, stara się zyskać większe znaczenie w grupie. Jednak największą perełką filmu jest postać Julii Roberts, której występ - krótki, ale znaczący i rozbrajający nawet największego ponuraka - na długo utkwi w pamięci widzów.

Filmowi można zarzucić kilka rzeczy, między innymi operowanie tym samym schematem fabularnym, co przy okazji pierwszej części, nieco wolniejsze tempo, czy mniej porywającą muzykę autorstwa Davida Holmesa, jednak produkcja jest doskonałą rozrywką, a jej realizatorzy nie udają, że aspirują do czegoś więcej.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)