Trwa ładowanie...
d1ycji1
sierociniec
08-05-2008 17:19

Czuj duch

d1ycji1
d1ycji1

Nie od dziś wiadomo, że od wszystkich czterech „Pił” straszniejszy jest horror naszej egzystencji. I znakomity „Sierociniec” właśnie o tym przypomina.

Jeśli sądzicie, że w kinie nie może was spotkać nic straszniejszego od psychopaty, który skutecznie pozbawi bohaterów filmu kolejnych członków, a was na miesiąc apetytu, to jesteście w błędzie. W kinie (a czasem i w życiu) nie ma nic bardziej przerażającego od dzieci. Udowodni wam to hiszpański reżyser Juan Antonio Bayona.

Akcję swojego debiutu umieścił on w dawnym sierocińcu, do którego powraca po latach dorosła już wychowanka Laura (przejmująca Belén Rueda). Towarzyszą jej mąż i adoptowany synek Simon. Temu ostatniemu z kolei coraz częściej towarzyszą w zabawie niewidzialni przyjaciele. Pewnego dnia Simon znika, a Laura jest gotowa zrobić wszystko, by odnaleźć syna. Zamiast niego odnajduje jednak własne traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa.

„Sierociniec” to pierwszorzędny film grozy, wbijający w fotel za pomocą staroświeckich wręcz chwytów: gdzieś trzasną drzwi, zazgrzyta karuzela, a do domu zastuka dziwna staruszka. Grupka dzieci zniknie i się pojawi – a skoro są tu duchy, musi być i medium, które kapitalnie zagrała Geraldine Chaplin.

d1ycji1

Cała historia jest tym straszniejsza, że rozgrywa się na szczególnym terytorium: wszak dom powinien być ostoją, tymczasem w „Sierocińcu” staje się kryjącą mroczne sekrety pułapką.

Film splata rzeczywistość z wydarzeniami ponadnaturalnymi, stawiając na potęgę wyobraźni, a nie techniki. Bayona (jak i producent Guillermo del Toro) włącza w opowieść wątek baśniowy.

„Sierociniec” wykorzystuje motywy z „Piotrusia Pana”, opowiada wszak o zaginionych dzieciach i o kobiecie, która, jak Wendy, utraciła dostęp do krainy dzieciństwa, czyli umiejętność swobodnego poruszania się między realem a światem wyobraźni.

Do imaginarium dzieciństwa nie ma już powrotu, są doświadczenia, które tracimy na zawsze. To nie jedyna, niestety, zła wiadomość, jaką przynosi nam hiszpańsko-meksykański horror. Jaka jest ta druga?

Nie liczcie na to, że z ulgą opuścicie kino, zostawiając strach w ciemnej sali. „Sierociniec” to film, po którym człowiek boi się wrócić do własnego domu. Kto wie, kto tam naprawdę mieszka?!

d1ycji1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ycji1