Ewan McGregor: od gwiezdnego wojownika do pogromcy kóz

Ewan McGregor
Źródło zdjęć: © Forum Film

Od 16 kwietnia będziemy mogli oglądać na naszych ekranach mocno odjechaną komedię „Człowiek, który gapił się na kozy”. Jedną z głównych ról – dziennikarza, który odkrywa szokujący, tajny program szkolenia wojskowego – gra Ewan McGregor („Gwiezdne wojny”, „Autor widmo”).

Niegdysiejszy Obi Wan Kenobi trafia tym razem do eksperymentalnego oddziału złożonego ze swoistych „rycerzy Jedi”: tak właśnie mówili bowiem o sobie jego członkowie. – Towarzyszyło im przekonanie, że można stworzyć nowe, niedestrukcyjne metody wygrywania wojen – mówił reżyser Grant Heslov. Film powstał na podstawie książki Jona Ronsona. Autor oparł się m.in. na świadectwie pułkownika z owego oddziału, Jima Channona, który opowiedział mu o eksperymentach z wykorzystaniem telepatii oraz innych zjawisk parapsychicznych, jak chociażby telekineza.

– To była grupa wojskowych, niektórzy z nich zajmowali wysokie miejsce w służbowej hierarchii. Grupa, która całkiem serio i z determinacją próbowała nauczyć się na przykład przechodzenia przez ściany i bycia niewidzialnym. Naprawdę w to wierzyli – tłumaczył Ronson.

McGregor zareagował na propozycję udziału w filmie entuzjastycznie – po pierwsze ze względu na temat, po drugie, ze względu na partnerujących mu kolegów: – To ludzie, z którymi zawsze chciałem pracować, w dodatku spotkałem ich wszystkich na jednym planie filmowym. Gdy dowiedziałem się, że Jeff jest zaangażowany, niemal oszalałem z radości. On jest zawsze perfekcyjnie przygotowany, na pozór wydaje się, że wszystko przychodzi mu lekko. Sceny, gdy ćwiczymy razem tai chi na dachu kontenera, pośrodku pustyni, nie zapomnę do końca życia. I dodawał: – Moja rola była, jak myślę, istotna. Jest on niejako wysłannikiem zdumionej publiczności.

Reporter Bob Wilton (Ewan McGregor)
wpada na trop tajnej, eksperymentalnej jednostki wojskowej, w skład której wchodzą żołnierze o zdolnościach paranormalnych. Ich zmagania z wrogiem mają odbywać się głównie poprzez wpływanie na umysły przeciwników. Wilton korzysta z nieprawdopodobnych na pozór informacji niejakiego Lyna Cassady’ego (George Clooney), który twierdzi, że sam wchodził w skład tajemniczego oddziału, założonego przez Billa Django (Jeff Bridges). Dziennikarz trafia do obozu szkoleniowego prowadzonego przez zbuntowanego psychiatrę Larry’ego Hoopera (Kevin Spacey) i staje się świadkiem i uczestnikiem niezwykłej rozgrywki…

„Człowiek, który gapił się na kozy” w kinach od 16 kwietnia!

Wybrane dla Ciebie

Aktorka "Słonecznego patrolu" ma nowotwór. Mówi o diagnozie
Aktorka "Słonecznego patrolu" ma nowotwór. Mówi o diagnozie
Jennifer Aniston z partnerem na premierze. Nie uniknął blasku fleszy
Jennifer Aniston z partnerem na premierze. Nie uniknął blasku fleszy
Film o Maksymilianie Kolbe wchodzi do polskich kin. Kto zagrał polskiego męczennika?
Film o Maksymilianie Kolbe wchodzi do polskich kin. Kto zagrał polskiego męczennika?
Numer 1 w Polsce. "Pokazuje w jakim świecie będziemy żyć za 100 lat"
Numer 1 w Polsce. "Pokazuje w jakim świecie będziemy żyć za 100 lat"
Wilhelmi skakał dla niej z balkonu. Żuławski chciał ją filmować w negliżu
Wilhelmi skakał dla niej z balkonu. Żuławski chciał ją filmować w negliżu
Rozmawiały o uzależnieniu. Nagle Whoopi Goldberg przerwała dyskusję
Rozmawiały o uzależnieniu. Nagle Whoopi Goldberg przerwała dyskusję
O'Donnell i DeGeneres były przyjaciółkami. Zerwały znajomość dwie dekady temu
O'Donnell i DeGeneres były przyjaciółkami. Zerwały znajomość dwie dekady temu
45 kilogramów mniej. "To nie tylko Ozempic"
45 kilogramów mniej. "To nie tylko Ozempic"
Powrót Mariana Dziędziela. "Zapiski śmiertelnika" z gwiazdorską obsadą
Powrót Mariana Dziędziela. "Zapiski śmiertelnika" z gwiazdorską obsadą
"Boże, pomóż nam". Reakcje hollywoodzkich gwiazd po zabójstwie Kirka
"Boże, pomóż nam". Reakcje hollywoodzkich gwiazd po zabójstwie Kirka
Będzie Oscar? "W końcu coś, na co warto iść do kina"
Będzie Oscar? "W końcu coś, na co warto iść do kina"
Dla widzów o mocnych nerwach. Musieli pokazać masakrę
Dla widzów o mocnych nerwach. Musieli pokazać masakrę