Iskra czy wypalenie? Hitowa komedia romantyczna Netfliksa już tak nie grzeje
Serial "Nikt tego nie chce" rozbił bank w zeszłym roku. Miliony ludzi oglądało go przez kolejne miliony godzin. W tydzień po premierze huknęła wieść, że Netflix zamówił drugi sezon. Czy powtórzy sukces? Wielu widzów może niestety rozczarować.
Kristen Bell jako Joanne
Pomysł stary jak komedia romantyczna: dwoje ludzi, których dzieli niemal wszystko, zakochuje się w sobie. Joanne (Kristen Bell) to aktywna, wygadana singielka, która razem z siostrą Morgan (znana z "Sukcesji" Justine Lupe) prowadzi podcast o seksie bez tabu. Pewnego dnia poznaje Noah (Adam Brody) statecznego i poważnego rabina, szanowanego członka społeczności z ambicjami. Zaiskrzyło od razu i teraz Joanne i Noah sprawdzają, czy sama miłość wystarczy, by pokonać to, co ich dzieli.
10 odcinków pierwszego sezonu można było "połknąć" w jeden weekend. Piękni aktorzy i aktorki z hollywoodzko doskonałymi sylwetkami, słoneczne plenery, filmowe Los Angeles bez swoich problemów z prawdziwego świata i ciekawe tematy: związki, rodzina, przyjaciele, zazdrość. Joanne i Morgan prowadząc swój odnoszący sukces podcast, jednocześnie komentowały rzeczywistość wokół nich. Dialogi iskrzyły od dowcipu, napięcie wokół romansu Joanne i Noah rosło. I co? I przyszedł drugi sezon, a my kręcimy się w kółko.
"Nikt tego nie chce" zwiastun 2. sezonu
Pierwsza odsłona "Nikt tego nie chce" zostawia nas z decyzją rabina: kobieta, którą kocha, nie wyznaje jego wiary, więc ten odrzuca propozycję przejęcia pozycji starszego rabina w swoim zgromadzeniu. Tymczasem Joanne nie może się zdecydować na przejście na jego wiarę. To zawieszenie od początku drugiego sezonu ich uwiera: nie mogą w nim tkwić, ale też nie mogą wywierać na sobie presji. I to jest, wszystko, co można dramaturgicznie z tego wycisnąć. Twórcy więc postanowili rozwinąć akcję w drugim planie.
Mocnym punktem pierwszego sezonu była wyraźna chemia między Morgan i bratem Noha, czyli niezdarnym Sashą (Timothy Simons), który jest mężem bardzo zaborczej Esther (Jakie Tohn). Eksploracja tej relacji okazała się jednak dla twórców ładnego, grzecznego serialu zbyt odważna, postanawiają nieco ją ochłodzić. Decydują się za to na dość wymuszony wątek nowego związku Morgan. Czy tchnięcie życia w drugi plan to próba odwrócenia uwagi od grzęznącego w próżni wątku głównego romansu?
Niestety scenarzyści niemal porzucili wątek podcastu, co budzi pytania o to, czym zajmują się te dwie piękne, świetnie ubrane i uczesane bohaterki na co dzień? Wymyślony konflikt, jaki mają z dawną przyjaciółką o lalkę z dzieciństwa (sic!), tylko je kompromituje jako potencjalne postaci z krwi i kości. W tym sezonie pojawia się na chwilę Seth Rogen ("Studio", "Anioł stróż") i Alex Karpovsky ("Dziewczyny"), co nieco ożywia fabułę, ale czy wystarczająco?
Nie sposób też zignorować to, w jaki sposób ten serial traktuje tematykę wiary, przynależności do jakiegoś wyznanie. Joanne nie wie, czy chce być Żydówką, bo z jednej strony podoba jej się szabat, a z drugiej szkoda jej świętego Mikołaja. Nawet dla netfliksowej fastfoodowej produkcji powinny istnieć jakieś granice spłycania tematu.
"Nikt tego nie chce" to serial wciąż atrakcyjny dla oka, chwilami zabawny, ale już nie zaskakujący czy eksplorujący granice w relacjach, odważnie mówiący o seksie i intymności. Problem dwójki bohaterów jak istniał, tak istnieje nadal, a wybiegi, które miały wpuścić nieco powietrza, zwyczajnie nie zadziałały. Jeśli ma powstać trzeci sezon, to wszystkich bohaterów musi spotkać twardy reset, bo ten scenariusz zagonił ich w kozi róg.
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski
