Kariera Bartosza Bieleni kwitnie. Aktor zagrał w szwajcarskim filmie
Reżyser Jonas Ulrich powołał do życia prawdziwy zespół blackmetalowy na potrzeby filmu "Wolves". W jednej z głównych ról występuje Bartosz Bielenia. Aktor udzielił wywiadu portalowi "Variety".
Jonas Ulrich, debiutujący reżyser, zdecydował się na nietypowy krok podczas realizacji filmu "Wolves". Stworzył rzeczywisty zespół blackmetalowy WLVS, którego liderem został polski aktor Bartosz Bielenia, znany z roli w nominowanym do Oscara "Bożym Ciele". Zespół nie tylko nagrał pełny album, ale także dawał koncerty w klubach.
- To było poważne podejście, kręciliśmy prawdziwe koncerty. Napisaliśmy cały album i zbudowaliśmy sceniczne show. Chciałem, żeby muzycy oglądający film mogli powiedzieć: "Dokładnie wiem, co to za uczucie" - wyjaśnia Ulrich w rozmowie z "Variety". Reżyser podkreśla, że cała produkcja była podporządkowana koncertom, które udało się zorganizować. - Lubię filmy muzyczne, w których ludzki dramat jest równie ważny. Gdyby usunąć muzykę, historia nadal by działała. "Control" i "Sound of Metal" są tego dobrym przykładem. Chcieliśmy też wyjść poza schemat. Ostatecznie film nie opowiada tylko o zespole - dodaje.
"1670". Przy tej scenie najtrudniej im było zachować kamienną twarz
Bartosz Bielenia w rozmowie z "Variety" przyznaje, że praca nad filmem wpłynęła na jego muzyczne upodobania. - Kiedyś słuchałem tylko Iron Maiden i Tool, ale od czasu pracy nad filmem ta muzyka została ze mną - mówi aktor. - Zawsze chciałem założyć zespół metalowy, ale brakowało mi siły albo umiejętności. To była wielka przygoda grać te koncerty i przekonać ludzi naszym występem. Ludzi, którzy nawet nie wiedzieli, że biorą udział w filmie - podkreśla Bielenia.
W "Wolves" główną bohaterką jest Luana (Selma Kopp), która dołącza do zespołu swojego kuzyna i wyrusza z nim w trasę. Z czasem zakochuje się w wokaliście Wiktorze (Bartosz Bielenia), jednak jego poglądy okazują się bardziej radykalne, niż przypuszczała. Ulrich, który sam ma doświadczenie w środowisku metalowym, podkreśla: - Jestem metalowcem. Zajmowałem się bookingiem, promocją i fotografią koncertową dla zespołów z podziemia. Chciałem filmu, który potraktuje ten świat poważnie, a nie będzie kolejną kliszą o rockowych wybrykach z lat 80. czy satanistycznych rytuałach.
Selma Kopp, dla której to debiut aktorski, nie miała wcześniej kontaktu z black metalem. - Właśnie to mnie zaintrygowało, bo uwielbiam odkrywać nowe światy i realia życia przez aktorstwo. To było ekscytujące wyzwanie zanurzyć się w tak odmiennym środowisku i rozwinąć się dzięki temu - przyznaje Kopp. - Muzyka zawsze jest centralna w moim przygotowaniu do roli. Do każdej postaci tworzę playlisty, by uchwycić jej emocje. W przypadku Luany to działało idealnie, bo wiedziałam, jakiej muzyki słucha. Pomogło mi to głębiej połączyć się z jej światem - dodaje aktorka.
Jak podkreśla Ulrich, produkcja skupia się na kobiecej perspektywie w zdominowanej przez mężczyzn scenie blackmetalowej. - Chciałem pokazać, jak są postrzegane kobiety i jak relacje się komplikują. Od początku chcieliśmy pokazać zarówno dobre, jak i złe strony - mówi reżyser z Zurychu. Ulrich zaznacza, że długo szukał odpowiednich aktorów, zanim powstał scenariusz. - Połączyliśmy profesjonalnych aktorów z prawdziwymi muzykami, by oddać autentyczność tego świata, co dało na ekranie żywą, surową chemię - tłumaczy.
Bielenia opisuje swojego bohatera Wiktora jako "bardzo mroczną postać". - W mojej głowie wiele jego problemów wynika z przytłaczającej samotności. Jest w dziwnym miejscu, wśród obcych. Nie ma kontaktu z domem ani rodziną - wyjaśnia aktor. - Wiktor kurczowo trzyma się relacji jako potwierdzenia własnej wartości i wykorzystuje innych ludzi. Ale pojawiają się też czułe momenty. Może jest dla niego jakaś nadzieja? Zawsze staram się zrozumieć swoją postać. Dodaliśmy historię o sierocie i samotności Wiktora. On jest jak wyrwane drzewo. Ma tylko siebie - podsumowuje Bielenia.
Aktor odnosi się także do wątków ideologicznych obecnych w filmie. - W klimacie narastających niepokojów i ruchów faszystowskich, gdy nawet prezesi dużych korporacji czasem wykonują nazistowski salut, takie gesty były dla nas trudne i używane tylko w ostateczności. Ale uważam, że warto pokazać, jak łatwo wpaść w pułapkę skrajnej ideologii - podkreśla Bielenia.
Film "Wolves" miał premierę na tegorocznym festiwalu filmowym w Zurychu.
Jak się kręci erotyczne sceny w polskim filmie? Marta Nieradkiewicz o "Trzech miłościach", castingu i intymności na planie. A Piotr Domalewski o "Ministrantach", Kościele i hipokryzji. O tym w specjalnym odcinku Clickbaitu z festiwalu filmowego w Gdyni. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: