Dla widzów to legenda. "Dusza człowiek" zaczął grać dzięki żonie

Jan Kobuszewski, czule zwany "Kobuszem", to legenda polskiego kabaretu, dobry duch Teatru Kwadrat, artysta niezastąpiony. Widzowie wspominają go jako aktora o wielkim talencie komediowym. Dla przyjaciół był to zawsze "dusza człowiek".

Jan KobuszewskiJan Kobuszewski
Źródło zdjęć: © AKPA

Krzysztof Demidowicz trafnie ujął fenomen Jana Kobuszewskiego. W 1993 roku na łamach czasopisma "Film" napisał tak: "Telewizyjny Kobuszewski to postać trochę z szalonej błazenady, trochę z absurdalnego świata Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, a trochę bohater chaplinowski, zagubiony i pełen melancholii". Czy można lepiej opisać artystę, który stał się ikoną polskiej komedii? Tyle, że na początku swojej drogi nie widział się jako aktora komediowego i wcale nie zamierzał wiązać się z kabaretem…

Kultura WPełni: Juliusz Machulski o filmach swojego życia i Polsce

Wejście Kobuszewskiego w świat kabaretowej sztuki było dziełem przypadku. Jak sam artysta wspominał: "Z kabaretem nie miałem początkowo nic wspólnego. Ale zadzwonił do mnie Edward Dudek Dziewoński i zapytał, czy bym się nie zgodził u niego zagrać. Nie zgodziłem się oczywiście. Uważałem, że się na tym nie znam, estrada to była dla mnie terra incognita. Dudek nie odpuszczał, dowiedziała się o tym moja żona, Hania Zembrzuska, i namówiła mnie, żebym spróbował. To spróbowałem".

W 1965 roku rozpoczął współpracę z legendarnym kabaretem "Dudek" Edwarda Dziewońskiego, działającym w warszawskiej kawiarni "Nowy Świat". Obok Kobuszewskiego w zespole występowali uznani artyści jak Irena Kwiatkowska, Wiesław Michnikowski czy Wiesław Gołas. Kabaret nawiązywał do najlepszych przedwojennych tradycji komediowych, kultywując wysoki poziom artystyczny i intelektualny.

Dzięki "Dudkowi" Jan Kobuszewski, wcześniej znany jako poważny aktor dramatyczny z warszawskich scen, mógł w pełni rozwinąć swój niebywały talent komediowy. Jego kreacje stały się kultowe – szczególnie pamiętany jest skecz, w którym on zagrał "majstra hydraulika", a Wiesław Gołas jego ucznia Jasia. To właśnie współpraca z "Dudkiem" ukształtowała artystyczną tożsamość Kobuszewskiego i przyniosła mu ogólnopolską sławę, a występy w "Kabarecie Starszych Panów" i "Kabarecie Olgi Lipińskiej" uczyniły go legendą.

"Za pracą w filmie nie przepadam, ale…"

Paradoks Jana Kobuszewskiego polegał na tym, że choć był – jak sam siebie określił – "zwariowanym kinomanem", nigdy nie przepadał za pracą w filmie.

Jako widz kino uwielbiał, jako aktor odnosił się do niego z dystansem. Przyczyny tej niechęci były prozaiczne – denerwował go bałagan panujący na planach filmowych. "Film zawsze wyrywa człowieka z ustalonego planu zajęć, z toku pracy, który mam opracowany precyzyjnie" – tłumaczył. "Na plan wchodziło się o trzynastej, czternastej lub w ogóle się nie wchodziło. Denerwowało mnie, że nie ma szacunku nie dla aktora, ale dla człowieka" – dodawał.

Mimo tej niechęci Kobuszewski zagrał w wielu filmach, choć rzadko były to role główne. Debiutował już w 1955 roku, w "Godzinach nadziei" Jana Rybkowskiego. Szczególnie owocna była jego współpraca ze Stanisławem Bareją – zagrał hydraulika w kultowej komedii "Poszukiwany, poszukiwana" z 1972 roku, listonosza w "Nie ma róży bez ognia" z roku 1974 oraz kierowcę MPO w "Brunecie wieczorową porą" z 1976. Rólki epizodyczne, ale wyraziste i pamiętne. Zresztą Bareja jako jeden z nielicznych filmowców potrafił wykorzystać unikalny talent Kobuszewskiego do kreowania charakterystycznych postaci, które mogą mieć do powiedzenia jedno zdanie, ale wypowiedzą je genialnie.

Jan Kobuszewski, Wiesław Gołas
Jan Kobuszewski, Wiesław Gołas © AKPA

Również u Barei, w serialu "Alternatywy 4" z 1983 roku, Jan Kobuszewski zagrał kombinatora mieszkaniowego, a w "Zmiennikach" z 1986 – złodzieja "Ksywę".

Do telewizji miał więcej szczęścia niż do kina. W 1964 roku dostał główną rolę (reportera Jana Buszewskiego) w serialu "Barbara i Jan". Razem z Janem Kociniakiem prowadził program satyryczny "Wielokropek".

W 1991 roku Lucjan Kydryński na łamach "Przekroju" określił Kobuszewskiego mianem "rewelacyjnego aktora – minimalnie wykorzystywanego i minimalnie lansowanego". Krytycy ubolewali, że nigdy nie otrzymał scenariusza napisanego specjalnie dla niego. Agnieszka Osiecka w "Fotonostalgii" pisała z żalem: "Powinien, krótko mówiąc, narodzić się reżyser filmowy, który by życie poświęcił kręceniu komedii z Kobuszewskim, ponieważ warto. Tak się jednak nie stało, i Janek Kobuszewski jest zmarnowanym Chaplinem polskiego kina".

"Dusza Kobusza"

Choć Jan Kobuszewski zyskał sławę dzięki kabaretowi i filmowi, jego miłością zawsze pozostawał teatr. Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie (rocznik 1956) rozpoczynał swoją karierę od występów w Teatrze Młodej Warszawy, następnie grał w Teatrze Klasycznym, Polskim, Wielkim, Narodowym. Występował w klasyce dramatu – "Królu Learze" Szekspira, "Zemście" Fredry, "Dziadach" Mickiewicza.

W 1976 roku związał się z Teatrem Kwadrat. To tu pozostał aż do końca swojej kariery scenicznej w 2013 roku. Publiczność pokochała go za niezapomniane kreacje: Rotmistrza w "Damach i huzarach" Aleksandra Fredry, tytułowego Wstrętnego egoisty w sztuce Francoise'a Dorina, Czarującego łajdaka Pierre'a Chesnota czy Pantalona w "Słudze dwóch panów" Carlo Goldoniego – zdobycie biletów graniczyło z cudem. Kobuszewski występował, a niekiedy także reżyserował.

Andrzej Nejman, dyrektor Teatru Kwadrat, tak wspominał znaczenie Kobuszewskiego dla tej sceny: "Jan Kobuszewski nie tylko był, ale nadal jest Teatrem Kwadrat. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak bez niego Kwadrat przetrwałby ten przepotworny czas, gdy straciliśmy siedzibę na ul. Czackiego. Gdyby nie twarz, gdyby nie nazwisko artysty, gdyby nie osobowość Jana Kobuszewskiego – to my po prostu zostalibyśmy rozwiązani".

Jan Kobuszewski
Jan Kobuszewski © AKPA | AKPA

W grudniu 2011 roku, z okazji 55-lecia pracy artystycznej, na deskach Teatru Kwadrat wystawiono spektakl zatytułowany "Dusza Kobusza". Był to hołd złożony wielkiemu artyście przez jego przyjaciół. Przedstawienie, wyreżyserowane przez Andrzeja Nejmana, łączyło archiwalne materiały z występów Kobuszewskiego z nowymi interpretacjami jego najbardziej znanych kreacji, wykonywanych przez cały zespół Teatru Kwadrat.

"Dusza Kobusza" okazała się tak wielkim sukcesem, że z jednorazowego wydarzenia przekształciła się w pełnoprawny spektakl grany regularnie. Dochody z biletów-cegiełek zostały przeznaczone na remont nowej siedziby teatru przy Marszałkowskiej 138. W 2022 roku, w 88 rocznicę urodzin aktora, Scena Kameralna Teatru Kwadrat otrzymała imię Jana Kobuszewskiego.

Optymista w wyboru

Jan Kobuszewski miał poczucie humoru i dystans do siebie – to były filary jego życiowej filozofii. Powiedział też: "Bez względu na kondycję naszego ciała, trzeba korzystać z duszy". I żył według tej maksymy.

Dowodem wspomnianego dystansu do siebie może być jego autoironiczny opis własnej aparycji: "(...) długie toto, jak Don Kichot przynajmniej, chude toto, gęba pociągła i mizerna, nos orli niestety, uszy odstające, a do tego od dołu takie długie nogi, a od góry takie długie ręce. Czerwony Kapturek mógłby omdleć".

Z kolei jego optymistyczne nastawienie do życia wyrażało się w przekonaniu, że "do góry uszy, to i 'reszta' musi! Wiara czyni cuda. Wiem to z własnego doświadczenia". Kobuszewski wierzył głęboko w siłę pozytywnego myślenia. Jak kiedyś powiedział: "My, ludzie, popełniamy wiele błędów. Nie dostrzegamy chwil szczęścia, natomiast bardzo akcentujemy wszystkie smutne momenty. Porażek i nieszczęść i tak nie unikniemy, a chwile szczęścia... są takie rzadkie, że naprawdę cieszmy się, gdy są".

Optymizm i humor pomagały mu przetrwać najtrudniejsze chwile, w tym długą walkę z rakiem jelita. Choroba zmusiła go do życia ze stomią, o czym mówił tak: "Ze stomią żyje mi się dobrze. Tylko jedzenie już mi wychodzi bokiem...".

Wielki artysta był człowiekiem niezwykle skromnym. Nigdy nie bywał złośliwy czy cyniczny – jego humor wyrastał z głębokiej obserwacji ludzkiej natury i akceptacji ludzkich słabości.

Zmarł 28 września 2019 roku w Warszawie, pozostawiając po sobie ogromny dorobek artystyczny. Jan Kobuszewski zapisał się w historii polskiej kultury jako artysta wyjątkowy – człowiek teatru, kabaretu i ekranu, który doskonale rozumiał, jak ważna jest w życiu radość.

Miliony wyświetleń "Obcy: Ziemia", katastroficzny finał "I tak po prostu" i mieszane uczucia po "Nagiej broni". O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie

To może spodobać się widzom. Wojna światowa i science-fiction
To może spodobać się widzom. Wojna światowa i science-fiction
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"
"Rola godna Oscara". Takiego DiCaprio jeszcze nie widzieliśmy
"Rola godna Oscara". Takiego DiCaprio jeszcze nie widzieliśmy
Festiwal narcyzmu. Quebo zrobił film o swojej własnej wyjątkowości
Festiwal narcyzmu. Quebo zrobił film o swojej własnej wyjątkowości
Płomienne słowa Agnieszki Holland na scenie. "Przemoc i gwałt rozlewają się po świecie"
Płomienne słowa Agnieszki Holland na scenie. "Przemoc i gwałt rozlewają się po świecie"
Prezes TVP wyszedł na scenę. Złożył deklarację ws. tantiem
Prezes TVP wyszedł na scenę. Złożył deklarację ws. tantiem
Złote Lwy przyznane. Film o ministrantach triumfuje
Złote Lwy przyznane. Film o ministrantach triumfuje
"Wielka Warszawska" do ziewania. Miał być galop, jest spacerek
"Wielka Warszawska" do ziewania. Miał być galop, jest spacerek
Agnieszka Holland do dziennikarzy: "Ja wiem, że odmawia mi się polskości"
Agnieszka Holland do dziennikarzy: "Ja wiem, że odmawia mi się polskości"