Sąd Najwyższy stanął po stronie Joanny Szczepkowskiej. TVN24 niesłusznie przypisał jej homofobiczne poglądy
Kilka lat temu skrytykowała homoseksualne lobby w teatrze, czym naraziła się na ostrą i nieuprawnioną krytykę. Aktorka utrzymuje, że reportaże i wypowiedzi dziennikarzy związanych z TVN-em godzą w jej wizerunek.
12.02.2018 | aktual.: 12.02.2018 11:22
Dwa lata po wyroku Sądu Apelacyjnego, który zanegował przychylny dla Szczepkowskiej wyrok sądu pierwszej instancji, głos w sprawie zabrał Sąd Najwyższy. Wymiar sprawiedliwości po raz drugi stanął po stronie aktorki, która walczy o przeprosiny i wpłatę na rzecz PCK za niesłuszne przypisywanie jej poglądów i słów o charakterze homofobicznym. Jak donoszą "Wirtualne Media", sprawą znowu zajmie się sąd drugiej instancji.
Przypomnijmy, że w marcu 2013 r. Joanna Szczepkowska wywołała w mediach prawdziwą burzę. W jednym z felietonów skrytykowała postawę zatrudnionych w teatrach homoseksualistów, którzy, jej zdaniem, "każdy głos krytyczny nazywają homofobią".
Napisała również, że geje mają swoje lobby, blokujące publikację nieprzychylnych komentarzy.
Opinia aktorki sprowokowała Andrzeja Morozowskiego. Dziennikarz TVN stwierdził, że wypowiedź Szczepkowskiej "może generować stwierdzenie w rodzaju: Żydzi sami są winni Holokaustu".
Ponadto w reportażu TVN24 "Spór o 'gejowskie lobby' w teatrze" pojawia się komentarz: "Wiedziała, że takimi słowami wywoła burzę i wywołała". Szczepkowska nie godząc się na taką narrację, przekonywała, że w jej postępowaniu* "nie było żadnych symptomów chęci szokowania, nawoływania do akcji lub wychodzenia przed szereg w sprawie gejowskiego lobby".*
Aktorka podkreśliła w pozwie, że stacja TVN24 przypisywała jej słowa i wypowiedzi, które nigdy nie padły z jej ust. Mowa m.in. o stwierdzeniu, że "jeśli ktoś nie jest gejem, to nie gra w spektaklach" czy "homoseksualni reżyserzy wykorzystują młodych aktorów, zaś w teatrach jest mobbing, wszechobecne i wszechmogące homoseksualne lobby".
- Stacja TVN24 bez najmniejszych skrupułów, nie zważając na moje argumenty, powiela publicznie mój fałszywy wizerunek, jako tożsamy z poglądami Lecha Wałęsy, co godzi w moje uczucia, poglądy i funkcjonowanie w społeczeństwie – pisała Szczepkowska, nawiązując do słów byłego prezydenta, który powiedział na antenie TVN24, że homoseksualni posłowie na sali plenarnej powinni być oddzieleni murem od heteroseksualnej większości.
- Gdyby ktoś jeszcze kilka miesięcy temu mi powiedział, że zdecyduję się na pozew sądowy przeciw stacji TVN, to bym nie uwierzyła. Tabloidyzacja mediów zaszła tak daleko, że dziennikarzom wydaje się, że wszystko można chlapnąć, byle ostro - mówiła przed laty w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Joanna Szczepkowska domagała się przeprosin i wpłacenia 300 tys. zł na Polski Czerwony Krzyż. Wyrok w tej sprawie zapadł w 2015 r., kiedy Sąd Okręgowy w Warszawie stanął po stronie aktorki. Po programie "Uwaga" w TVN i "Fakty po Faktach" w TVN24 nadawca miał opublikować przeprosiny za przypisywanie Szczepkowskiej poglądów homofobicznych oraz wpłacić 150 tys. zł na PCK.
Rok później Sąd Apelacyjny oddalił roszczenia aktorki, jednak Szczepkowska nie dała za wygraną i złożyła skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Sprawa wróci teraz do Sądu Apelacyjnego, który ponownie określi, w jakim stopniu naruszono dobra osobiste aktorki i jaka powinna być rekompensata.