Smarzowski o nowym filmie: "Zrobiłem kilka scen, których się wstydziłem"
Na konferencji prasowej Wojciech Smarzowski mówił o swoim najnowszym filmie "Dom dobry", który opowiada o przemocy domowej. - To się mogło dziać za ścianą - powiedział reżyser. Jego film trafi na ekrany kin 7 listopada.
Na 50. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni Wojciech Smarzowski pokazał w konkursie głównym swój najnowszy film "Dom dobry". To kino opowiadające o przemocy domowej z Agatą Turkot i Tomaszem Schuchardtem w rolach głównych. Przez krytyków nazwany "torture porn" ze względu na mocne sceny przemocy, film oddziałuje na widzów. Reżyser został zapytany o to, jak pracował z aktorami nad tak trudnymi emocjonalnie scenami.
- Ważne dla mnie było coś takiego jak empatia i to, żeby Agata poczuła się pewniej z tym partnerem, z którym mieliśmy pójść na wojnę wyczerpującą psychicznie [...] - odpowiedział Smarzowski. - W tym filmie, w którym nie ma komfortu, próbowaliśmy zapewnić komfort. Na przykład ograniczyliśmy ekipę, światło, przestaliśmy kontaktować się przez radio na planie. Chodziło o to, by te skrajnie emocjonalne sytuacje były łatwiejsze do przejścia. Nie wiem, czy to się skończy na kozetce, czy nie, ale praca aktora polega też na wypruwaniu emocji. To jest wpisane w ten zawód.
Tomasz Schuchardt o roli w serialu "Breslau"
Smarzowski wyznał też, że również dla niego był to bardzo trudny emocjonalnie film: - tutaj rzeczywiście była ciężka sytuacja. Zrobiłem kilka scen, których się wstydziłem. Jako człowiek. Zdarzyło mi się zrobić kilka przemocowych historii w poprzednich filmach, ale zawsze akcja działa się w czasie wojny, to było kiedyś, była jakaś umowność w tym wszystkim. To nie znaczy, że tamtych nie odchorowywałem. Ale tutaj... to się mogło dziać za ścianą.
Agata Turkot odpowiedziała na pytanie, jaka była jej reakcja na propozycję współpracy: - to jest oczywiste, że wyzwanie było ogromne. Ale jak Wojtek mi zaproponował tę rolę, to byłam wniebowzięta, że będziemy mogli pracować razem jeszcze raz - odpowiedziała. Później jednak pojawiły się problemy. - Jak przeczytałam ten scenariusz, to wiedziałam, że muszę do Wojtka odzwonić, ale nie wiedziałam, co mu powiedzieć. Bo moja wyobraźnia poszła bardzo daleko i zobaczyłam siebie w tych wszystkich scenach i to mnie to przeraziło. Ale jak już wykonałam ten telefon, to Wojtek bardzo szybko mnie uspokoił.
Pośród publiczności obecna była Joanna Gzyra-Iskandar, dyrektorka Feminoteki, fundacji pomagającej kobietom, które doświadczyły różnych form przemocy. Została poproszona o komentarz do tego filmu. - Ogromnie się cieszę, że reżyser podjął się tego tematu [...], bo problem przemocy domowej jest problemem systemowym, strukturalnym, takim, od którego bardzo wiele osób odwraca wzrok - powiedziała. - Badania pokazują, że nawet 60 procent Polek i Polaków zna rodzinę, w której dochodzi do przemocy domowej. To jest też problem, od którego wzrok odwraca także państwo. I mam nadzieję, że ten film będzie przyczynkiem do społecznej debaty na ten temat. Pokazuje też bardzo istotne rzeczy dotyczące machnizmów działania przemocy domowej, które nie są uświadomione [...]. W dobrych domach też dzieje się przemoc. Ani miejsce zamieszkania, ani wykształcenie, ani status społeczny, ani zasobność portfela nie chronią nas przed przemocą. A ponadto bardzo często kobiety, które doświadczają przemocy domowej, potrzebują wsparcia z zewnątrz. Potrzebują pomocy systemowej [...]. Z ramienia organizacji chciałam państwu bardzo podziękować za ten film.
Wojciech Smarzowski opowiedział o pracy nad scenariuszem: - najważniejszym etapem były rozmowy z ofiarami. Bo rzeczywiście przeczytałem wcześniej chyba siedem książek na ten temat i liczne artykuły. Natomiast co innego, kiedy się czyta o tych sytuacjach, a co innego kiedy rozmawia się z osobami dotkniętymi przemocą i gdy pojawiają się emocje. To był ważny etap pisania tego scenariusza.
Reżyser został też zapytany o nielinearną narrację zastosowaną w filmie, która dobrze oddaje sytuację bohaterki. - Rozmawiałem z aktorką, która przez 10 lat była w przemocowym związku i ona mi powiedziała: "Wojtek, ty tego nie zrozumiesz. Ale ty musisz zrozumieć, jeżeli chcesz zrobić ten film". I dla mnie to, że nie wiadomo, kiedy wypada ci rok albo trzy z życia, był punktem wyjścia tej historii. A tu już jesteśmy bardzo blisko temu zakłóceniu czasu, że pewne rzeczy wypieramy, z pewnych sytuacji wybieramy tylko to, co jest pozytywne, a po czasie wraca do nas to, że to jednak mogło wyglądać inaczej z boku. I dla mnie to, że nie wiadomo jak z życia bohaterki wypadły trzy lata, to był dla mnie klucz do tej historii. Ja lubię zabiegi z zakłócaniem czasu, pod warunkiem, że się przekładają na znaczenia. A to się chyba dobrze tu sprawdziło. Pozwoliło mocniej wejść w głowę bohaterki.
Film "Dom dobry" trafi na ekrany kin 7 listopada.
Miliony wyświetleń "Obcy: Ziemia", katastroficzny finał "I tak po prostu" i mieszane uczucia po "Nagiej broni". O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: