Szczęsny dla WP: "Zbudowałem ochronę od świata zewnętrznego. Uwierzyłem w kłamstwo, które sam zbudowałem"
- Wiedziałem, że prędzej czy później temat trzeba będzie poruszyć, bo domyślam się, że ludzie chcą wiedzieć. Gdy kręciliśmy, nie byłem jednak na to przygotowany - mówi w rozmowie z WP Wojciech Szczęsny, który w biograficznym filmie nie ucieka od tematu konfliktu z tatą.
Dokument "SZCZĘSNY" zadebiutuje na Prime Video 10 października. To momentami bardzo intymny portret bramkarza, który opowiada o swoich początkach w piłce nożnej, dorastaniu u boku znanego, wymagającego ojca, o ich konflikcie, ale też o innych wątkach z życia prywatnego Szczęsnego i jego karierze. Twórcy mieli nie lada szczęście, bo zaczęli kręcić film, gdy piłkarz przechodził na emeryturę i towarzyszyli mu, gdy z niej dość szybko wracał. W rozmowie z WP Szczęsny opowiada m.in. o kulisach powstawania tego biograficznego filmu. Zobaczcie:
Wojciech Szczęsny dla WP: "Wiedziałem, że prędzej czy później temat trzeba będzie poruszyć"
- Taka jest nasza rola jako piłkarzy, że jesteśmy gwiazdami ulubionego serialu kibiców. Włączają sobie na 90 minut swój ulubiony serial o nazwie "Mecz piłkarski", zapominają o problemach i przeżywają czasami pozytywne, czasami negatywne emocje, ale wszyscy przez te 90 minut są skupieni tylko na tym, co robimy na ekranie i na boisku sportowym - mówi Szczęsny, odnosząc się do swoich słów z filmu, że dla kibiców nie są "normalnymi ludźmi".
Jakiego Wojtka zobaczą widzowie filmu? Na ile jego wizerunek luzaka bliski jest rzeczywistości? - Zbudowałem sobie taką ochronę od świata zewnętrznego. Jestem bardzo wyluzowany przed meczami, w trakcie meczu raczej tego stresu już w tej chwili nigdy nie odczuwam. Pewnie uwierzyłem w to kłamstwo, które sam zbudowałem. I jest mi z nim dobrze, więc to nie jest maska. To jest część mnie, ale na początku na pewno to nie było szczere - mówi nam.
W "Szczęsnym" duży akcent postawiony jest na kobiety, które były ważne w życiu bramkarza. Twórcy poświęcają sporo miejsca mamie czy Bobby, która pomagała Wojtkowi, gdy ten przeprowadził się do Londynu, by grać dla Arsenalu.
- Moja mama jest bohaterką. Nie jest główną bohaterką tego filmu, ale w moim życiu to na pewno jest osoba, która wiele poświęciła, przeżyła wiele ciężkich momentów. To, że dzisiaj możemy cieszyć się zupełnie innym życiem, nawet jeśli chodzi o kwestie finansowe, niż to, do którego byliśmy przyzwyczajeni, kiedy ja wraz z moim bratem dorastaliśmy w Warszawie, to jej zasługa. Dużo satysfakcji daje mi fakt, że mama dziś może odetchnąć - mówi.
Niewątpliwie najwięcej osób czeka na wątek konfliktu z ojcem, Maciejem Szczęsnym. Bramkarz nie ukrywa, że dla niego był to najtrudniejszy moment pracy nad filmem. -Wydaje mi się, że najtrudniej było znaleźć odpowiednią równowagę i balans w przedstawieniu konfliktu z moim tatą. Tak, żeby coś opowiedzieć, ale nie prać brudów w filmie. Wydaje mi się, że się nam to udało. To ciężki temat i dla mnie, i dla mojego taty - mówi.
- Wiedziałem, że prędzej czy później temat trzeba będzie poruszyć, bo domyślam się, że ludzie chcą wiedzieć. Gdy kręciliśmy, nie byłem jednak na to przygotowany - dodaje Szczęsny.
- W moim doświadczeniu życiowym budowania relacji pomiędzy dwoma ludźmi, nauczyłem się, że jeśli jedna osoba mówi, że relacja jest świetna, a druga mówi, że nie jest, to raczej rację ma ta druga osoba. Mimo wszystko cieszę, że każdy ma teraz okazję zobaczyć i ocenić samemu to, co jest między nami - komentuje Wojciech.
Jak się kręci erotyczne sceny w polskim filmie? Marta Nieradkiewicz o "Trzech miłościach", castingu i intymności na planie. A Piotr Domalewski o "Ministrantach", Kościele i hipokryzji. O tym w specjalnym odcinku Clickbaitu z festiwalu filmowego w Gdyni. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: