"Zamach na papieża". Ostatni strzał Pasikowskiego i Lindy
Najnowszy film Władysława Pasikowskiego nie jest filmem idealnym. Ale po raz kolejny reżyser śmiało podejmuje w nim kontrowersyjny temat. By może nie czeka nas taka burza jak po "Pokłosiu", ale sporo osób może poczuć się urażonych tym, w jaki sposób reżyser podszedł do tematu tuszowania pedofilii w Kościele.
Władysław Pasikowski powraca. I to w sposób, w jaki można było się spodziewać. "Zamach na papieża" to film mocno osadzony w politycznych realiach początku lat 80., a jednocześnie historia bardzo charakterystyczna dla reżysera – o facecie, który wie za dużo, zbyt wiele przeszedł i nie ma już złudzeń co do świata, ale mimo to wciąż kieruje się własnym kodeksem moralnym. To kino, które nie udaje, że jest nowe czy odkrywcze – wręcz przeciwnie, reżyser świadomie trzyma się swoich reguł, które wypracował dekady temu.
Jedną z tych reguł jest Bogusław Linda. To ostatnia współpraca aktora z Pasikowskim i już sam ten fakt sprawia, że o "Zamachu..." jest głośno. Obaj panowie stworzyli legendę polskiego kina sensacyjnego, czyli "Psy" – filmy, które do dziś cytowane są przez kolejne pokolenia widzów, i przez które Linda stał się twarzą kina lat 90.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kultura WPełni: Juliusz Machulski o filmach swojego życia i Polsce
W "Zamachu na papieża" aktor gra człowieka starszego, schorowanego, zmęczonego, ale wciąż obdarzonego charyzmą. Grany przez niego Konstanty "Bruno" Brusicki to chorujący na raka emerytowany snajper, który zostaje zmuszony do udziału w tajnej operacji zamachu na papieża. Jego zadaniem jest zatuszowanie śladów oraz eliminacja zamachowca - Alego Agcy.
Bruno jest szlachetny i choć nosi w sobie ciężar dawnych błędów i rozczarowań, jest wierny własnemu kodeksowi moralnemu. Linda zdaje się stworzony do takich ról. Nawet z czerstwych dialogów potrafi zrobić złote one-linery, które wywołują śmiech bynajmniej nie dlatego, że są błyskotliwe.
Pasikowski nie sili się na eksperymenty. To kolejny jego męski film o męskich mężczyznach, dla których przemoc i wierność zasadom są osią życia. Kobiety? Też gdzieś tu się przewijają. Jedna z nich to wyrodna matka – alkoholiczka, drugiej Bruno płaci, by pojechała z nim na wieś, gdzie przygotowuje się do akcji. Nie do końca jednak wiadomo, po co mu jej towarzystwo. Trudno jednak mieć pretensje do Pasikowskiego, że nie stworzył bardziej rozbudowanych postaci kobiecych, bo te męskie też nie są skomplikowane. On nie bawi się w żadną psychologię czy pogłębianie postaci. Od początku wiadomo, kim jest Bruno. Jedyna niespodzianka kryje się w tym, w jaki sposób będzie bronić swoich wartości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Zamach na papieża" | Oficjalny zwiastun | Kino Świat
Trzeba oddać Pasikowskiemu, że nie boi się otwarcie poruszać w swoich filmach kontrowersyjnych tematów. Tak było w przypadku "Psów" i palenia teczek przez SB. Tak było w przypadku "Pokłosia", które poruszało temat zbrodni Polaków na Żydach w czasie II wojny światowej. W "Zamachu na papieża" reżyser otwarcie podejmuje temat zarzutów wobec Jana Pawła II o tuszowanie pedofilii w Kościele. To wątek, który może wywołać sporo dyskusji, a być może również oburzenia.
Niezależnie od tego, czy widz się z nim zgadza, czy nie – trudno odmówić Pasikowskiemu odwagi. A on sam nie tyle opowiada się przeciwko papieżowi Polakowi, co po stronie krzywdzonych dzieci. I nie sposób nie wtórować Brunowi, gdy bierze odwet za jedno z nich.
"Zamach na papieża" jest nieco za długi. Miejscami sceny są niepotrzebnie rozwleczone i bywa, że napięcie siada. Ostatecznie jednak Pasikowski wciąż potrafi dostarczyć kino, które budzi emocje. "Zamach na papieża" nie jest filmem, który zaskakuje, lecz raczej takim, który przypomina, dlaczego Pasikowski i Linda przed laty stali się ikonami. I może właśnie w świadomości, że to ich ostatnie wspólne dzieło, tkwi największa siła tego filmu.
Karolina Stankiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski
Miliony wyświetleń "Obcy: Ziemia", katastroficzny finał "I tak po prostu" i mieszane uczucia po "Nagiej broni". O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: