Makabryczny megahit. Przekroczył barierę miliarda godzin oglądania
Jest jak magnes na morderców. Jedni nazwaliby to wyjątkowym pechem, sama Wednesday najlepiej funkcjonuje, gdy nóż wisi nad jej głową, a ona szybko musi znaleźć złoczyńcę. Na szczęście dla niej nowe kłopoty znajdują ją same. Megahit Netfliksa wraca w jeszcze bardziej makabrycznej, groteskowej odsłonie.
Serial "Wednesday" zadebiutował na Netfliksie pod koniec 2022 roku i błyskawicznie stał się globalnym fenomenem. To nie są puste słowa, za tym stwierdzeniem stoją liczby. W ciągu pierwszego tygodnia od premiery serial był oglądany przez 341,2 miliona godzin, co uczyniło go najczęściej oglądanym anglojęzycznym serialem Netfliksa w tygodniu otwarcia, bijąc tym samym rekord wcześniej ustanowiony przez giganta - "Stranger Things". Do końca 2022 roku serial przekroczył barierę miliarda godzin oglądania, co oznacza, że przynajmniej część sezonu obejrzano w ok. 150 milionów gospodarstw domowych.
Teraz, gdy produkcja powraca na platformę z drugim sezonem, już wiadomo, że będzie także i trzeci sezon. Twórcom udała się trudna sztuka: serial jest nie tylko dobrze napisany i świetnie zagrany; ale też ma ogromny potencjał stworzenia wiernego fandomu, który kocha to uniwersum. Druga odsłona "Wednesday" jest podzielona na dwie części, pierwszą z nich można już obejrzeć na Netfliksie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wednesday" : Czasem trudno zachować powagę
"Wednesday" powraca
Lato minęło i uczniowie Nevermore wrócili do internatu. Addamsówna (Jenna Ortega) jest teraz najpopularniejszą uczennicą, ma swoich (psycho)fanów, nawet stalkera! Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, co na to sama zainteresowana. Nienawidzi być w centrum uwagi i gardzi wszelkimi objawami sympatii. Z jednym już jednak się pogodziła: jej kolorowa współlokatorka Enid (Emma Myers) będzie jej przyjaciółką, czy Wednesday tego chce, czy też nie. Niestety szybko się okazuje, że Enid grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Wednesday wie, że jej nadprzyrodzone moce muszą doprowadzić ją do mordercy.
Świat serialu jak zwykle wypełniają indywidua o supermocach i interesujących cechach. Mamy początkujące syreny, młodych wilkołaków, gorgony zmieniające innych w kamień, osobników rzucających albo ogień, albo zaklęcie. Niestety polskie tłumaczenie słowa "outcasts" w napisach w serialu jest fatalne, brzmi "dziwolągi". Nie zgadzam się na nie i wybieram zamiast niego "wyrzutków".
W szkole pojawiają się nie tylko nowi wyrzutkowie, ale także nauczyciele. Dzięki temu do obsady dołączył Steve Buscemi (jak to możliwe, że trafił "w ręce" Tima Burtona dopiero drugi raz i to aż po ponad 20 latach od "Wielkiej ryby"?) i Billie Piper ze swoim nieodzownym błyskiem szaleństwa w oku, który mogliśmy oglądać w nieodżałowanym "Kaosie". Poznajemy także matkę Morticii (w tej roli posągowa Catherine Zeta-Jones), wyniosłą właścicielkę zakładu pogrzebowego, czyli aktorkę Joannę Lumley, która tak wspaniale gra nieznośne, niesympatyczne "babska", że ręce same składają się do braw.
Lokalizacje są niczym kolejny bohater tej opowieści. Mamy gotycki budynek służący za uczelnię, szpital psychiatryczny z labiryntem korytarzy, ale też mamy odcinek w lesie. Tam uczniowie Nevermore wybrali się na kamping. Ten jeden odcinek wygląda jak nieślubne dziecko zakazanej miłości Tima Burtona i Wesa Andersona. Próbujecie to sobie wyobrazić? Poczekajcie na odcinek pt. "Zew krwi". Twórcy wiedzą, że siłą serii jest jej makabryczny, groteskowy świat. Niektóre stwory może i wyglądają dość przyjaźnie, ale klimat wciąż jest mroczny i niczym ze świata idola głównej bohaterki: Edgara Allana Poego.
Tymczasem na drodze Wendesday staje przeciwnik: jej własna matka. Morticia niepokoi się o córkę i o to, czy ta jest już gotowa na posługiwanie się swoją mocą. Nastolatka, jak to nastolatka, nie zgadza się w niczym z rodzicami i aktualnie ich nienawidzi. W scenach, w których dziewczyna staje w kontrze do matki, jest najbardziej wrażliwa i wielowymiarowa. Ten konflikt, który dotyczy jej istoty i przyszłości, pozwala jej być mniej płaską postacią.
Bo Wednesday w serialu jak zwykle we wszystkim jest najlepsza: cytuje klasyków literatury z głowy, jak strzela, to najcelniej, jak wsiada do auta, to jest mistrzem kierownicy, jest nieomylna i przenikliwa. Trochę do znudzenia. Czasem jej postać jest niczym napompowany balonik i aż chciałoby się, by ktoś wreszcie go przebił. W krótkich i rzadkich chwilach na tej nieskalanej powłoce widać rysy: gdy zawodzi jako przyjaciółka czy gdy nie dogaduje się z matką. Wielka szkoda, że w produkcji z czarnym humorem główną bohaterkę traktuje się tak śmiertelnie serio. Gdyby tak pozwolić jej się pomylić, spektakularnie potknąć, czy roześmiać z samej siebie, wpuściło by się nieco świeżego powietrza w te serialowe zmurszałe mury.
Ale najmocniejszym punktem serii jest pewnie rozmach produkcji: kostiumy, charakteryzacja, scenografia i wreszcie efekty specjalne sprawiają, że "Wedensday" nie jest jednym z setek seriali, który prędzej czy później odejdzie w zapomnienie. Netflix ma markę, która jest taką czarną perłą w jego bibliotece.
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski
Tragiczna historia "Supermana", Christophera Reeve’a, obrzydliwe sceny w horrorze "Together" i nowe perełki w streamingu. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: