Mocna scena porodu w jaskini nie pomogła. Film odniósł porażkę
Ron Howard, reżyser filmu "Eden", opowiedział o scenie porodu w jaskini, którą zagrała Sydney Sweeney. Jest ona oparta na prawdziwych wspomnieniach: - Byłem w tej jaskini, o której pisze Margret. Była wtedy sama z dzikimi psami, to była intensywna scena - mówi reżyser.
Ron Howard, reżyser najnowszego filmu "Eden", podzielił się swoimi przemyśleniami na temat sceny porodu z udziałem Sydney Sweeney. Film, który miał swoją premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto, a teraz trafił do kin, opowiada historię grupy outsiderów osiedlających się na wyspie w Galapagos. Choć fabuła jest fikcyjna, opiera się na prawdziwych wydarzeniach. W obsadzie znalazły się takie gwiazdy, jak Ana de Armas, Jude Law czy Sydney Sweeney.
Reżyser powiedział, że scena porodu Sweeney, choć dramatyczna, jest oparta na rzeczywistych wydarzeniach opisanych w dzienniku podróży Margret, postaci granej przez Sweeney. - Byłem w tej jaskini, o której pisze Margret. Była wtedy sama z dzikimi psami, to była intensywna scena - mówi Howard. Podkreśla, że choć "Eden" jest przede wszystkim thrillerem, zależało mu na zachowaniu autentyczności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wednesday" : Czasem trudno zachować powagę
Margret, po przybyciu na Floreanę, odkrywa, że jest w ciąży, co staje się kluczowym elementem napięcia w filmie. Kulminacją jest scena porodu w jaskini otoczonej przez dzikie psy. Howard przyznaje, że choć niektóre elementy tej sceny mogą wydawać się przesadzone, są one zgodne z jednym z prawdziwych opisów tych wydarzeń. - Podróżnicy opowiadali różne wersje tej historii, więc nie można jednoznacznie stwierdzić, które elementy są w pełni prawdziwe - dodaje reżyser.
Sydney Sweeney wcześniej zagrała w horrorze "Niepokalana", gdzie jej postać również przeżywa dramatyczny poród. Howard podkreśla, że Sweeney doskonale radzi sobie z takimi wyzwaniami, co czyni jej występ w "Eden" wyjątkowym.
Umiejętności Sweeney nie pomogły jednak filmowi, który odniósł w kinach porażkę. Podczas premierowego weekendu zgarnął trochę ponad milion dolarów z 664 kin, a wiązano z nim dużo większe nadzieje. To drugi film z rzędu z udziałem Sydney Sweeney, który nie radzi sobie w kinach. 15 sierpnia westernowy kryminał "Americana" w ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania zarobił w kinach jedynie 840 tys. dolarów (był wyświetlany w 1,1 tys. kinach).
Być może na tak niskie wyniki filmów z udziałem aktorki miała wpływ afera wokół reklamy jeansów American Eagle, która pojawiła się pod koniec lipca. Szybko stała się przedmiotem krytyki oraz gorącej dyskusji w mediach społecznościowych. Aktorka, ubrana w jeansy i kurtkę marki, mówi o swoich genach i jeansach. Podkreśla, że "geny są przekazywane z pokolenia na pokolenie, wpływając na cechy takie jak kolor włosów czy oczu". Następnie dodaje: "Moje jeansy są niebieskie". Niektórzy widzowie uznali, że jest to promocja eugeniki, nawiązująca do "propagandy nazistowskiej". Skala krytyki była tak duża, że głos w tej sprawie zabrał nawet Biały Dom.
Miliony wyświetleń "Obcy: Ziemia", katastroficzny finał "I tak po prostu" i mieszane uczucia po "Nagiej broni". O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: