Po sukcesie w Hollywood wszyscy myśleli, że tam zostanie. Najlepiej jej w Polsce
Gdy zagrała w nominowanej do Oscara "Zimnej wojnie", wszyscy zapowiadali jej wielki sukces w Hollywood. Ona wtedy wróciła do Polski i dziś mówi, wcale nie marzy o Stanach i to tu osiągnęła balans, na jakim jej zależało.
Joanna Kulig po "Zimnej wojnie" stała się stałą bywalczynią festiwali na całym świecie, a jednocześnie w tym samym czasie została mamą. Globalna rozpoznawalność przyszła szybko, nic dziwnego, że jej fani mieli nadzieję na hollywoodzką karierę Kulig. Ona ma jednak inny pomysł na siebie. Na festiwalu w Turynie prezentuje obecnie włoski psychologiczny thriller Nory Jaenicke "Isola". Tam rozmawiała z dziennikarką Variety, której opowiedziała o tych (nieswoich) ambicjach.
- Tuż po "Zimnej wojnie" było nieco szału. Wiem, że niektórzy oczekiwali, że zostanę w Stanach, ale zawsze podziwiam Pawła Pawlikowskiego za to, że rozwija filmy na swój własny, bardzo specyficzny sposób. Trzeba znaleźć coś, co daje ci spokój i radość, zamiast słuchać zewnętrznych głosów - podkreśla.
"Kultura WPełni". Daniel Olbrychski o spotkaniu z Angeliną Jolie
Dodaje, że "Zimna wojna" otworzyła jej drzwi do wielokulturowości i zawodowych szans, których prawdopodobnie inaczej by nie doświadczyła. - Chcę jednak mieć także życie rodzinne i myślę, że znalazłam tę równowagę - mówi.
Przypomnijmy krótko, że po "She came to me" i miniserialu Apple TV+ "Władcy przestworzy" Joanna Kulig znowu koncentruje się na produkcjach po naszej stronie oceanu.
- Są dużo bliżej. Przy "Isoli" mogłam robić tak wiele rzeczy w Warszawie. Zawsze chciałam mieć bazę, swoje stałe miejsce, i udało mi się to zbudować. W Polsce ludzie pytają: "To wróciłaś?" A ja nigdy nie wyjechałam! - opowiada ze śmiechem.
Aktorka w rozmowie z Variety jednocześnie zwraca uwagę, że Polacy świetnie odnajdują się w międzynarodowych realiach pracy. - Jesteśmy bardzo otwarci na naukę języków i nowe środowiska zawodowe, ale zostaje w nas gdzieś z tyłu głowy myśl, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy. To pozostałość po komunizmie. Moje pokolenie wierzyło, że Zachód jest lepszy, ale pora zacząć doceniać siebie.
Fanów talentu Kulig z pewnością ucieszy fakt, że ponownie współpracuje z Pawłem Pawlikowskim. Film "1949" opowiada o życiu Tomasza i Eryki Mannów w powojennych Niemczech, zagra w nim również wspaniała Sandra Huller ("Strefa interesów", "Anatomia upadku"). Premiera jest zaplanowana dopiero na 2027 rok.