Joanna Kulig zagrała w filmie z Anne Hathaway. "Spotkałam się ze zrozumieniem i wsparciem"
Na ekrany trafił film "Miłość bez ostrzeżenia", w którym Joanna Kulig zagrała z Anne Hathaway i Marisą Tomei. W rozmowie z Wirtualną Polską opowiedziała, jak pracuje się z gwiazdami Hollywood i jak udaje jej się łączyć macierzyństwo z pracą na planach zagranicznych produkcji.
Karolina Stankiewicz, Wirtualna Polska: Czy lubisz operę?
Joanna Kulig: Lubię! Skończyłam szkołę średnią muzyczną, gdzie uczyłam się śpiewu operowego. Miałam nawet okazję śpiewać arie. Kochałam moją profesor Annę Plewniak, która mnie często zapraszała do Opery Krakowskiej. Moja ulubiona opera to "Tosca".
Czy żałowałaś, że nie śpiewałaś w "Miłości bez ostrzeżenia"?
Nie wiem, czy dałabym radę tak operowo zaśpiewać, bo jednak po liceum poszłam w kierunku śpiewu bardziej estradowego. Nie, nie żałowałam. Ale cieszyłam się, że temat opery w tym filmie jest obecny, że bohaterem jest kompozytor muzyki operowej i że to jest tak istotny wątek dla tej opowieści.
Czy postać, którą grasz, od początku była Polką, czy może to zostało zmienione pod ciebie?
Od początku była Polką. Reżyserka Rebecca Miller przysłała mi scenariusz, który bardzo mi się spodobał i zaproponowała mi tę rolę. Zbudowała tę postać na historii prawdziwej osoby. A zgłosiła się do mnie, bo spodobałam jej się w "Zimnej wojnie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Joanna Kulig wspomina casting do serialu "The Eddy": "To był dzień, kiedy Jaś miał przyjść na świat"
A tobie co się spodobało w scenariuszu "Miłości bez ostrzeżenia"?
To, że jest przewrotny, zabawny, ale też mądry i bardzo dobrze skonstruowany.
Anne Hathaway, Peter Dinklage, Marisa Tomei – to znane hollywoodzkie gwiazdy. Jak się z nimi pracowało?
Bardzo dobrze. Byli dla mnie bardzo serdeczni. Praca dla aktora w innym języku niż ojczysty jest trudna, ale tu spotkałam się ze zrozumieniem i dużym wsparciem z ich strony. Wszyscy widzieli wcześniej "Zimną wojnę" i bardzo im się podobało, jak tam zagrałam, więc było mi miło, że to docenili.
"Miłość bez ostrzeżenia" trochę wymyka się gatunkowym schematom.
Tak, to jest komedia romantyczna, ale nie taka typowa. Ma w sobie też różne inne elementy narracyjne.
A w jaki sposób interpretowałaś swoją postać - bardziej komediowo czy dramatycznie?
Moja rola była bardziej dramatyczna. Te sceny nie miały dużo lekkości czy śmieszności. Marisa Tomei czy Anne Hathaway momentami mocno wchodziły w komedię i miały do tego pole. Tymczasem grana przeze mnie postać i jej relacja z córką były pełne napięcia. Miałam sporo dramatycznych scen, bo chodziło o ukazanie skomplikowanej relacji z córką.
Czy lubisz grać w komediach romantycznych? Albo w komediach w ogóle?
Bardzo lubię. W ogóle chciałabym grać w większej ilości komedii, bo uważam, że mam talent komediowy i za dużo gram ról dramatycznych.
Kiedy widziałyśmy się kilka lat temu na planie "The Eddy", był tam z tobą twój syn - wówczas malutki. Czy wciąż jeździ z tobą na plany?
Jeździ, ale już nie tak często. Nie uważam, że to jest dobre miejsce dla dziecka, ja też nie mogę się skupić, kiedy on jest blisko. Więc staram się to dobrze zorganizować. Ostatnio przez 6 tygodni kręciliśmy na Elbie i tak to poukładałam, żeby mój mąż z synem mogli mnie na pewien czas odwiedzić. Oczywiście, gdyby chodziło o plan serialu, który kręciłabym 6 miesięcy, wtedy rozważałabym przeprowadzkę z rodziną. Ale po "The Eddy" pracowałam raczej przy filmach, do których zdjęcia nie były tak czasochłonne. W przypadku "Miłości bez ostrzeżenia" akurat przeprowadziliśmy się na kilka miesięcy do Stanów. Jasiek tam chodził do przedszkola, ja się przygotowywałam do filmu, mój mąż pisał scenariusz. Potem wróciliśmy do Polski, mój syn zaczął przedszkole w Warszawie i staram się nie wyrywać go z tej jego rutyny. Ostatnio zrezygnowałam z dużej propozycji, bo wiedziałam, że dla mnie emocjonalnie będzie to nie do dźwignięcia, przy małym dziecku. Było to trudne, ale wiem, że czasem nie jestem w stanie zrobić wszystkiego.
Czy dostajesz dużo propozycji z zagranicy?
Tak, ostatnio gram częściej poza Polską. Dlatego cieszę się, że zrobiłam z Gosią Szumowską "Kobietę z...". Brakuje mi grania po polsku i współpracy z kolegami z Polski, bycia w grupie, tym bardziej, że nie gram w teatrze.
Dzisiaj rozmawiamy o "Miłości bez ostrzeżenia", niebawem na ekrany trafi "Kobieta z...", a dalej? Jakie produkcje z twoim udziałem zobaczymy?
Niedługo wejdzie "Knox Goes Away" Michaela Keatona i jestem też w czwartym odcinku "Masters of The Air". A poza tym czytam nowe rzeczy, nagrywam self-tape'y. Cieszę się, że mam tutaj moją bazę, że można w różne miejsca latać, nie trzeba emigrować, można być gościem. Taka forma pracy na pewno jest bliższa mojemu sercu. Bo czuję potrzebę posiadania gniazda i udało mi się je zbudować tutaj, w Warszawie.
Rozmawiała Karolina Stankiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski
W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: