Trzymała się z dala od żonatych mężczyzn. "Nigdy nie chciałam być tylko zapasową opcją"
Marta Lipińska swoją olśniewającą urodę zawdzięcza mamie. Wrażenie, jakie robiła na mężczyznach, nie zawsze było błogosławieństwem. Zainteresowanie, które wzbudzała, było tak duże, że momentami sama nie była w stanie się w tym wszystkim odnaleźć. Aktorka jednak zawsze kierowała się jedną zasadą.
Marta Lipińska, która 14 maja kończy 85 lat, ma na swoim koncie wiele znakomitych ról. Dla niektórych niezapomnianą pozostanie dziewczyna beznadziejnie zakochana w szorstkim panu Sułku, inni mogą cenić jej kreację cierpiącej na migreny Emilii w "Nad Niemnem". A być może najbardziej wpadającą w pamięć postacią jest dla wielu Michałowa, postać z popularnego "Rancza".
Kariera aktorska Marty Lipińskiej rozpoczęła się, gdy miała zaledwie 18 lat. Jako młodziutka studentka szkoły teatralnej zrobiła wrażenie w zdominowanym przez mężczyzn środowisku artystycznym, ale okazało się to dla niej przytłaczające.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Legendy Hollywood
Kłopotliwi adoratorzy
Marta Lipińska cieszyła się dużym zainteresowaniem ze strony mężczyzn. Wśród nich byli np. wybitny aktor swojej epoki Roman Wilhelmi, czy aktor i operator Andrzej Kostenko, który później został mężem Poli Raksy. Ich rywalizacja o względy Lipińskiej była na tyle poważna, że doszło nawet do rękoczynów.
- Doszło między nimi do bójki o to, kto ma nosić mój szal. Na szczęście wszystko zakończyło się bez ofiar - wspominała Lipińska w rozmowie z "Kobietą i Życiem".
Aktorka przyznaje, że lubiła kokietować wielu adoratorów naraz, co czasami prowadziło do kłopotliwych sytuacji.
- Często było mi trudno zapamiętać, z kim jestem umówiona. Adoratorzy mi się mylili. Ale na prawdziwą miłość czekałam do trzeciego roku studiów. Wtedy wyszłam za mąż - opowiadała Lipińska.
Nieoczekiwanie serce aktorki zdobył operator filmowy Krzysztof Winiewicz, choć wcześniej fascynowała go Beata Tyszkiewicz. Niestety ich życie małżeńskie często wiązało się z długimi okresami rozłąki, ponieważ intensywne życie zawodowe Krzysztofa wymagało wielu wyrzeczeń.
Słomiana wdowa
- Krzysztof był niemal ciągle poza domem. W tamtych czasach praca na planach filmowych wyglądała inaczej – zdjęcia trwały przez wiele miesięcy i odbywały się w różnych zakątkach kraju. Często spędzał czas z ekipą niemal jak w wojsku, od rana do wieczora. Bywało, że nie widzieliśmy się przez kilka tygodni. Zbyt często bywałam sama, co nie sprzyjało naszemu małżeństwu - wyznała w rozmowie z Onetem.
Słomiana wdowa przyciągała uwagę Zbigniewa Cybulskiego, Tadeusza Łomnickiego oraz Romana Wilhelmiego, jednak zachowywała dystans wobec żonatych mężczyzn.
- Mój tata opuścił dom pod koniec 1939 roku i powrócił w 1946 roku. Mama, będąc niezwykle piękną kobietą, była mu niezmiennie wierna przez całe życie. Te wartości zaszczepiła mi od najmłodszych lat. Ciągle podkreślała, że kobieta dla żonatego mężczyzny zawsze będzie tylko dodatkową opcją. Nigdy nie chciałam być tą dodatkową opcją - aktorkę cytuje Plotek.
Drugi mąż
W połowie lat 60. Marta Lipińska spotkała Macieja Englerta, brata aktora i reżysera Jana.
- Maciej wyróżniał się na tle innych mężczyzn. Była w nim jakaś tajemnicza mroczność, którą znalazłam intrygującą. Starał się o mnie, ale robił to w bardzo delikatny sposób. Zakochałam się bez myślenia o konsekwencjach. Byłam zamężna, co wprowadziło problemy. Próbowałam się powstrzymać, ale bezskutecznie. Nasz romans od początku nie był tajemnicą. Nie ukrywaliśmy go. Wiele osób twierdziło, że popełniam błąd, a czasem i ja miałam wątpliwości, ale miłość była silniejsza - wspominała w rozmowie z "Panią".
Po tym, jak tylko aktorka uzyskała rozwód z pierwszym mężem, para wzięła ślub. Marta Lipińska została mamą po trzydziestce. Ich syn Michał jest operatorem, a córka Anna zajmuje się kostiumami.
"Dobrze, że nie jest gorzej"
85-letnia Marta Lipińska z optymizmem akceptuje nieubłagany upływ czasu.
- Staram się być pokorna i przyjmować zmiany, które przynosi wiek. Nie oszukuję się, że wyglądam jak przed 20 czy 40 laty. Z doświadczeniem przychodzi zrozumienie, że ludzie się zmieniają. Niektórzy próbują dopatrywać się, czy stosuję botoks, ale ja nie widzę sensu w sztucznym odmładzaniu się. Gdybym teraz miała mieć zupełnie gładką cerę, wyglądałoby to dziwnie - wyznała w rozmowie z PAP Life.
To, co najbardziej irytuje aktorkę, to fakt, że jej ciało nie zawsze działa, jakby tego chciała. Najwięcej kłopotów sprawiają jej migreny i problemy z bezsennością.
- Mówię sobie wtedy: "Dobrze, że nie jest gorzej". Chciałabym jak najdłużej cieszyć się życiem i czasem spędzanym z dziećmi, wnukami oraz wszystkim, co w życiu piękne i wartościowe - dodała Marta Lipińska.
Najtrudniejsze pożegnanie w "The Last of Us", na które nie byliśmy gotowi. Pamela Anderson cała w brokacie i pijacki morderczy pakt grupki przyjaciół w serialu BBC. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: