Wspomina intymną scenę. "Mój Boże, wydepilowałam mu klatkę piersiową"
Rosamund Pike była jedną z dziewczyn Bonda, jeśli jeszcze można tak powiedzieć. W 2002 roku wystąpiła w filmie "Śmierć nadejdzie jutro", w którym zagrała u boku Pierce’a Brosnana. W programie "The Kelly Clarkson Show" opowiedziała swoją ulubioną anegdotę z planu tej produkcji.
"Śmierć nadejdzie jutro" był ostatnim filmem słynnej serii, w którym w postać agenta Jej Królewskim Mości wcielił się Pierce Brosnan. Rosamund Pike zagrała w nim złą dziewczynę Bonda, tę dobrą była Halle Berry. Obie aktorki były zobligowane do zagranie sceny intymnej z głównym bohaterem filmu. Jak wspomina ją Rosamund Pike?
Helena Englert o kulisach kręcenia scen erotycznych: "Koordynator intymności powinien być standardem na planie"
"Robiliśmy coś w rodzaju akrobacji w lodowym pałacu i miałam na sobie mnóstwo tych wszystkich rzeczy, które zasłaniają ci piersi i każdy kawałek ciała, przyklejone jakąś dwustronną taśmą klejącą" – opowiada aktorka.
"Po nakręceniu sceny, gdy uwolniliśmy się z tego klinczu, spojrzałam w dół, żeby sprawdzić, czy te klejące rzeczy nadal są na miejscu. Były, ale pokryte włosami. Pomyślałam: ‘O mój Boże, wydepilowałam klatkę piersiową Pierce'a Brosnana moją taśmą… To takie złe. Biedny facet’. Na szczęście, nie były to włosy z jego klatki piersiowej, tylko włosy z narzuty na łóżko" – wspomina zabawną historię Rosamund Pike.
To nie jedyna ciekawa historia związana z filmem "Śmierć nadejdzie jutro". Aktorka zdradziła także, że podczas przesłuchania do roli poproszono ją o zdjęcie sukienki i pokazanie się w bieliźnie. Mimo odmowy, otrzymała rolę Mirandy Frost – absolwentki uczelni Harvard, złotej medalistki olimpijskiej w szermierce, agentki brytyjskiego Secret Service, która zdradziła swój kraj.