Zadatki na jeden z najlepszych seriali roku. Szkoda, że "Porządny człowiek" się pogubił [RECENZJA]
Pierwsze trzy odcinki nowej produkcji platformy Max wciągają i zasysają widza. Dobra historia, świetne aktorstwo, akcja niepozwalająca się nudzić. Szkoda, że twórcy nie uwierzyli, że to wystarczy i w finał wrzucili wszystko, co im podpowiadała wyobraźnia. A mogło być tak dobrze!
Kardiochirurga Pawła (Krzysztof Czeczot) poznajemy w momencie, gdy wydaje się, że ma wszystko: piękny dom, kochającą rodzinę i awans na ordynatora szpitala w kieszeni. To właśnie wtedy, gdy wszystko układa się jak marzenie, jedyny syn Pawła trafia do szpitala w wyniku pobicia przez kolegę z klasy, a główny bohater dostaje do wglądu nagranie, na którym widać, jak chłopak katuje jego dziecko.
Krew w nim buzuje, roznoszą go emocje. A gdy na własne oczy widzi, że sprawca nic sobie nie robi z całego zajścia, nie wytrzymuje. Pod wpływem chwili popełnia błąd, który ciężko będzie odkręcić i który wpłynie na całe jego dotychczasowe, wydawałoby się poukładane, życie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Serialowe premiery 2025 - na te tytuły czekamy najbardziej!
Wciągający początek
Twórcy serialu "Porządny człowiek" nie bez powodu tłumaczyli, że historia opowiedziana w produkcji mogłaby dotyczyć właściwie każdego z nas. Trudno bowiem przewidzieć, jak byśmy się zachowali, gdybyśmy zobaczyli, jak ktoś krzywdzi najbliższą nam osobę. I pewnie dlatego tak wchodzimy w tą opowieść i podążamy za głównym bohaterem, któremu w pewnym sensie kibicujemy, mimo popełniania przez niego oczywistych błędów.
Do tego dochodzi wątek traumy z dzieciństwa i trudnych relacji z ojcem (w tej roli hipnotyzujący Jan Englert). A gdy wyjściowa, wspomniana wyżej sytuacja wymyka się spod kontroli, na jaw wychodzą również inne "trupy z szafy". Okazuje się, że Paweł nie do końca zna swoją żoną, niewiele wie również o ukochanym synu, a i dobór przyjaciół pozostawia wiele do życzenia.
Wszytko krąży wokół tematu braku rozmów z bliskimi, dążenia do perfekcji w każdej dziedzinie życia i wbijania się w schematy, które zostały uruchomione w dzieciństwie, jak choćby ten o tytułowym porządnym człowieku. Serial trzyma tempo niczym dobry kryminał, ale tak naprawdę znacznie ciekawsze od poziomu akcji są społeczne i psychologiczne wątki.
Co się stało na koniec?
Niestety w połowie serialu twórcy gubią to, co w "Porządnym człowieku" najcenniejsze. Jakby sami nie wierzyli, że przez pierwsze odcinki stworzyli taki klimat i trzon historii, że wystarczy ją tylko doprowadzić do końca. Po prostu.
Nagle pojawiają się absurdalne wątki "przyjaźni" oprawcy z ofiarą, niepotrzebne romanse i poboczne historie ze szpitala, w którym pracuje Paweł. Wszystko zostaje wrzucone do jednego worka, wymieszane i wyplute. Serial gubi się w plątaninie tych wątków, tracąc sens. Patetyczna mowa podczas pogrzebu, która ma spiąć i jednocześnie zamknąć wszystkie historie, wypada sztucznie. W widzu może pozostać żal, że zmarnowano wielki potencjał.
Broni się tylko jedno
To, co pozostaje niezmienne przez cały serial to świetne aktorstwo. Krzysztof Czeczot, który nie tylko gra główną rolę w produkcji, ale jest również jednym z jej scenarzystów (wspólnie z Markiem Modzelewskim), podczas spotkania z dziennikarzami zdradził, że napisał to, co chciałby zagrać. I faktycznie, sprawdza się to znakomicie! Czeczot pokazuje całą paletę emocji i możliwości.
Gdy na ekranie pojawia się Jan Englert, ciężko nie wstrzymać powietrza z wrażenia. Jego postać już od pierwszej sceny wzbudza skrajne emocje jak lęk i złość. Agnieszka Żulewska czy Magdalena Czerwińska w niczym nie ustępują kolegom po fachu.
Tym bardziej szkoda, że przy tak dobrej obsadzie i świetnie zapowiadającej się historii, postawiono na przesyt, wielowątkowość i rozwiązania, w które trudno będzie widzowi uwierzyć. Nie pierwszy raz okazuje się, że mniej znaczy czasem lepiej.
Pierwszy odcinek "Porządnego człowieka" możecie oglądać od 21 marca na platformie Max. Kolejne odcinki co tydzień.
Niewiarygodne show Meghan na Netfliksie, gdzie uczy robić kanapki. Fenomenalny "Biały lotos" z zabójstwem na wakacjach w Tajlandii. Szok na Oscarach, rosyjskie wątki i jedna ograbiona aktorka. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: