Aktor poparł Donalda Trumpa. Boi się o swoją karierę

Aktor Zachary Levi publicznie poparł Donalda Trumpa jeszcze przed jego wygraną w wyborach prezydenckich. - To było ważniejsze niż ratowanie mojej kariery - tłumaczy dziś.

Zachary Levi o Donaldzie Trumpie
Zachary Levi o Donaldzie Trumpie
Źródło zdjęć: © Getty Images
oprac. MD

Zachary Levi, aktor znany z superbohaterskiego filmu "Shazam", pojawił się w programie "The Megyn Kelly Show", gdzie opowiedział o swojej decyzji, by publicznie wspierać Donalda Trumpa w kampanii prezydenckiej. Twierdzi, że był "w zgodzie ze sobą", mimo ryzyka dla swojej kariery w liberalnym Hollywood. Trumpa poparły bowiem nieliczne pierwszoligowe gwiazdy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na te filmy czekamy. Szykują się prawdziwe hity

Zachary Levi o Trumpie

Zachary Levi przyznał, że czuł spokój, gdy w zeszłym roku zdecydował się publicznie poprzeć Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich. Aktor początkowo wspierał Roberta F. Kennedy'ego Jr., jednak ostatecznie stanął po stronie Trumpa, gdy ten został kandydatem Republikanów. - W perfekcyjnym świecie głosowałbym na Bobby'ego, ale to nie jest perfekcyjny świat. W rzeczywistości żyjemy w bardzo pokrzywdzonym świecie. Żyjemy w kraju, który jest zagarniany przez ludzi, którzy chcą wepchnąć nas w przepaść i musimy to zatrzymać - mówi w ubiegłym roku.

Levi oficjalnie poparł Trumpa podczas wiecu w Michigan 28 września, przeprowadzając rozmowę pomiędzy Robertem F. Kennedym Jr. a byłą kongresmenką Tulsi Gabbard. Przyznał, że obawia się utraty ról w przemyśle filmowym, który jego zdaniem chyli się ku upadkowi.

- To było ważniejsze niż ratowanie mojej kariery - wyjaśnia teraz Levi w rozmowie z Megyn Kelly. - Zbyt często wpadamy w schematy myślenia o własnym przetrwaniu, a to nie jest dobre. Trzeba czasem poświęcić siebie dla większego dobra - dodał.

- A co, jeśli stracę całą karierę aktorską? Mam nadzieję, że tak się nie stanie, ale jeśli świat zmierza ku przepaści, to co to za różnica? - zastanawia się aktor.

Levi zwrócił również uwagę, że "przynajmniej Trump robi to, co obiecał". Aktor zachęcił innych zwolenników Trumpa w Hollywood do zabrania głosu. - Nasza branża i tak wkrótce przestanie istnieć. Jeśli się boicie reakcji przemysłu, który niebawem może zniknąć, nie pozwólcie, by to was powstrzymywało - zaapelował fatalistycznie aktor.

Przypomnijmy, że Donald Trump powołał swoich specjalnych ambasadorów, którzy mają wpływać na zmiany w Hollywood. To Sylvester Stallone, Jon Voight i Mel Gibson.

"Mam zaszczyt ogłosić, że Jon Voight, Mel Gibson i Sylvester Stallone zostaną Specjalnymi Ambasadorami wspaniałego, ale bardzo ostatnio niespokojnego miejsca, Hollywood w Kalifornii. Będą pełnić funkcję Specjalnych Wysłanników w celu uczynienia Hollywood, które przez ostatnie cztery lata straciło wiele interesów na rzecz obcych państw, większym, lepszym i mocniejszym niż kiedykolwiek wcześniej.Te trzy bardzo utalentowane osoby będą moimi uszami i oczami, a ja zrealizuję wszystko, co zaproponują. Przywrócimy, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, Złotą Erę Hollywoodu" – wyjaśniał swoją decyzję Donald Trump.

Jeden z najdroższych seriali Apple TV+ wrócił! "Rozdzielenie" za bimbaliony dolarów zaskakuje widzów, podobnie jak "The Pitt" od Maxa, który opowiada dramaty z SOR-u. Coś tu jednak nie gra, o czym opowiadamy w "Clickbaicie". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (4)