Bartosz Żurawiecki: Murem za obcymi

Dochodzą mnie ze świata sprzeczne informacje. Niby wszyscy już żyjemy w globalnej wiosce, na wyciągniecie twardego łącza mamy równy dostęp do Madonny, Beckhama a nawet Paula Coehlo, a tymczasem – że banalnie posłużę się wyświechtaną frazą znanego songu – mury rosną. I to rosną dosłownie!

Bartosz Żurawiecki: Murem za obcymi
Źródło zdjęć: © Kino Świat

10.07.2008 11:40

Emocje, jakie wywołuje w ludzkości kolejna adopcja Angeliny Jolie lub kolejny wybryk Amy Winehouse, bez większych problemów łączą awatary klikające z różnych końców Ziemi. Natomiast coś nie mogą połączyć sąsiadów z tej samej okolicy, nawet jeśli obaj też spodziewają się dziecka lub piją i ćpają nie gorzej niż w/w piosenkarka. Dlaczego?

Ano dlatego, że im bardziej wytwory kultury symbolicznej stają się własnością mas, tym silniej kultura materialna utwierdza się w elitaryzmie. Zamiast sprawiedliwego (choćby „mniej więcej”) podziału dóbr dochodzi do coraz większej polaryzacji. Na jednym biegunie tkwi garstka tych, którzy zagarniają całą pulę, na drugim – rosnącą liczba ludzi, którzy nie mają, często literalnie, nic. Ale biedaków nie da się, jak kiedyś, trzymać na dystans, w ryzach feudalnego czy kapitalistycznego porządku społecznego. Nie da się, bo widzą glamour i luksus, mogą go medialnie i wirtualnie dotknąć. Tak więc ich aspiracje i frustracje też rosną jak te mury.

Inną przyczyną konfliktów jest przeludnienie. Bogaczom coraz trudniej odgrodzić się od reszty populacji, zwłaszcza, jeśli ich bogactwo jednak nie pozwala im na wykupienie wyspy bezludnej. Wypasione apartamentowce muszą więc w metropoliach sąsiadować z dzielnicami nędzy. Co w takiej sytuacji robią goście z kasą? Odgradzają się od swoich uboższych bliźnich zasiekami i drutami pod napięciem.

Tworzą sami dla siebie eksluzywne getta i obozy poddane surowym, specjalnym prawom, bewzględnej kontroli i nakazowi posłuszeństwa decyzjom ogółu. Nawet w niezbyt zamożnej Polsce, gdzie kontrasty społeczne nie są jeszcze tak ekstremalne, a przynajmniej nie tak bardzo widoczne, mamy zamknięte osiedla ze strażnikami. Wolność, równość, braterstwo złożone zostały na ołtarzu bezpieczeństwa.

Iluzorycznego, jak się okazuje. I jak pokazuje meksykański film Rodriga Pla „Zona. Teren prywatny” (polska premiera, 18 lipca). Strzeżona niczym kiedyś dostęp do Berlina Zachodniego bogata enklawa, wysepka na morzu nędzy kusi jak zakazany owoc. Gdy pewnej nocy, w wyniku burzy zrobi się wyłom w murze okalającym „zonę”, do środka przedostanie się trzech nastolatków. Włamią się do domu pewnej kobiety, ale dojdzie nie tylko do kradzieży - zginie także kilku ludzi. A potem zaczną się łowy mieszkańców na zaszczutego złodziejaszka, który nie będzie w stanie wyrwać się z tego „raju”.

Psychozę strachu, piekielną żądzę odwetu nakręca nienawiść połączona z pogardą. Biedni nienawidzą bogatych, bogaci pogardzają biednymi. Biedni pogardzają innymi biednymi (zwłaszcza tymi biedniejszymi), bogaci nienawidzą innych bogatych (zwłaszcza tych bogatszych). Skorumpowana policja nienawidzi bogatych i pogardza biednymi. Bielsi na skórze pogardzają ciemniejszymi, ciemniejsi nienawidzą bielszych.

W atmosferze nabrzmiałej skrajnie negatywnymi emocjami pada – a jakże! – wyzwisko „pedał” jako figura Obcego, który chce naszej zguby i jest odpowiedzialny za wszystek zło. Jego zgodnie nienawidzą i zgodnie nim pogardzają bogaci, biedni i policja.

Reżyser filmu nadzieję pokłada w młodych – syn jednego z przywódców zamożnej społeczności i ścigany nastolatek porozumiewają się ponad podziałami. Ale ja w te „nadzieje” nie wierzę. Młodzi zawsze są pokazywani w ten sposób, a potem przecież wchodzą w role swoich rodziców. Bo gdyby nie wchodzili, nie powstawałyby wciąż i wciąż na nowo tak pesymistyczne filmy jak „Zona”, nieprawdaż?

Zamiast puenty chciałbym odesłać do wywiadu z Zygmuntem Baumanem („Prawica, lewica, bezwład”) o globalizacji, metropoliach, obcych, godności i bezpieczeństwie. Można go znaleźć na stronie www.resetdoc.org oraz w najnowszym numerze tygodnika „Forum”. Przeczytajcie przed, po albo w trakcie seansu „Zony”.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)