Box office USA: Matka Smoków podbija Hollywood, a żółwie w odwrocie [PODSUMOWANIE]
Można być wielką gwiazdą telewizji, ale w Hollywood niewiele znaczyć. Większość telewizyjnych sław, często mimo usilnych starań, nie zaistniała na dużym ekranie. Wszystko wskazuje na to, że do wąskiego grano nielicznych wyjątków będzie można zaliczyć *Emilię Clarke – gwiazdę kultowego serialu "Gra o tron".*
06.06.2016 12:25
„Gra o tron” pojawiła się w amerykańskiej telewizji w 2011 roku. Jak zapewne większość miłośników seriali wie, Emilia Clarke wciela się w nim jedną z najważniejszych postaci – królową Daenerys Targaryen, zwaną również Deanerys Zrodzoną z Burzy lub Matką Smoków. „Gra o tron” wciąż bije rekordy popularności, lecz Emilia Clarke, związana kontraktem z stacją HBO, na przestrzeni pięciu lat (2011 – 2015) mogła zagrać tylko w dwóch brytyjskich produkcjach. Szansę podbicia fabryki snów otrzymała dopiero w 2015 roku, gdy znalazła się w obsadzie wysokobudżetowej produkcji wytworni Paramount Pictures „Terminator: Genisys”. U boku Arnolda Schwarzeneggera wcieliła się w jedną z najbardziej twardych kobiet w historii rozrywkowego kina. Emilia Clarke jako Sarah Connor miała pojawić się na dużym ekranie przynajmniej trzy razy, jednak „Genisys” sprzedał się poniżej oczekiwań i wszystko wskazuje na to, że słynna filmowa seria wykreowana w 1984 roku przez Jamesa Camerona już nie powróci na ekrany kin.
Warto jednak zauważyć, że „Terminator: Genisys” nie był porażką na całej linii. Bardzo dobrze sprzedał się na rynku zewnętrznym,* gdzie zgromadził 350,8 miliona dolarów (12. rezultat w sezonie).* W Chinach znalazł się nawet w pierwszej piątce najpopularniejszych hollywoodzkich produkcji 2015 roku. Śmiało można więc rzec, że Emilii Clarke przygoda z „Terminatorem” przyniosła sporo korzyści i zwiększyła jej popularność na świecie. Problem polegał jednak na tym, że w Stanach kosztująca 155 milionów dolarów produkcja zarobiła niespełna 90 milionów dolarów.
Podczas minionego weekendu amerykańscy widzowie mogli obejrzeć Clarke w romantycznym dramacie „Zanim się pojawiłeś”. Jak na hollywoodzkie warunki oraz w porównaniu do innych tytułów letniego sezonu to dość skromna produkcja. Jej budżet wyniósł bowiem 20 milionów dolarów. W tym kontekście 18,3 miliona dolarów (trzecia pozycja w tym tygodniu), zarobione w ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania, należy uznać za bardzo dobry wynik (zwłaszcza, że w prognozach dawano filmowi na starcie jedynie 10 – 12 milionów). Ponadto, „Zanim się pojawiłeś” zbiera dobre recenzje, gromadzi także wysokie oceny pośród widzów. A to powinno zaowocować małymi spadkami popularności w kolejnych tygodniach wyświetlania. Matka Smoków jest więc na dobrej drodze, aby stać się gwiazdą w Hollywood i, jak to zazwyczaj bywa, porzucić telewizję. Dodajmy jeszcze, że Emilia Clarke w ubiegłym roku została wybrana „najseksowniejszą żyjącą kobietą na świecie” (według magazynu „Enquire”).
Najpopularniejszym filmem minionego weekendu w amerykańskich kinach stały się „Wojownicze żółwie ninja: Wyjście z cienia”. Ekranizacja komiksu zgromadziła na starcie 35,2 miliona dolarów. Porównajmy ten wynik to rezultatu osiągniętego przez produkcję z Emilią Clarke. „Wojownicze żółwie ninja” w czasie premierowego weekendu zarobiły niespełna dwa razy więcej pieniędzy, ale kosztowały aż 135 milionów dolarów. Łatwo zauważyć, że w pierwszej kolejności o zysku mogą myśleć producenci „Zanim się pojawiłeś”.
A „Wojownicze żółwie ninja: Wyście z cienia” sprzedają się w Stanach dużo gorzej niż pierwsza część filmu (nowej serii). Produkcja z 2014 roku zgromadziła bowiem na starcie 65,6 miliona dolarów. W sumie za oceanem zarobiła aż 191,2 miliona dolarów (15. rezultat w sezonie). Sequel nie ma szans nawet zbliżyć się do tego osiągnięcia - zwłaszcza, że zbiera miażdżące recenzje. Dobrze będzie, jeśli w Stanach sięgnie stumilionowego pułapu. Zysk może więc wygenerować tylko, jeśli bardzo dobrze sprzeda się poza Ameryką. Jest to możliwe, gdyż pierwsza część filmu na rynku zewnętrznym zgromadziła ponad 300 milionów dolarów.
(Megan Fox jako April O'Neil na planie "Wojowniczych żółwi ninja: Wyjście z cienia"/ fot. East News)
Trzecią nowością minionego weekendu była komedia „Popstar: Never Stop Never Stopping”. Jej producentem jest Judd Apatow, który kilka lat temu realizował (także pełniąc funkcję reżysera) przebój za przebojem (m.in. „40-letni prawiczek”, "Supersamiec", „Wpadka”, „Druhny”). Ostatnio jednak nie jest już tak skuteczny, choć przed rokiem jego „Wykolejona” zarobiła w Stanach ponad 100 milionów dolarów. Ale tym razem hitu nie będzie. „Popstar: Never Stop Never Stopping” w ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania zarobił zaledwie 4,6 miliona dolarów (ósma pozycja).
Na koniec kilka słów o „Alicja po drugiej stronie lustra”, która w Stanach poniosła dotkliwą porażkę. W ciągu 10 dni wyświetlania kosztująca 170 milionów dolarów produkcja Tima Burtona za oceanem zarobiła jedynie 50,8 miliona dolarów, w tym tygodniu notując bardzo duży spadek popularności (60 proc.), co w czasie weekendu pozwoliło jej zarobić już tylko 10,7 miliona dolarów (czwarta pozycja). Wszystko wskazuje na to, że w Ameryce „Alicja po drugiej stronie lustra” zgromadzi mniej pieniędzy niż „Alicja w Krainie Czarów” na przestrzeni pierwszych dwóch dni wyświetlania (85 milionów)!
Premiery następnego weekendu: „Warcraft: Początek” – ekranizacja kultowej gry komputerowej; „Obecność 2” – sequel jednego z największych przebojów kina grozy ostatnich lat; „Iluzja 2” – kolejna kontynuacja, tym razem sensacyjnego hitu z 2013 roku.