"Chopin, Chopin!", czyli mamy "Amadeusza" w domu

Po premierze zwiastuna filmu "Chopin, Chopin!" w sieci pojawiły się krytyczne głosy, że obraz jest "zbyt uwspółcześniony" i "zbyt wulgarny". Zwiastun rzeczywiście zapowiadał film tętniący życiem, ukazujący Chopina jako celebrytę. Ale to, co dostaliśmy, dalekie jest od tej wizji.

Eryk Kulm w filmie "Chopin, Chopin!"Eryk Kulm w filmie "Chopin, Chopin!"
Źródło zdjęć: © materiały prasowe
Karolina Stankiewicz

Trzeba na początku zaznaczyć, że Michał Kwieciński (który wcześniej wyreżyserował bardzo udanego "Filipa") nie stworzył filmu stricte biograficznego, na który mogłyby "pójść szkoły". Nie zobaczymy w nim Żelazowej Woli, pierwszych koncertów Chopina, który od najmłodszych lat zachwycał publiczność swoim talentem. Fakty z życia kompozytora zostały zmienione lub uproszczone i raczej niewiele dowiadujemy się o jego losach. Zupełnie pominięto na przykład wątek dzieci George Sand, które Chopin traktował przecież jak swoją rodzinę. W filmie po prostu ich nie ma.

Co zatem zostaje? Portret Chopina jako gwiazdy paryskich salonów, na którego punkcie szaleją wszystkie damy. Muzyk jest rozchwytywany, ale jego utwory, jak i on sam, pozbawione są aury "wyższej kultury". To czysta rozrywka dla mas – bo Chopina zna nawet paryska biedota. Artysta pojawia się na salonach, by toczyć improwizacyjne potyczki z innymi kompozytorami. Fortepian wykorzystuje też do ilustrowania anegdotek i rubasznych żartów, które bawią salonową publiczność do łez. Ale zapraszany jest też do pałacu Tuileries, gdzie grywa przed rodziną królewską w bardziej nobliwych warunkach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kultura WPełni: Juliusz Machulski o filmach swojego życia i Polsce

Te sceny jednak są tylko ilustracją do prawdziwego tematu filmu, jakim jest umieranie. Już na początku Chopin dostaje diagnozę, która jest zarazem wyrokiem. Wie, że wkrótce umrze z powodu gruźlicy. Od tej pory obserwujemy jego miotanie się, próby zaprzeczania chorobie, rzucanie się w wir miłości - najpierw do Marii Wodzińskiej, później do George Sand. I co jakiś czas kaszel, krew, malignę.

Trudno powiedzieć, czy to było zamierzone przez reżysera, ale oglądanie tego filmu męczy. Męczymy się z Chopinem, który coraz bardziej podupada na zdrowiu. Ale męczymy się też na scenach, gdy artysta bryluje na salonach - żarty, z których zaśmiewają się ekranowe tłumy, brzmią sztucznie i nienaturalnie, choć Eryk Kulm robi wszystko, by stworzyć wiarygodną postać. Ale co najgorsze, męczymy się okrutnie na scenach, w których Chopin tworzy.

Być może proces komponowania nie jest najprzyjemniejszy dla postronnego ucha, jednak boli to, w jaki sposób twórcy filmu potraktowali muzykę Chopina. Zrozumiałym i zarazem odważnym jest to, że nie postawiono na najbardziej rozpoznawalne utwory, że wybrano takie ich fragmenty, które nie są najbardziej znane. To, co razi, to poszatkowanie tej muzyki w taki sposób, że przestaje ona działać. Zadziwiające, że w filmie o Chopinie największe emocje wywołują sceny, w których pojawiają się utwory Mozarta.

To, co Kwiecińskiemu się udało, to uchwycenie świata zmagającego się z epidemią. Widzimy, jak mnożą się różne teorie, nauka, która nie umie jeszcze odpowiedzieć na pytanie, czym jest gruźlica i w jaki sposób się rozprzestrzenia, zostaje wyprzedzona przez szarlatanów, którzy obiecują ozdrowienie przy zastosowaniu drastycznych metod pseudoleczniczych. Państwa podejmują odmienne decyzje dotyczące obostrzeń. Podczas gdy w Hiszpanii obowiązuje prawo, które traktuje gruźlicę jako chorobę zakaźną tej samej kategorii, co cholera czy dżuma, we Francji uważa się, że to choroba genetyczna. Fakty są takie, że gruźlica jest zakaźna, ale trzeba mieć kontakt z zarażonym przez dłuższy czas. Filmowy Chopin zaczyna to przeczuwać po tym, jak zaczynają umierać jego bliscy przyjaciele i uczniowie.

Docenić należy też kostiumy i wnętrza, które przenoszą nas w świat XIX-wiecznego Paryża, a ukazanie salonów jako miejsc, gdzie paryska elita bawi się do upadłego, sprawia, że ten świat wydaje się bliższy, bardziej realny.

Kwieciński swoim filmem chciał dać widzom portret artysty, który jest zbyt młody na śmierć, za bardzo kocha życie i za mało jeszcze przeżył. Z pewnością mógł też jeszcze wiele skomponować. Niestety jak na film o tak wielkich, rozpierających bohatera emocjach, w widzach wywołuje ich zdecydowanie za mało. Szkoda, bo pomysł, by odebrać Chopinowi jego posągowość, był świetny. Mogliśmy mieć polskiego "Amadeusza". Tymczasem "mamy ‘Amadeusza’ w domu".

Karolina Stankiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski

Miliony wyświetleń "Obcy: Ziemia", katastroficzny finał "I tak po prostu" i mieszane uczucia po "Nagiej broni". O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie
Oddaje swój miecz świetlny. Legendarny aktor odchodzi z sagi
Oddaje swój miecz świetlny. Legendarny aktor odchodzi z sagi
"Nie ma szans". Jednym słowem zgasił nadzieje fanów
"Nie ma szans". Jednym słowem zgasił nadzieje fanów
Nie nazywa się Martin Sheen. Dziś głęboko żałuje zmiany nazwiska
Nie nazywa się Martin Sheen. Dziś głęboko żałuje zmiany nazwiska
"Żadnych sporów". Sapkowski na planie megahitu Netfliksa
"Żadnych sporów". Sapkowski na planie megahitu Netfliksa
Transformacja Brada Pitta. Nadchodzą zmiany
Transformacja Brada Pitta. Nadchodzą zmiany
Oddaje nerkę obcej osobie. Takie dawstwo jest w Polsce zakazane
Oddaje nerkę obcej osobie. Takie dawstwo jest w Polsce zakazane
"Zawstydzony". Tak Tom Cruise zareagował na jej zaawansowaną ciążę
"Zawstydzony". Tak Tom Cruise zareagował na jej zaawansowaną ciążę
Rekordowy start. Trzeci największy hit HBO
Rekordowy start. Trzeci największy hit HBO
Aktorka martwi się o córkę. Tak wygląda codzienność Chelsea w więzieniu
Aktorka martwi się o córkę. Tak wygląda codzienność Chelsea w więzieniu
Wspominamy gwiazdy kina i teatru, które odeszły przez ostatni rok
Wspominamy gwiazdy kina i teatru, które odeszły przez ostatni rok
Nowe informacje. Costner wciąż zaprzecza oskarżeniom
Nowe informacje. Costner wciąż zaprzecza oskarżeniom
Władze PRL wycofały go z kin. "Liczne negatywne głosy krytyki"
Władze PRL wycofały go z kin. "Liczne negatywne głosy krytyki"