Magazyn WP FilmEdward-Linde Lubaszenko: Trzeba być szaleńcem, żeby chcieć teraz zostać lekarzem w Polsce!

Edward-Linde Lubaszenko: Trzeba być szaleńcem, żeby chcieć teraz zostać lekarzem w Polsce!

Początkowo miał zostać lekarzem. W tym celu podjął studia. Udało mu się jednak zaliczyć jedynie trzy lata medycyny. Zrezygnował z nich, po to, aby zostać aktorem. A kilka lat później wcielił się w postać doktora Bognara w serialu "Układ krążenia". Edward Lubaszenko zagrał w setkach produkcji filmowych, teatralnych i telewizyjnych. Aktora, określanego mianem "jednego z najinteligentniejszych w branży" niebawem zobaczymy w "Ojcu Mateuszu", gdzie zagra dwuznacznego inteligenta.

Edward-Linde Lubaszenko: Trzeba być szaleńcem, żeby chcieć teraz zostać lekarzem w Polsce!
Źródło zdjęć: © AKPA

**

Obraz

- Podobno jest Pan tak inteligentny, że rozwiązuje krzyżówki bez czytania haseł. To prawda?**

Niezupełnie. Po prostu biorę krzyżówkę do ręki, rzucam okiem i już zapoznaję się z hasłami. Świat poznawałem głównie poprzez książki, dlatego mam w pamięci obraz słowa. Całkiem niedawno przeczytałem, iż rozwiązywanie krzyżówek opóźnia odwiedziny Alzheimera. Więc znów z zapałem rozwiązuje krzyżówki. Zupełnie jak w życiu - kratki, które znamy, zapełniamy od razu. Innych uczymy się głowiąc na prawo i lewo.

**

Obraz

- Pan głowił się przez kilka lat studiując medycynę. Nie żałuje Pan, że nie został chirurgiem?**

Absolutnie nie żałuję. Gdy spoglądam na to, co dzieje się w służbie zdrowia, no to dziękuję Bogu! Trzeba być szaleńcem, żeby chcieć teraz zostać lekarzem w Polsce!

**

Obraz

- A Pan nie jest szaleńcem? W końcu wstąpił Pan w aktorski świat i dostawał rolę po roli w kolejnych produkcjach filmowych...**

Może i jestem szaleńcem, ale powiem Panu jak to było dokładnie. Kiedyś byłem etatowym aktorem teatru, a to bardzo przeszkadzało w pracy nad filmem. W moim życiu wiele działo się poza "planami".

**

Obraz

- To znaczy nieplanowane wypadki?**

Niestety, ale dosłownie. Miałem dwa ciężkie wypadki samochodowe, które "wyjęły" mi w sumie pięć lat z życia zawodowego. Były również inne wydarzenia. W połowie filmu "Kontrakt", który grałem u Zanussiego, teatr wycofał mnie z produkcji. Zostałem więc przykuty do desek teatralnych mając pół roli zagranej w "Kontrakcie". Później ciężko mi było "odczepić" się od aktorstwa teatralnego. Wielokrotnie miałem takie sytuacje, w których reżyserzy prosili teatr o kontakt ze mną. Wtedy nie miałem telefonu, więc wszystkie sprawy załatwiała koordynacja pracy artystycznej teatru, z którym aktor był związany. Później reżyser otrzymywał odpowiedź, iż nie zamierzam podejmować z nim współpracy. Tymczasem ja nie miałem bladego pojęcia o zaistniałej sytuacji. Tym samym za sprawą teatru uciekło mi sprzed nosa kilkanaście ról filmowych. Niestety, teatr zagarniał aktora na wyłączność.

**

Obraz

- A co sądzi Pan o współczesnej sztuce. Czy teatr nie zakrawa dzisiaj na komercję?**

Liberalizm już taki jest, że każdy musi sobie dawać radę sam. Wysoka kultura, czyli teatr, poszła swoją drogą. Za nią podąża muzyka, sztuki piękne i cały dzisiejszy nowoczesny design. Prawdziwy rozwój odbywa się w teatrze. To tu doskonali się warsztat aktorski i dramaturgiczny. **

Obraz

- Czego nie widać w dzisiejszych produkcjach filmowych...**

Dzisiejsze produkcje powstają jedna za drugą. Robi się je szybko i po łebkach. Adresuje do "przeciętnego odbiorcy". Tylko kim jest ten przeciętny odbiorca? Tego nikt nie wie.

**

Obraz

- Pański syn miał długą przerwę w reżyserskiej działalności. Czy film "Złoty środek" to jego reaktywacja?**

To taki jego reżyserski redivivus. Wrócił i myślę, że zrobił niezły film. Pewnie będą kolejne ciekawe produkcje.

**

Obraz

- Jest Pan nie tylko aktorem, lecz również profesorem PWST w Krakowie. Jakie rady daje Pan studentom?**

W aktorstwie najważniejsze jest dostać rolę. Aktor, gdy dostaje rolę, zazwyczaj doskonale wie, jak postępować z reżyserem. Rola to los wygrany na loterii. Zupełnie jak w tym dowcipie o Żydzie, który przychodzi modlić się do swojego Jehowy, bo chciałby wygrać jakiś milion. Pan Bóg mówi: "Dobrze, ale daj mi szansę, zagraj". Tak samo jest w branży aktorskiej, trzeba dostać rolę, trzeba ten kupon skreślić. Idealistyczne dyrdymały zostawiam innym.

**

Obraz

- Jesienią widzowie "Ojca Mateusza" zobaczą Pana w roli dwuznacznego inteligenta. Będzie Pan pomagał, czy przeszkadzał Ojcu Mateuszowi w rozwiązywaniu kryminalnych zagadek?**

Gdy zdradzę fabułę, to nikt nie zechce oglądać tego odcinka. Więc umówmy się, że nie mam pojęcia. Po prostu gram interesującą rolę - jest wycieczka, jest zbrodnia, więc Ojciec Mateusz znów ma ważną kryminalną zagadkę do rozwiązania.

**

Obraz

- "Ojciec Mateusz" to serial poruszający aspekty religijne i moralne. W Pańskim mniemaniu jest to dobry serial?**

To jest bardzo interesujący serial, głównie dlatego, że porusza aspekty moralne. Przedstawiciel Boga na ziemi, który wymierza sprawiedliwość i dochodzi do prawdy, może się ludziom podobać. U Polaków jest to zapisane genetycznie, taki jest właśnie obraz duchownego, którego chcieliby mieć w swojej parafii. W czasie zdjęć dowiedziałem się, że istnieją liczne kluby fanów "Ojca Mateusza".

**

Obraz

- A propos religii, wierzy Pan w Boga?**

Wierzę. Ale zdaje sobie sprawę, że ludzie teraz potrzebują uświadomienia kwestii wiary. Takiej religijnej, moralnej refleksji. Nastał czas rozchwiania. Nie chciałbym teraz medytować, ani moralizować. Każdy z nas ma jakieś grzeszki na sumieniu. Ja też nie jestem aniołem. **

Obraz

- Myśli Pan, że Polacy to religijny naród?**

Nie chciałbym na ten temat dyskutować, to sprawa dla socjologów. Oni mogą sprawdzać kto i z jaką częstotliwością zmierza do swej świątyni. Myślę jednak, że autorefleksja powinna dobrze posłużyć każdemu.

**

Obraz

- Miał Pan cztery żony, dziś jest Pan stanu wolnego?**

Najlepiej czuję się między małżeństwami. Stan cywilny: kawaler (śmiech). Rozglądam się, aby na stare lata ułożyć sobie życie. I mogę zdradzić, że w tej chwili jest kobieta z którą mógłbym być.

**

Obraz

- Równie sympatyczna jak narzeczona Pańskiego syna?**

Narzeczona syna to bardzo miła osoba. Do tego ładna, młoda, atrakcyjna kobieta. Persona na bardzo wysokim poziomie. Jest pracownikiem naukowym. Nie artystka, więc bardzo rozwijająca osobowość. Na pewno podziała na niego kojąco. Jestem bardzo podbudowany jego wyborem. Na temat wesela nie chce się jednak rozwodzić.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Maciej Firmanty/AKPA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)