Hugh Jackman nie owija w bawełnę. Twierdzi, że kultowa rola zniszczyła mu głos
- Mój wokalny trener ze szkoły teatralnej byłby przerażony wieloma rzeczami, które robiłem - stwierdził bez ogródek Hugh Jackman w rozmowie z BBC. Aktor boryka się ze spadkiem wokalnej formy. Twierdzi, że jego wokal ucierpiał najbardziej przez długoletnią pracę na planie ekranizacji kultowego komiksu.
Hugh Jackman już jakiś czas temu pożegnał się z rolą Wolverine’a. Niemniej skutki nadwyrężania organizmu na planie zdjęciowym odczuwa do dzisiaj. Jak wyjawił w niedawnym wywiadzie, przez grę wybuchowego i nieposkromionego bohatera, najbardziej ucierpiał jego głos.
Obecnie aktor spełnia się na Broadwayu – jest śpiewającym aktorem i doskonale sprawdza się w musicalu. Przyznaje jednak, że nie ma takich możliwości, jak kiedyś. Pogorszenie stanu głosu zrzuca na karb wymagającej roli.
Zobacz wideo: Hugh Jackman o raku skóry: "To normalne dla Australijczyka w moim wieku"
- Uszkodziłem swój głos grając Wolverine’a - przyznał. - Mój falset nie jest już taki silny, jak kiedyś. Cóź, to skutek kilkuletnich krzyków i growlowania - dodał.
- Uczyliśmy się w szkole technik, jak krzyczeć, niczego nie uszkadzając, nie niszcząc sobie głosu. Jednakże krzyczałem i wydzierałem się wcielając w rolę Legana tak długo, że nadwyrężyłem głos - podsumował.
Niemniej aktor stara się wrócić do swojej poprzedniej wokalnej formy. - Pracuję nad tym. Działamy z nauczycielem śpiewu i staram nie robić sobie krzywdy. Ale tak, wkładam zawsze wiele wysiłku, zarówno fizycznego, jak i tego wokalnego, przygotowując się do każdej roli - podsumował.