Opowiada o doświadczeniach z planu. "Zagrałam w wielu scenach seksu"
Florence Pugh była gościem podcastu Louisa Theroux, w którym została zapytana o swoje doświadczenia związane z koordynatorami ds. intymności. Jest to stosunkowo nowa specjalizacja na planie filmowym. Ale już nieodzowna.
"Zagrałam w wielu scenach seksu, które są częścią mojej pracy. Jestem dość pewna siebie, dobrze się czuję w swojej skórze i zawsze potrafiłam zadbać o to, żeby mnie wysłuchano. Pamiętam jednak rzeczy, które były całkowicie niestosowne" – przyznaje Florence Pugh.
Helena Englert o kulisach kręcenia scen erotycznych: "Koordynator intymności powinien być standardem na planie"
"Moje podejście do tego tego tematu się zmienia, ponieważ mam teraz fantastyczne doświadczenia z koordynatorami intymności. To zawód, który wciąż się rozwija. Dzięki niemu lepiej rozumiem znaczenie scen seksu. Pomaga w znalezieniu odpowiedniego kontekstu w historii. Czym w niej jest seks, jaki to rodzaj seksu, jak się dotykacie, jak długo uprawiacie seks. Wszystkie te rzeczy naprawdę mają znaczenie. Nigdy wcześniej o tym tak nie myślałam, bo sceny seksu są bardzo niezręczne dla wszystkich na planie" – zdradza aktorka.
Pugh niedawno zagrała w melodramacie "Sztuka pięknego życia", który wspomina jako film, podczas którego praca koordynatora ds. intymności była wzorowa, a nawet rozwijająca. Nie zawsze jednak tego typu specjalista staje na wysokości zadania.
"Miałam też jeden fatalny, dość dziwny przypadek, kiedy ktoś po prostu sprawił, że sytuacja na planie zrobiła się bardzo niezręczna. To na pewno nie było pomocne, wręcz przeciwnie" – dodaje aktorka.
W pierwszych latach swojej kariery, pochodząca z Oksfordu aktorka, nie stroniła od odważnych ról. Jednak w ostatnich miesiącach nie miała raczej okazji współpracować z koordynatorami ds. intymności. W trzech swoich ostatnich filmach zagrała bowiem komiksową bohaterkę. W tym roku Yelenę Bielovą widzieliśmy w "Thunderbolts*", zaś w przyszłym zobaczymy w "Spider-Man: Brand New Day" oraz "Avengers: Doomsday".