Karolina Gruszka: Nie jestem ważna...
03.06.2011 16:40
- W swoim dorobku masz już sporo nagród. One Cię mobilizują czy rozleniwiają?
Mam trzeźwe podejście do nagród. Jeżeli rzeczywiście mają dla mnie jakąś wartość, to zdecydowanie mobilizującą. Przecież nie robimy tego, co robimy, dla nagród. Nagrody w trudnych chwilach pomagają zachować wiarę, że to, co robimy jest komuś potrzebne.
- Czy także dodają pewności siebie?
Pewnie trochę tak, chociaż najlepiej budować pewność siebie na innych wartościach.
- Ostatnio od czasopisma "Zwierciadło" otrzymałaś nagrodę przyznawaną dla ludzi dialogu, dla tych, którzy łączą a nie dzielą...
I to najbardziej mi się w niej podoba. Myślę, że póki co jestem na drodze do tego, by w pełni można było tak o mnie powiedzieć. Ale myślę o dialogu, gdy myślę o swojej pracy, życiu. Nagroda ta będzie mnie mobilizowała, by dalej iść w tę stronę.
- Na scenie czujesz porozumienie z widownią?
Zaczęło mi się to zdarzać. Kiedy raz już coś takiego się poczuje, później inaczej się już nie chce. Ostatnio, kiedy grałam w Teatrze Narodowym w sztuce "Taniec Delhi", schodząc ze sceny pomyślałam: "Jakie to szczęście, że mogę wyjść na deski teatralne i mówić o tym, o czym naprawdę chcę mówić i w co wierzę. Że nie jestem ważna ja, lecz treść którą przekazuję".
- Najbliższe plany?
Obecnie pracuję nad dwoma filmami. Jeden w reżyserii Iwana Wyrypajewa, a drugi autorstwa dwóch debiutujących reżyserów. Właśnie jadę z nimi do Uzbekistanu, a później na Krym. Tak więc trochę podróży przede mną. Natomiast jesienią w Moskwie będę miała premierę w teatrze. Co do dalszych planów, chciałabym zrobić spektakl w Warszawie, ale o tym, jeszcze nie chcę mówić.
- Polubiłaś Rosję?
Teraz już mogę powiedzieć, że tak. Zajęło mi to trochę czasu, ale dziś z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że lubię to miasto. Czuję, że pomaga mi się zmobilizować wewnętrznie. Tam jest nieco inna mentalność, choć w wielu sprawach oczywiście jesteśmy do siebie podobni. Rosjanie mają większą potrzebę duchowości. Więcej się o niej mówi i czuje się ją. To bardzo inspirujące dla mnie jako aktorki. Oczywiście, nie chcę żeby zabrzmiało, że Moskwa to jakaś idylla. Jest wiele stron ciemnych, ale o nich wszyscy możemy przeczytać w gazetach. Ja wolę powiedzieć o tym co dobre.
- Jakie różnice widzisz pomiędzy pracą w Rosji i w Polsce?
Jedna taka różnica ostatnio rzuca mi się w oczy. Mianowicie, że Rosjanie nie mają kompleksów. Oczywiście to może być groźne, ale z drugiej strony to bardzo cenne. Mają dzięki temu niesamowitą zdolność wyrażania swoich poglądów, mają dużo do powiedzenia i nie zastanawiają się, jak to wygląda w kontekście Zachodu, Nowego Jorku, czy Berlina. Nie myślą o tym. Mam wrażenie, że my w Polsce ciągle staramy się doskoczyć do tych zachodnich wzorców. Rosjanie natomiast mają poczucie, że to, co robią, jest najbardziej postępowe na świecie. To im daje wielkiego kopa do działania.
- Czego nauczyła Cię praca w Rosji?
Właśnie tej odwagi w wyrażaniu siebie, w mówieniu tego, co myślę i w byciu tym, kim jestem na danym etapie, licząc oczywiście na to, że za chwilę zrobię kolejny krok i będę o ten krok dalej.
- Dziękuję za rozmowę. Katarzyna Szymanek/AKPA