''Magic Mike XXL'': Goło, ale niezbyt wesoło [RECENZJA BLU‑RAY]
Gdy kilka lat temu Steven Soderbergh stanął za kamerą filmu o grupie striptizerów, wiele osób nie dawało mu szans na sukces. Komedia o rozbierających się tancerzach okazała się jednak hitem, który podbił nie tylko damskie serca. Nic dziwnego, że zapadła decyzja o kontynuacji losów przystojniaków, którym przewodził Channing Tatum. Czy *"Magic Mike XXL" dorównuje pierwszej części?*
28.12.2015 02:39
W kolejnej odsłonie kinowego hitu powracamy do bohaterów trzy lata po tym, jak Mike zakończył karierę striptizera. Pozostali członkowie Kings of Tampa szukają nowej życiowej drogi. Zanim jednak na zawsze odejdą na taneczną emeryturę, chcą dać pożegnalne show w wielkim stylu. Postanawiają wziąć udział w konwencie w Myrtle Beach. Odwiedzają więc dawnego druha i proszą, by po raz ostatni towarzyszył im na scenie. Zanim jednak dotrą na miejsce, będą musieli zmierzyć się z różnymi przeciwnościami, w tym z niezałatwionymi sprawami z przeszłości.
Nie wszyscy wiedzą, że pierwowzór, jak i jego kontynuacja, przedstawiają historię napisaną przez życie. Okazuje się, że scenarzyści produkcji czerpali inspiracje z losów samego Channinga Tatuma, który przed laty dorabiał pracując w nocnych klubach jako tancerz erotyczny. Zanim stał się popularnym aktorem, wziął udział w zlocie striptizerów i właśnie to wydarzenie stało się podstawą fabuły drugiej części produkcji.
W "Magic Mike XXL" zabrakło nie tylko Soderbergha, który był jednym z ojców sukcesu pierwszej części. Na ekranie nie zobaczymy też Matthew McConaugheya - mężczyzny marzeń niejednej kobiety. Nieobecność bożyszcza pań jest odczuwalna. Rekompensować mają ją jednak taneczne umiejętności kolegów aktora z obsady, które trzeba przyznać, że wciąż robią wrażenie.
Co ciekawe, męskie torsy przyćmiewają na ekranie dwie znakomite damskie kreacje aktorskie. Jedną z bohaterek wybijających się na tle grupy mięśniaków jest Roma - filigranowa damulka, właścicielka klubu dla pań, dla której sfera damskich pragnień i pożądania nie ma tajemnic. Dopiero pojawienie się granej przez Jadę Pinkett Smith pewnej siebie i ponętnej kobiety dodaje prezentowanej historii szczypty prawdziwej pikanterii.
Na uwagę zasługuje też epizod z udziałem Andie MacDowell. Znana do tej pory z komedii romantycznych aktorka udowadnia nie tylko, że czas się dla niej zatrzymał i wciąż wygląda znakomicie. Przed kamerami pokazała też nowe oblicze - majętnej kobiety w średnim wieku, pełnej seksapilu i spragnionej dobre zabawy. Dla niej młodsi mężczyźni mogliby stracić głowę.
"Magic Mike XXL" nie jest filmem dla wszystkich. O ile w pierwszej części widzowie poznawali blaski i cienie pracy striptizerów, a występom głównych bohaterów bliżej było do "You Can Dance" niż nocnego klubu, tym razem dostajemy Chippendalesów w czystej postaci. Obraz w reżyserii Gregory'ego Jacobsa będzie świetnym prezentem dla przyszłej panny młody. Z pewnością podgrzeje atmosferę na niejednym wieczorze pańskim. Ale już bez dobrego drinka w dłoni trudno obejrzeć go do końca.
Wydanie Blu-ray:
Wydanie Blu-ray "Magic Mike XXL" ukazało się nakładem Galapagos. Na jednej płycie znalazły się zarówno film jak i dodatki specjalne. Kontynuację tanecznego hitu oglądać można w wersji oryginalnej z polskimi napisami lub lektorem.
Niestety, fani mogą być rozczarowani materiałami bonusowymi. Dołączono zaledwie dwa klipy, które trwają w sumie około 11 minut. W pierwszym, ciekawszym wideo "Układy taneczne w Magic Mike XXL" zobaczyć można kulisy realizacji prezentowanych w filmie spektakularnych występów. Aktorzy i choreografki zdradzili, skąd czerpali pomysły na poszczególne sekwencje. Widzowie mają szansę zajrzeć na próby z udziałem swoich ulubieńców i podpatrzeć, jak wyglądała praca na planie filmu.
Drugi dodatek, "Georgia oraz Malik - niepowtarzalny występ na scenie", to rozszerzona wersja sceny tanecznej, którą oglądać można w produkcji. Chociaż oddane fanki "Magic Mike'a" i jego kontynuacji zapewne będą usatysfakcjonowane tym bonusem, od wersji Blu-ray powinno się jednak wymagać więcej - dwa materiały to zdecydowanie za mało.
Na plus zasługuje za to opcja polskich napisów, którą dołączono do bonusowego klipu z wywiadami z obsadą i twórcami. W wielu przypadkach rodzimi dystrybutorzy oferują niemal wyłącznie dodatki w wersji oryginalnej, zapominając o fanach znad Wisły. Tym razem tak jednak nie było. Brawo!