Znana jest już przyczyna śmierci Malika Bendjelloul, szwedzkiego reżysera, który zasłynął realizacją filmu dokumentalnego "Sugar Man". Jak ujawnił jego brat, było to samobójstwo. - Życie nie zawsze jest takie proste. Byłem z nim przez cały czas do końca. Chorował ostatnio na depresję - powiedział w wywiadzie dla magazynu "Aftonbladet".
Przypomnijmy, że reżyser zmarł 14 maja 2014 roku w wieku zaledwie 36 lat. Już wcześniej rzecznik policji Pia Glevnik zaznaczył, że zgon nie był wynikiem przestępstwa.
Bendjelloul dorastał w środkowej i południowej Szwecji, a pierwsze kroki w show-biznesie stawiał w serialu "Ebba i Didrik" jeszcze jako dziecko w latach 90. Studiował dziennikarstwo i produkcję medialną na Uniwersytecie Linneusza w Kalmar, w południowej części kraju. Później pracował jako reporter dla publicznej telewizji SVT.
Po kilku latach zrezygnował z pracy, by podróżować po świecie. To właśnie podczas jednej z podróży do głowy przyszedł mu pomysł na realizację "Sugar Mana".
- Jesteśmy głęboko zasmuceni śmiercią Malika Bendjelloula - czytamy w oficjalnym komunikacie Sony Pictures Classics, dystrybutora filmu "Sugar Man". - Podobnie jak Rodriguez był niezwykle oryginalną postacią, która przemierzała świat w poszukiwaniu historii godnych opowiedzenia. Nie gonił za sławą, pieniędzmi i nagrodami - te ostatecznie same na niego trafiły, gdy świat docenił jego zdolności.
"Sugar Man" zgarnął większość najważniejszych nagród amerykańskich gildii filmowych, dostał nagrodę publiczności oraz specjalne wyróżnienie jury na festiwalu Sundance, nagrodę BAFTA, a także Oscara za „Najlepszy film dokumentalny”.
Oprócz filmu o Rodriguezie Bendjelloul wyreżyserował także dokumenty o Eltonie Johnie, Rodzie Stewarcie, Bjork oraz pionierach niemieckiej muzyki elektronicznej, zespole Kraftwerk.