Meryl Streep nie kryje dumy i radości z funkcji, którą przyszło jej pełnić na rozpoczętym właśnie 66. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie.
Aktorka rozpoczęła właśnie pracę jako przewodnicząca jury konkursu głównego festiwalu. Razem z nią filmy oceniać będą Clive Owen, Alba Rohrwacher, Lars Eidinger, Brigitte Lacombe, Nick James i Małgorzata Szumowska. Jurorzy spotkali się na początku festiwalu z dziennikarzami.
- Czuję się zaszczycona i dumna, że zostałam zaproszona do jury - mówiła w Berlinie aktorka.
Jako przewodnicząca poprosiła pozostałych członków jury, żeby nie zapoznawali się z materiałami na temat filmów, które będą startowały w konkursie. - Miło jest być szefową - powiedziała. - We współczesnym świecie tak trudno podejść do czegoś świeżego i obejrzeć bez uprzedzeń czy oczekiwań. Mieć przed sobą tabula rasa. Gdy dookoła się tak dużo plotkuje, to prawie niemożliwe.
Gwiazda, znana aktywistka ruchu na rzecz równouprawnienia kobiet, odniosła się również do tego, że w jury zasiadły cztery panie. - Jestem bardzo zaangażowana w sprawy równouprawnienia - stwierdziła. - Kobiety powinny być włączane do procesu i jury w Berlinie jest tego najlepszym dowodem. To wyjątkowa sytuacja. Berlin w swoim działaniu wyprzedza innych.
Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie potrwa do 21 lutego. W programie imprezy znalazły się polskie akcenty. W głównym konkursie naszą kinematografię będzie reprezentowało najnowsze dzieło Tomasza Wasilewskiego - "Zjednoczone Stany Miłości".