Michelle Pfeiffer: Z wielkiego powrotu nic nie wyszło
Jeszcze niedawno rozpaczliwie obawiała się zmian, jakie odcisnął na jej nieskazitelnej urodzie nieubłagany czas. Przez kilka dobrych lat ukrywała się przed światem, niemal całkowicie rezygnując z filmowej kariery.
Ukrywała się przez 5 lat na farmie
Jeszcze niedawno rozpaczliwie obawiała się zmian, jakie odcisnął na jej nieskazitelnej urodzie nieubłagany czas. Przez kilka dobrych lat ukrywała się przed światem na swoim ranczo, niemal całkowicie rezygnując z filmowej kariery.
Michelle Pfeiffer, która właśnie skończyła 57 lat, uważana niegdyś za jedną z najpiękniejszych aktorek w historii kina, po raz ostatni stanęła przed kamerą dwa lata temu, aby wystąpić w „Porachunkach” Luca Bessona. Jednak wbrew szumnym zapowiedziom, z wielkiego powrotu na ekrany nic nie wyszło.
Czyżby kilkuletnie odcięcie się od show-biznesu i wsparcie rodziny, o którym tak chętnie mówiła aktorka, nie pomogło Pfeiffer nabrać pewności siebie i spojrzeć na swoją sytuację z dystansu?
Szaleństwo operacji plastycznych
Kryzys wieku średniego dopadł Michelle Pfeiffer w 2002 roku.
Zirytowana faktem, że wraz z upływem lat otrzymuje coraz mniej interesujących propozycji* i przerażona sposobem, w jaki traktuje się w Hollywood aktorki,* które właśnie przekroczyły czterdziestkę, postanowiła na jakiś czas wycofać się z filmowego świata.
- Wszystkim daje się odczuć, że są stare. Stąd bierze się szaleństwo operacji plastycznych. Wpadamy w depresję – cytowało aktorkę Życie na gorąco.
''Jestem za operacjami plastycznymi''
Ona sama przez wiele lat zaliczała się do elitarnego grona gwiazd,* które unikały ingerencji chirurga.*
Choć, jak kiedyś wyznała, nigdy nie miała nic przeciwko takim operacjom.
- Nie przeszkadza mi, kiedy ludzie robią sobie operację plastyczną czy stosują botoks. Dopiero kiedy przestają przypominać samych siebie, staje się to naprawdę smutne i niestosowne. Ale, szczerze mówiąc, jeśli podoba się im to, co widzą w lustrze, to chyba ich sprawa- mówiła aktorka.
''Z wiekiem nie tracimy talentu''
Ale wreszcie Pfeiffer sama uległa wymogom bezlitosnej branży i podczas pięcioletniej przerwy zdecydowała się na kilka zabiegów mających poprawić jej urodę.
A wszystko z obawy, że młodsze koleżanki wygryzą ją z zawodu, a producenci zupełnie o niej zapomną.
- Doprowadzało mnie do furii, że jedyną „winą” nas, aktorek, jest upływ czasu, na który nie mamy wpływu. A z wiekiem nie tracimy przecież talentu, wręcz przeciwnie – irytowała się Pfeiffer w magazynie "People".
''Już nie muszę wyglądać młodo''
- Kiedy przekroczysz pewien magiczny próg, największa presja znika – oznajmiła artystka i dodała:
- Teraz już nie muszę wyglądać młodo. Teraz mogę wyglądać dobrze na swój wiek. Przeszłam już na drugą stronę. Mam 55 lat, czyli zbliżam się do sześćdziesiątki, i cieszę się, gdy ktoś mówi, że dobrze się trzymam. Nic nie zmieni jednak faktu, że oglądanie siebie w coraz starszych wydaniach na ogromnym ekranie w kinie nie jest naturalne. Takie doświadczenia mogą narobić bałaganu w psychice.
Znowu zniknęła
"Porachunki" weszły na ekrany pod koniec 2013 roku i zebrały dość chłodne recenzje.
Od tamtej pory Michelle Pfeiffer praktycznie zniknęła z radaru mediów. Nie udziela wywiadów i bardzo rzadko pokazuje się publicznie.
Wprawdzie jakiś czas temu w sieci pojawiła się informacja, jakoby gwiazda miała dostać główną rolę w serialu opowiadającym o pracy telewizji śniadaniowej, jednak do tej pory nie padły żadne konkrety. Najwyraźniej pięć lat to za mało, aby odzyskać utraconą pewność siebie. (sm/gk)