Na taki film w Polsce czekano. Widzowie szaleją na jego punkcie
Nie można jeszcze powiedzieć, że "Listy do M." straciły tytuł najpopularniejszej współczesnej polskiej serii komediowej, jednak popularność "Teściów" tak bardzo wystrzeliła w górę, że pozycja świątecznej produkcji jest zagrożona. "Teściowie 3", po miesiącu wyświetlania, wciąż są numerem jeden w polskich kinach.
Trzecia produkcja, której bohaterami są Małgorzata (Maja Ostaszewska), Wanda (Iza Kuna), Andrzej (Marcin Dorociński – ten nie wystąpił w drugiej części) oraz Tadeusz (Adam Woronowicz) miała premierę 12 września. Warto zwrócić uwagę, jak bardzo małe spadki popularności notuje polska produkcja.
"Teściowie 3" zobacz zwiastun
Podczas trzeciego weekendu wyświetlania (123 tys. sprzedanych biletów) zgromadziła więcej widzów niż premierowy "Zamach na papieża", pożegnalny film Władysława Pasikowskiego i Bogusława Lindy. Podczas czwartego (104,6 tysiąca) minimalnie przegrała z "Friz & Wersow. Miłość w czasach online", ale podczas piątego (87,3 tysiąca biletów) znów znajduje się na czele listy przebojów, gromadząc więcej widzów niż jedna z najdroższych polskich produkcji w historii "Chopin, Chopin!".
W sumie trzecią część "Teściów" obejrzało już 1,26 mln widzów. To jeden z najlepszych w tym roku wyników w polskich kinach i najlepszy w gronie rodzimych produkcji. Przede wszystkim zwraca jednak uwagę spektakularny progres w stosunku do poprzednich części. "Teściowie 3" już zgromadzili w kinach więcej widzów niż dwie poprzednie części razem wzięte. Pierwszą obejrzało w sumie 440 tys. widzów, zaś drugą - 630 tys. widzów.
"Od czasu premiery pierwszej części, ‘Teściowie’ cieszą się opinią jednej z najciekawszych rzeczy w polskiej kinematografii rozrywkowej od dawna. I słusznie. Napisana z humorem, ale i życiową mądrością przez Marka Modzelewskiego seria serwuje widzom uczciwą rozrywkę i solidną dawkę śmiechu. Ważniejsza wydaje się tu jednak refleksja i tematy do rozmyślań, a że pojawia się w towarzystwie dowcipu, tym lepiej. Celnie punktuje narodowe przywary, a jeszcze celniej rysuje konflikt pomiędzy Polską powiatową, a Polską starbucksową" - czytamy w recenzji Łukasza Kalińskiego.