Największe niedopatrzenia Amerykańskiej Akademii Filmowej. Kto zasłużył na nominację lub statuetkę, a został zignorowany?
Głosy krytyki pod adresem Akademii, która nieraz podjęła "błędną" decyzję, naprawdę wyraźnie słychać. Wśród zignorowanych przez AAF są dzieła kinematografii oraz gwiazdy pierwszej ligi. Są ci, którzy nawet nie byli nominowani, choć stworzyli wybitne kreacje, oraz ci, którym Oscara "podstępnie skradziono".
"Jest tak wiele czynników, które wpływają na wybór zwycięzcy, poza estetyczną wartością" – mówi historyk i specjalista od Oscarów, Noah Isenberg. Dodaje: "Trzeba pamiętać, że gusta są subiektywne i indywidualne, a niektóre filmy z czasem zyskują na wartości". Choć wyjaśnienie to brzmi racjonalnie, emocje kinomanów bywają silne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na te filmy czekamy. Szykują się prawdziwe hity
Niepojęte!
"Skazani na Shawshank" to jeden z najlepszych filmów w historii. Wystarczy spojrzeć na rozmaite rankingi, notowania na IMBD, recenzje. Trudno nie być pod wrażeniem historii niewinnie skazanego na pobyt w więzieniu Andy’ego. Tim Robbins i Morgan Freeman stworzyli tu jedne ze swoich najlepszych kreacji. Scenariusz Franka Darabonta to majstersztyk, zawłaszcza w porównaniu ze skromnym literackim pierwowzorem spod pióra Stephena Kinga. 7 nominacji do Oscara i nic. Jedyne, co może usprawiedliwiać Akademię to fakt, że w 1994 roku na ekrany kin weszło wiele naprawdę wybitnych filmów (oprócz "Skazanych na Shawshank" także "Forrest Gump", "Pulp Fiction" i parę komedii, jak "Maska" czy "Cztery wesela i pogrzeb"), a wybór musiał być niesamowicie trudny. Nie każdy może się pogodzić z wygraną "Forresta Gumpa" czy raczej z porażką "Skazanych na Shawshank". Może to jedna z tych sytuacji, kiedy nagrodzone powinny być dwa filmy?
Spróbujmy wyjaśnić inną porażkę. "Obywatel Kane" to dzieło Orsona Wellesa z 1941 roku – numer 1 na liście największych filmów wszech czasów Amerykańskiego Instytutu Filmowego. 9 nominacji do Oscara i tylko jedna nagroda – za najlepszy scenariusz oryginalny. W kategorii "najlepszy film" obraz Wellesa przegrał z sagą rodzinną Johna Forda "Zielona dolina". O tym filmie dziś pamiętają tylko koneserzy kina, natomiast o "wielkim przegranym" słyszał niemal każdy. Nawet w popkulturze nie brakuje nawiązań (choćby w "Simpsonach"). Co ma na ten temat do powiedzenia Isenberg? "Historia Obywatela Kane'a jest dość wymagająca i niekoniecznie aspiracyjna" – wyjaśnia historyk. Dodaje: "Ale wirtuozeria Wellesa za kamerą uznawana jest teraz za wielkie osiągnięcie".
Na co komu Oscar?
Lista gwiazd, które od lat urzekają nas swoją ekranową charyzmą i wielkim talentem jest niezwykle długa i z pewnością każdy ma swoje osobiste zestawienie aktorów, aktorek oraz reżyserów niedocenionych przez Akademię. Spójrzmy na gwiazdy pierwszej ligii: Sigourney Weaver, Michelle Pfeiffer, Annette Bening, Edward Norton, Ed Harris, Michael Keaton, Harrison Ford to tylko niektórzy członkowie "klubu zignorowanych" (ang. "snub club"). Są jednak tak sławni, szanowani w branży, docenieni przez fanów na całym świecie, że złota statuetka wydaje się zbędna.
Są w Hollywood i tacy, którzy na koncie mają nie jedną, a po kilka nominacji do Oscara i wciąż nie znaleźli się w gronie laureatów. Michelle Williams była nominowana do Nagrody Akademii pięciokrotnie. To aktorka wszechstronna, a jej talent dojrzewa razem z nią. Wciąż jest nadzieja, że Michelle stworzy kolejną znakomitą kreację i tym razem okaże się bezkonkurencyjna. Z kolei Amy Adams była nominowana już 6 razy. To jedna z najlepszych i najbardziej lubianych hollywoodzkich aktorek, a jej wielbiciele liczą, że wkrótce zobaczą Amy odbierającą statuetkę. Szanse są spore. Jednak 5 czy 6 nominacji i tyleż samo przegranych to nic przy 8 zawiedzionych nadziejach Glenn Close, która jest przecież uznawana za jedną z najwybitniejszych aktorek w historii kina, a członkowie AAF wciąż każą jej obchodzić się smakiem.
Czasami Akademia uświadamia sobie dość późno, że przez lata lekceważyła prawdziwe talenty, ludzi niezastąpionych i genialnych. Mistrz suspensu, Alfred Hitchcock nigdy nie wygrał, pomimo nominacji dla najlepszego reżysera między innymi za filmy "Rebecca (1940), "Okno na podwórze" (1954) czy "Psychoza" (1960). "To bardzo zastanawiające" – mówi Isenberg – "Naprawdę nie ma dobrego wytłumaczenia". Ostatecznie Hitch otrzymał nagrodę za całokształt twórczości w 1968 roku, ale było to zbyt mało i zbyt późno. W swoim przemówieniu powiedział po prostu: "Dziękuję bardzo", po czym zszedł ze sceny. Tak naprawdę nawet bez Oscara był i jest prawdziwym mistrzem kina grozy.
Hollywoodzki szklany sufit
Jim Carrey to znakomity aktor komediowy, który od ponad trzydziestu lat rozbawia cały świat. Stworzył wiele fantastycznych kreacji w komediach uznawanych dziś za kultowe. W "Masce" zaprezentował pełnię swoich komediowych możliwości. Nawet w tych filmach, które same w sobie nie były wybitne, Jim potrafił być wybitny. Z czasem okazało się, że uwielbiany komik ma ogromny potencjał dramatyczny.
W 1998 zagrał w tragikomedii "Truman Show" Petera Weira. To nie tylko jeden z najlepszych filmów dekady, przez niektórych uznawany za jeden z najlepszych w historii kina, ale bez wątpienia była to wyjątkowa i genialna rola Jima Carreya, wyróżniająca się na tle jego wcześniejszych dokonań. Nagrodzono go Złotym Globem. Nominacji do Oscara nie otrzymał. Obstawiano, że nagroda była już przewidziana dla Toma Hanksa za "Szeregowca Ryana", ale ku zdumieniu wszystkich Oscara odebrał Roberto Benigni za "Życie jest piękne". Nie tylko wielbiciele Carreya nie potrafią zrozumieć braku nominacji, o braku Oscara za "Truman Show" nie wspominając. Później lat było jeszcze kilka okazji. W "Człowieku z księżyca" Jim przeszedł samego siebie, znakomity był też w "Zakochanym bez pamięci". I nic. Czy Carrey żyje pod szklanym sufitem?
Rozbój w oscarowy wieczór
Judy Garland zdobyła sławę jako śpiewająca i tańcząca nastolatka. W 1940 roku odebrała honorowego Oscara dla gwiazdy dziecięcej za role w "Czarnoksiężniku z krainy Oz" oraz "Babes in Arms". Jej marzeniem było uwolnić się od Hollywood i studia MGM, a gdy to okazało się niemożliwe, chciała przynajmniej grać dorosłe role i zostać doceniona jako dojrzała aktorka, świadomie wybierająca scenariusze, które pozwolą jej zaprezentować pełnię aktorskich możliwości.
Garland powróciła w 1954 roku po kilka latach nieobecności na ekranie. Jej rola w "Narodzinach gwiazdy" wzbudziła zachwyt krytyków, mimo że w trakcie montażu usunięto kilka ważnych scen, ukazujących potencjał aktorki. Typowano Judy na zwyciężczynię walki o Oscara.
Judy Garland nie mogła wziąć udziału w ceremonii, ponieważ właśnie urodziła syna, Josepha Lufta. Ekipa telewizyjna towarzyszyła jej na sali szpitalnej, aby nagrać oscarową przemowę. Kiedy William Holden odczytał nazwisko zdobywczyni nagrody – Grace Kelly, ekipa szybko zdemontowała swój sprzęt i wszyscy zniknęli bez słowa, pozostawiając Judy rozczarowaną i zszokowaną.
O zwycięstwie Grace Kelly, nagrodzonej za rolę w "Dziewczynie z prowincji", przeważyło zaledwie 6 głosów. Był to jeden z najbardziej wyrównanych wyścigów w historii Akademii. Istnieje teoria, według której reputacja Garland w Hollywood (w tym jej historia palenia za sobą mostów i zmagania się z uzależnieniami) mogła wpłynąć na decyzje. Groucho Marks wysłał do Judy telegram, w którym stwierdził, że jej przegrana była "największą kradzieżą od czasu Brinka". Marks miał na myśli słynny napad, o którym kilka lat wcześniej mówiła cała Ameryka. Po pechowej dla Garland oscarowej gali, wszyscy mówili o jej niesprawiedliwej klęsce. Do dziś wielu Amerykanów interesujących się historią kina przyznaje komikowi rację: porażka Garland i przyznanie Oscara pannie Kelly to nie tylko pomyłka, ale wręcz prawdziwa zbrodnia Hollywood.
Jeden z najdroższych seriali Apple TV+ wrócił! "Rozdzielenie" za bimbaliony dolarów zaskakuje widzów, podobnie jak "The Pitt" od Maxa, który opowiada dramaty z SOR-u. Coś tu jednak nie gra, o czym opowiadamy w "Clickbaicie". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: