Zagrała w hicie pod jednym warunkiem. Costner dotrzymał słowa
Mający premierę w 1992 roku film "Bodyguard" zapisał się stale w pamięci sympatyków historii miłosnych, a elektryzujący duet Whitney Houston i Kevina Costnera zrodził medialne podejrzenia w sprawie ich rzekomego romansu. Co tak naprawdę łączyło dwójkę artystów?
"Bodyguard" w reżyserii Micka Jacksona to już klasyk romansu rozgrywającego się na wielkim ekranie. Śledzimy w nim losy ochroniarza, który strzeże piosenkarkę i jedną z największych gwiazd Hollywood. Z czasem między tą dwójką rodzi się wyjątkowe uczucie.
Za sukcesem produkcji, która do dziś tłumnie przyciąga widzów przed ekrany, kryje się coś więcej niż autentyczna chemia między głównymi bohaterami i ponadczasowa historia miłości. Obraz ujmował sensacyjną konwencją oraz wciągającą intrygą. Piosenka "I Will Always Love You" w wykonaniu Whitney Houston (której 62. rocznica urodzin wypada 9 sierpnia) stała się kultowa i przyniosła fortunę, podobnie jak sam film, który był drugim najbardziej dochodowym obrazem 1992 roku po disneyowskiej animacji "Aladyn".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Dziewięcioro nieznajomych": Christine Baranski o swojej krótkiej wizycie w Polsce
"Bodyguard" mógł nie powstać
Jedna z najsłynniejszych produkcji lat 90. okazała się sukcesem komercyjnym, nikt nie przewidywał jednak tak spektakularnych wyników. Scenariusz "Bodyguarda" autorstwa Lawrence’a Kasdana powstał niemal dwie dekady wcześniej. Był pisany z myślą o Stevie McQueenie. Nikt w Hollywood nie wierzył jednak w projekt love story ochroniarza i gwiazdy mierzącej się z pogróżkami.
W końcu historia trafiła w ręce Kevina Costnera. Aktor w jednej chwili dostrzegł ogromny potencjał scenariusza i zaangażował się w produkcję "Bodyguarda". Postanowił też zagrać główną rolę. Jako ekranową partnerkę wymarzył sobie Whitney Houston – "najlepszą w swoim fachu", jak mówił o artystce. Minęły kolejne dwa lata, nim udało mu się nakłonić ikonę muzyki do występu na wielkim ekranie.
Kulisy filmu "Bodyguard". Kevin Costner nalegał na angaż Whitney Houston
Whitney Houston nie marzyła o hollywoodzkiej karierze. Pozostali producenci również obawiali się niepewnego angażu piosenkarki pozbawionej filmowego doświadczenia, słynącej za to z rozbuchanego ego. Whitney argumentowała: "Nie chcę tego robić. Skąd w ogóle przyszło im do głowy, że będę w tym dobra? To byłaby ciężka harówka, na co naprawdę nie mam ochoty".
Costner nie dawał za wygraną. Po długich namowach przekonał gwiazdę do przyjęcia angażu. Nie obyło się bez przysięgi. Kevin Costner obiecał Whitney Houston, że będzie stale towarzyszył jej na planie, doradzać w sprawie aktorskiej kreacji i pomagać ze wszystkim. Dla artystki bez doświadczenia w branży było to gwarancją niezrównanego wsparcia. Pragnęła, aby Costner uczynił z nią jeszcze większą gwiazdę. I tak się stało. Dziś Whitney Houston pozostaje jedną z nielicznych gwiazd muzyki, które zdobyły równe uznanie w kinie.
Kevin Costner instruował Whitney od tonacji głosu do najdrobniejszego gestu czy siły spojrzenia. Dzięki niemu ekranowi zakochani wypadli tak autentycznie. "Obiecałem Whitney, że będzie dobra w tym filmie… I dotrzymałem słowa. Ona zawsze będzie mnie kochać w tej piosence, a ja zawsze będę trzymał się tej obietnicy", powiedział w nawiązaniu do muzycznego przeboju, który rozsławił obraz.
Zdobywca Oscara za "Tańczącego z wilkami" stał się nie tylko nauczycielem aktorstwa legendy R&B, ale też jej oparciem w najtrudniejszych momentach. Tuż po rozpoczęciu zdjęć do "Bodyguarda" Whitney dowiedziała się, że spodziewa się dziecka. Niestety straciła ciążę. Wróciła na plan filmowy już następnego dnia, nie chcąc rozczarować ekipy filmowej, ale Costner dostrzegał jej wewnętrzny mrok.
Relacja Whitney Houston i Kevina Costnera. Co ich łączyło?
Poznali się dopiero przy pracy nad "Bodyguardem", ale to, co ich z czasem połączyło, okazało się silniejsze nawet od śmierci. Chemia między ich bohaterami na ekranie hipnotyzowała widzów i rodziła plotki o romansie pary. Prawdą jest natomiast, że Whitney i Kevina połączyła dozgonna przyjaźń. W najtrudniejszych etapach walki piosenkarki z uzależnieniem od narkotyków Costner posyłał jej wspierające listy.
Nigdy nie pogodził się z nagłą śmiercią Whitney Houston w wieku zaledwie 48 lat. Podczas pogrzebu w 2012 roku żegnał ikonę słowami: "Whitney, gdybyś mogła mnie teraz usłyszeć, powiedziałbym ci, że byłaś więcej niż tylko wystarczająco dobra, byłaś najlepsza. Wielu aktorów mogło zagrać moją postać, ale tylko ty mogłaś stać się Rachel Marron".
Tragiczna historia "Supermana", Christophera Reeve’a, obrzydliwe sceny w horrorze "Together" i nowe perełki w streamingu. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: