Scena do oglądania przez palce. "Zrobiliśmy wiele dla kobiet"
Sophie Turner broni kontrowersyjnej sceny gwałtu w "Grze o Tron", podkreślając jej znaczenie dla dyskusji o prawach kobiet. Lata mijają, a niektóre wątki z serialu HBO wciąż wracają.
Sophie Turner zyskała popularność przede wszystkim dzięki roli Sansy Stark w "Grze o Tron". Serial już dawno za nami, ale zapisał się w popkulturze tak mocno, że wciąż wspomina się niektóre sceny, na które patrzyliśmy przez palce. Turner w jednym z ostatnich wywiadów odniosła się do kontrowersyjnych scen gwałtu w serialu. Aktorka, która zaczęła pracę nad produkcją w wieku 12 lat, przyznała, że jej spojrzenie na te wątki ewoluowało wraz z wiekiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Helena Englert o kulisach kręcenia scen erotycznych: "Koordynator intymności powinien być standardem na planie"
W rozmowie z magazynem "Flaunt" Turner wspominała scenę z drugiego sezonu, gdzie jej postać była bliska gwałtu. – Nie do końca to rozumiałam wtedy i próbowałam to sobie poukładać w głowie – powiedziała. Z czasem jednak zrozumiała, jak ważne było poruszenie tego tematu.
– Czułam i nadal czuję, że "Gra o Tron" rzuciła światło na kwestie, które wielu ludzi uważa za zbyt kontrowersyjne do pokazania. Rozumiem, że to, co powiem, może być bardzo dosadne, ale uważam, że zrobiliśmy wiele dla kobiet i ich walki z patriarchatem – wyjaśniła Turner.
Aktorka dodała, że gdyby serial powstał dziś, zapewne pojawiłyby się ostrzeżenia o kontrowersyjnych treściach. – Jestem dumna, że byłam częścią produkcji, która nie bała się pokazywać okrucieństw, jakie spotykały kobiety – podkreśliła.
Pamiętacie, jak wiele mówiło się kilka lat o niemal każdej scenie z "Gry o tron"? Sceny przemocy seksualnej, o której mówi Turner, budziły ogromne dyskusje w sieci. Niektórzy krytycy, jak pisarz z "The Atlantic", uważali, że serial zbyt mocno eksponował przemoc seksualną. Z kolei "Vanity Fair" sugerowało, że scena gwałtu podważyła rozwijającą się niezależność Sansy. Jednak nie brakowało też obrońców tego wątku. Autor z "The Guardian" stwierdził, że była ona czymś więcej niż tylko użyciem gwałtu jako narzędzia fabularnego, a twórcy umiejętnie balansowali na granicy opowiadania gotyckiej historii o utracie niewinności.
Turner, która zakończyła pracę nad serialem w wieku 23 lat, przyznała, że doświadczenia z planu wpłynęły na jej życie zawodowe i osobiste. – To była niesamowita przygoda, która nauczyła mnie wiele o biznesie i etykiecie na planie – dodała.
"Gra o Tron" jest dostępna oczywiście w całości na HBO Max. Sophie Turner można zaś oglądać w miniserialu "Joan", a w kinach już niedługo w produkcji "Trust".
Miliony wyświetleń "Obcy: Ziemia", katastroficzny finał "I tak po prostu" i mieszane uczucia po "Nagiej broni". O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: