"Więcej niż miłość". 44 lata temu jego żona utonęła w niewyjaśnionych okolicznościach
Robert Wagner, mąż aktorki Natalie Wood, wspomina ukochaną w rocznicę jej tragicznej śmierci.
94-letni Wagner, który sam jest aktorem, umieścił na Instagramie czarno-białe zdjęcie z lepszych czasów: gdy jeszcze on i Natalie byli razem. Przy fotografii umieścił słowa: "Myślę dziś o Nat. Jej ciepło, piękno i miłość pozostają z nami poprzez nasze dzieci i wnuki. Na zawsze wytęskniona, na zawsze kochana. Więcej niż miłość".
Legendy Hollywood
Jak zginęła Wood? W listopadzie 1981 roku wypłynęła w rejs jachtem należącym do męża. Na pokładzie byli obecni także Wagner, przyjaciel rodziny aktor Christopher Walken i skipper jachtu. Jak możemy przeczytać na Wikipedii, aktorkę znaleziono martwą w wodzie. Ale nigdy nie ujawniono, jak się właściwie w niej znalazła. "Wagner powiedział, że nie było jej przy nim, kiedy kładł się spać. Autopsja wykazała, że miała siniaki na ciele i ramionach oraz otarcie na lewym policzku, jednak nie określono, w jaki sposób ani kiedy powstały te obrażenia" - czytamy.
Koroner ostatecznie stwierdził, że śmierć aktorki była nieszczęśliwym wypadkiem. Tymczasem w listopadzie 2011 roku sprawę ponownie otwarto po tym, jak skipper jachtu publicznie stwierdził, że okłamał policję podczas pierwotnego śledztwa oraz że tamtego wieczoru doszło do kłótni między Wood a Wagnerem. Twierdził, że Wood flirtowała z Walkenem, że Wagner był zazdrosny i wściekły oraz że uniemożliwił mu włączenie reflektorów i powiadomienie władz po zniknięciu Wood. Skipper utrzymywał, że Wagner ponosi odpowiedzialność za śmierć żony. Aktorka miała wypaść za burtę podczas sprzeczki, a aktor miał nie udzielić jej pomocy. Chritopher Walken nigdy nie był oskarżonym w tym śledztwie.
Jednak w 2012 roku koroner zmienił akt zgonu Wood, korygując przyczynę śmierci z przypadkowego utonięcia na "utonięcie oraz inne nieokreślone czynniki". W poprawionym dokumencie znalazła się adnotacja, że "nie ustalono w sposób jednoznaczny", w jaki sposób Wood znalazła się w wodzie. Detektywi polecili biuru koronera, by nie omawiało ani nie komentowało tej sprawy.