Upokorzenie, bieda, śmietnik. Głośno mówi, o tym jak go traktowano
Michael J. Fox od lat jest ikoną popkultury, ale droga do roli Marty'ego McFly’a w "Powrocie do przyszłości" wcale nie była oczywista. Zanim stał się twarzą jednego z najsłynniejszych filmów lat 80., doświadczał odrzucenia, drwin i pracy w upokarzających warunkach.
Michael J. Fox, pochodzący z Kanady, zdecydował się przenieść do Los Angeles, by rozwinąć swoją karierę aktorską. W wieku 21 lat trafił do obsady serialu "Rodzinne więzy" – rola ambitnego nastolatka okazała się dla niego przełomem. To właśnie dzięki niej otrzymał propozycję pierwszego dużego występu w filmie. Tak narodził się Marty McFly w premierowym "Powrocie do przyszłości" z 1985 roku, a jego życie nabrało zupełnie nowego kierunku. Równoległe zagrał w hicie dla młodzieży - "Nastoletnim wilkołaku".
Był wtedy na szczycie, ale nigdy nie zapomni, jak trudne był początki w branży i jak był traktowany. Opowiedział o tym doświadczeniu w rozmowie z Entertainment Weekly z okazji 40. rocznicy "Powrotu do przyszłości" i premiery autobiografii "Future Boy".
Nela Maciejewska i Maciej Stuhr o serialu "Glina". "Ukłon w stronę widza"
Niewiele osób dzisiaj wie, że to wcale nie Fox miał zagrać Marty'ego. Początkowo zaangażowano Erica Stoltza, z którym już nagrano wiele scen. W międzyczasie stwierdzono, że aktor jest zbyt poważny do tej roli i potrzebują nowej energii. Tak w obsadzie znalazł się Michael J. Fox. Teraz w wywiadzie aktor zdradza, jak się czuł, będąc w środku tego obsadowego zamieszania z filmem.
- Nie miałem pojęcia, co ktokolwiek o tym myśli. Byłem aktorem, przyzwyczajonym do traktowania jak g***o, do tego, że mówią mi, że jestem za niski, że się nie nadaję. Po prostu przez to przechodzimy — wspomina.
- Wchodzisz w sytuację, w której wszystko stawiasz na jedną kartę i po prostu grasz tym, co masz – tłumaczy Fox. – Byłem wtedy pięć lat w zawodzie, trochę sukcesu przyniosły mi "Rodzinne więzy", ale wcześniej miałem dwa lata dosłownie "grzebania po śmietnikach" i upokarzających warunków. Byłem gotowy na swój przełom.
Niedawno pisaliśmy, że także w swojej książce Fox wspomina trudne początki. Przywołał sytuację z planu "Nastoletniego wilkołaka". "Pewnego dnia na planie tego filmu rekwizytor kazał mi zrobić kilka zdjęć z tabliczką czekolady, żeby można było pokazać cukiernikowi, który dostarczył słodycze, że faktycznie użyliśmy ich produktu w filmie. Obładowany jakimiś włosami jaka, powiedziałem mu, że czuję się jak dzi*ka, robiąc to. Rekwizytor odparł: 'Cóż, jesteś dzi*ką'" - napisał.