Był wpatrzony w Stalina i Bieruta. "Wierzyłem w nich, w naszą władzę"
Stanisław Mikulski zmarł 27 listopada 2014 roku. W dniu jego pogrzebu Sejm RP uczcił minutą ciszy pamięć zmarłego. Decyzja ówczesnego marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego wywołała ostry spór pomiędzy posłami. Mikulski w okresie PRL był członkiem PZPR i aktywnie działał w sferze politycznej.
"Mój tato został aresztowany w 1950 roku. Pełnił dość ważne funkcje państwowe oraz w partii. To działo się w czasach, gdy w kraju obowiązywało prawo ‘dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf’. (…) Tak więc w tym czasie, gdy ojciec siedział w więzieniu, ja służyłem ojczyźnie wyprostowaną postawą i wierszem. Z tej perspektywy moja decyzja wstąpienia do partii, która upokorzyła ojca, z pewnością może dziwić" – zdradził Stanisław Mikulski w autobiografii "Niechętnie o sobie".
Ojciec przyszłej gwiazdy "Stawki większej niż życie" spędził w więzieniu aż 5 lat. Jak przyznawał aktor, w latach 50. był wpatrzony w Stalina i Bieruta. W dni śmierci przywódcy Związku Radzieckiego napisał list do uwięzionego ojca. "Proszę sobie wyobrazić tę sytuację. Zamknięty w stalinowskim więzieniu ojciec dostaje od syna list, który wychwala jego oprawcę. Bo ja wierzyłem w nich, w naszą władzę. Cały naród był wpatrzony w Stalina i Bieruta jak w obrazki" – wspominał Mikulski.
Tomasz Schuchardt o roli w serialu "Breslau"
Do PZPR wstąpił w 1952 roku. W 1978 został I sekretarzem POP w Teatrze Polskim w Warszawie. Był członkiem egzekutywy Komitetu Warszawskiego PZPR i członkiem Komitetu Warszawskiego PZPR. Pod koniec lat 80. pełnił funkcję dyrektora Ośrodka Informacji i Kultury Polskiej przy ambasadzie PRL w Moskwie. "Wstąpiłem świadomie do partii i byłem w niej do samego końca. Uważam do dziś, że alfabet ma wiele liter. Jak się powiedziało A, to trzeba przeliterować do Z" – wyjaśniał aktor.
Z powodu partyjnej przeszłości Stanisława Mikulskiego, po jego śmierci w sejmie wybuch ostry spór. Posłowie SLD złożyli projekt uchwały w sprawie "upamiętnienia postaci Stanisława Mikulskiego". "To był aktor, który stworzył wiele ról teatralnych i filmowych. Debiutował w ‘Kanale’ Wajdy. Był ikoną popkultury i jego rolę wpisały się w świadomość Polaków" - wyjaśniał poseł Tadeusz Iwiński.
Ryszard Terlecki z PiS uważał natomiast, że pewne wydarzenia z przeszłości "kładą się cieniem" na biografii Mikulskiego, zaś serial "Stawka większa niż życie" nazywał "nieszczęsnym". "Uważam za skandal, że TVP włączyła tę produkcję do swojego żelaznego repertuaru. To trochę tak, jakby jakiś nazistowski czy sowiecki film funkcjonował jako arcydzieło (…). Trzeba się upominać o polskich bohaterów i znosić drugą stronę, która promuje swoich, komunistycznych" - twierdził Terlecki.
Ostatecznie Sejm RP uczcił pamięć Stanisława Mikulskiego minutą ciszy. Polityczny spór nad grobem aktora podzielił też społeczeństwo, ale w znacznie mniejszym stopniu niż polityków. Zdecydowana większość Polaków uważała, że Stanisław Mikulski zasłużył na upamiętnienie. Nie tylko dlatego, że stworzył jedną z najbardziej kultowych ról w polskiej kinematografii, ale także, że – jak twierdzą osoby, które go znały – był skromnym, szczerym, dobrym, być może trochę naiwnym człowiekiem.
"Staś ma w sobie wiele skromności. Jest dyskretny, po prostu żyje swoim życiem, nikomu kłopotu nie sprawia. Jest niezwykle dobrym człowiekiem, co bardzo często idzie w parze z pewną naiwnością. On po prostu wszystkich ludzi traktuje dobrze. (...) Z pokorą znosił różne obelgi, które go spotkały. Był jedynym człowiekiem z ludzi partyjnych, który po wyprowadzeniu sztandaru, dalej potrafił twierdzić, że wiele z tego co ma, zawdzięcza partii" – powiedziała o Stanisławie Mikulskim Beata Tyszkiewicz.
"Był bardzo dyskretnym człowiekiem, niesłychanie skromnym i nienarzucającym się. Urok, klasa, skromność. To był wspaniały człowiek! Mężczyzna z wielką klasą" – wspominała aktora w dniu jego śmierci Małgorzata Zajączkowska, partnerka z planu "Złotopolskich". Nie trzeba chyba dodawać, że czasach największej popularności "Stawki większej niż życie" w Mikulskim podkochiwała się co druga Polka. "Ja przecież też go prawie kochałam! Wszyscy mi zazdrościli, że zagrałam w Klosie. Tłumy się w nim kochały. Nie mógł opędzić się od kobiet. Uwielbiałam tego naszego Stasia" – wspominała Iga Cembrzyńska.
Ale "Staś był wierny w miłości" – twierdzi Tyszkiewicz. "Był bardzo adorowanym aktorem i kochał swoją żonę Jagnę, znanego kostiumologa. Zbudował dla niej dom, kiedy po nieszczęśliwym wypadku Jagna nie mogła chodzić. Wiele lat się nią zajmował. Któregoś dnia zatelefonował do mnie, że Jagna umarła. Jego rozpacz nie miała granic".