Biznes z restauracją aktora źle się skończył. Miał zainwestować 2 mln zł
Artur Dziurman swego czasu był wziętym aktorem, którego można było oglądać w filmach i serialach. Ostatnio zagrał w zmieszanej z błotem "Niewidzialnej wojnie" Patryka Vegi. Pamiętacie historię tego aktora?
Filmowo-serialowe emploi Artura Dziurmana zaczyna się w latach 80. Aktora można było oglądać w "Klanie", gdzie wcielał się w postać Leszka Jakubowskiego, ale na koncie miał dużo więcej produkcji - złośliwi powiedzieliby, że ambitniejszych niż tasiemiec telewizji publicznej. Grał w "Rezerwacie", "Generale Nilu", "Bogach" czy w "Rojście". Ostatnio w "Niewidzialnej wojnie" Patryka Vegi, gdzie był policjantem Jackiem Masalskim. Filmowy "Metyl" wprowadził młodego Vegę w świat policyjnych tajniaków, by ten mógł kręcić materiały o prawdziwym życiu funkcjonariuszy.
Film zgarnął ostatnio Węże, czyli antynagrody przyznawane najgorszym polskim produkcjom. Zdaje się, że aktor nie ma ostatnio szczęścia do ról. Ale i w biznesie nie szło mu najlepiej, o czym swego czasu rozpisywały się media. Pamiętacie historię restauracji aktora?
Artur Dziurman
Dziurman był właścicielem krakowskiej restauracji Moliere, która następnie została przekształcona w Centrum Kultury i Sztuki. Miejsce integrowało osoby z niepełnosprawnościami, ale nie uniknęło problemów. Te zaczęły się w 2012 r., gdy okazało się, że Dziurman nie wpłacił do kasy miasta czynszu. Dług miał sięgać aż 639 tys. zł. Aktor mówił mediom, że został oszukany przez wspólnika.
- Stworzyłem scenę dla niewidomych aktorów. Ten projekt cieszy się coraz większym zainteresowaniem nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Wszystkie przedstawienia sam reżyseruję, piszę adaptacje, dobieram muzykę oraz scenografię.Spektakle były grane przez lata w moim teatrze Moliere w Krakowie, który był miejscem kulinarno-teatralnym. Niestety, musiałem go zamknąć, bo oszukał mnie wspólnik, a miasto Kraków, zamiast pomagać, nasłało na mnie sądy - komentował w rozmowie z "Show".
Artur Dziurman
Jak pisano, Dziurman miał zainwestować w restaurację nawet 2 mln zł. Ostatecznie miejsca nie udało się utrzymać. Pojawił się nowy właściciel, restauracja miała przejść metamorfozę. O swoich podopiecznych Dziurman nie zapomniał. Choć Moliere już nie było, to dalej pracuje z osobami z niepełnosprawnościami.
- Aktorzy podchodzą do tego niezwykle emocjonalnie, żywiołowo. Pracować z nimi to wielka frajda, wielka przyjemność. Widzę ogromny postęp tej pracy. Po tych 10-15 latach wytężonej pracy widzę z ich strony absolutną aprobatę do stworzenia czegoś innowacyjnego. My nie jesteśmy powieleniem kolejnych teatrów instytucjonalnego w Polsce. My jesteśmy innym teatrem - komentował w jednym z wywiadów.
Artur Dziurman
- Do pozostawienia czegoś po sobie, wydaje mi się, że jest to istotne. I wydaje mi się, że Teatr Aktora Niewidomego jest tą rzeczą, która chciałbym, żeby została - komentował w "Kulisach Sławy" przez dwóch lat.
W tym samym programie przyznał: - Chciałbym być wreszcie dziadkiem, bo byłbym młodym, fajnym dziadkiem. I z gówniarzem na ogrodzie grałbym w piłkę, albo woził na rowerze, albo bym uczył go jeździć na nartach, tak jak kiedyś robiłem to z moją córką.