Black Bear Filmfest: Tak straszne, że aż dobre [relacja]

Chłopak karmiący pizzą martwe kobiety, krwiożercza leśna pchła wielkości wyrośniętego yorka czy dorosły mężczyzna przeżuwający swój odcięty palec. To zaledwie garść absurdalnych sytuacji, które zaserwowali nam organizatorzy Black Bear Filmfest. Pierwsza edycja imprezy odbyła się w dniach 6-12 grudnia w stołecznej Kinotece.

Black Bear Filmfest okazał się gratką dla fanów kina klasy B i produkcji, które można śmiało okrzyknąć "najgorszymi filmami świata". Przykłady? "Krwawy lodowiec" Marvina Krena to austriacki ekohorror, w którym grupa naukowców stawia czoło zmutowanym zwierzętom. Okazuje się, że z topniejącego lodowca wydobywa się dziwna rdzawa substancja, która mocno ingeruje w lokalną faunę. Musi przelać się trochę krwi, aby w końcu nasi bohaterowie rozpracowali mutacje, które zachodzą na ich oczach. Obok broni palnej w ruch idą markery i biała tablica. A przecież na szczelnie zaryglowane drzwi cały czas napierają rozsierdzone zwierzęta. Są wrzaski, krzyki i operacja, która może i udana, ale po kilkunastu minutach okazuje się zupełnie bez sensu. Padają absurdalne kwestie pokroju: "nie płacz, kiedy jesz banana". To zaledwie jedna z wielu sytuacji podczas festiwalu, kiedy widzowi przychodzi zweryfikować tezę, że widział już wszystko.

Black Bear Filmfest: Tak straszne, że aż dobre [relacja]
Źródło zdjęć: © Materiały promocyjne

18.12.2013 13:26

Jest taki moment w filmie "Prawie jak człowiek" Joe Begosa, kiedy główny bohater staje w drzwiach sypialni i zamiera. Przez kilka sekund widzimy jego zniesmaczono-zaskoczoną minę, która jest spójna z wyrazem twarzy wielu widzów na sali. Oto nasz jedyny sprawiedliwy, który zmuszony jest ratować sąsiadów przed inwazją obcych, widzi swojego opętanego przyjaciela z wystającą z ust rurą, której koniec przyssany jest do krocza przerażonej dziewczyny. Potrzebuje chwili, żeby dojść do siebie i oddać celny strzał. Reżyserski debiut Begosa lepi się od śluzowatych substancji i rezonuje dźwiękami o nieprzyjemnych częstotliwościach. Przy okazji rozlewu krwi w ruch idą najróżniejsze narzędzia. Jest i piła, i siekiera...

Na okaleczanie ciała z innej perspektywy spojrzał kolejny debiutant - E.L.Katz. W jego "Tanich podnietach" obserwujemy, jak daleko człowiek może posunąć się dla pieniędzy. Dwóch kumpli trafia pod dach obrzydliwie bogatej pary. Każdy ich krok staje się realizacją zachcianek gospodarzy, którzy banknotami manipulują swoich gości. Kolejne zakłady przesuwają moralne granice głównych bohaterów. Kiedy kończy się wieczór i noc pełna wrażeń, niewiele zostaje z zahukanego głównego bohatera, którego poznaliśmy w pierwszych minutach filmu. Debiut reżyserski E.L.Katza zajął drugie miejsce w zorganizowanym w ramach Black Bear Filmfest konkursie Fresh Blood. Głosami widzów zwyciężył obraz "Miłość na wieczność".

Film Brendana Mudlowneyakoncentruje się wokół tematu nekrofili. Główny bohater "Miłości na wieczność" dobrze czuje się jedynie wśród zmarłych. Dnie i noce spędza w towarzystwie gnijących kobiet. Je z nimi kolacje, które mogą uchodzić za wytworne, prawi im komplementy, otwiera przed nimi serce. Jak to w związku. Zakochuje się i odkochuje. Kiedy dziewczyna mu się znudzi, po prostu zakopuje ją w ogródku. W końcu spotyka tą jedyną, która zabija w nim pragnienie powiększania domowego cmentarza.

W ramach Black Bear Filmfest odbyły się pokazy filmów, które niekoniecznie zagoszczą w naszym kraju na dużych ekranach. Mnóstwo zabawy dostarczył "Łowca zombi". Już z samego opisu film jawił się jako kawał dobrej rozrywki. Bo jak może być inaczej, kiedy akcję napędzają ćpun-onanista, nimfomanka i duchowny, w którego rolę wcielił się Danny Trejo. Bardzo niefilmowy był obraz "Filozofowie". John Huddles przedstawił zabawę rozgrywającą się w umysłach studentów, którzy debatują, kto powinien przeżyć w obliczu zagrożenia nuklearnego. W bunkrze jest miejsce dla tylko 21 osób, a czas ucieka. Z drugiej strony w ramach przeglądu zaprezentowano również najnowszy film Xaviera Dolana "Tom", który na dobre trafi do polskich kin dopiero za kilka miesięcy.

Hasło Black Bear Filmfest brzmi "bój się dobrze". Rzeczywiście szeroko rozumiana groza stała się tutaj źródłem przedniej zabawy. Bez lęku czekamy na to, co organizatorzy zaserwują nam podczas przyszłorocznej edycji imprezy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)