Box office USA: najpopularniejsza powieść 2015 roku już w kinach
„Dziewczyna z pociągu” autorstwa Pauli Hawkins trafiała do księgarń na początku lutego 2015 roku. Dziesięć miesięcy później rozpoczęły się zdjęcia do filmu, który właśnie pojawił się na ekranach kin. Od debiutu w księgarniach do premiery kinowej minęło więc zaledwie dwadzieścia jeden miesięcy.
W tym tygodniu z kinowego box office’u w Stanach Zjednoczonych przeskoczymy na moment na listę The New York Times Fiction Best Seller. Trudno znaleźć ku temu lepszą okazję. Na ekranach amerykańskich (ale także i polskich) kin pojawiła się bowiem ekranizacja najpopularniejszej powieści ubiegłego roku. Jak już wspomnieliśmy, powieść Pauli Hawkins trafiła do tradycyjnych oraz „elektronicznych” księgarń na początku lutego 2015 roku. Od razu znalazła się na pierwszym miejscu listy The New York Times Fiction Best Seller. Znajdowała się tam przez trzynaście tygodni z rzędu, czyli do końca kwietnia i została zdetronizowana dopiero przez nieśmiertelną Norę Roberts (powieść „The Liar”). W sumie w całym ubiegłym roku w Ameryce zostało sprzedanych blisko 3,5 miliona książek (drukowanych oraz e-book) autorstwa Pauli Hawkins, zaś w pozostałych krajach ponad 7 milionów egzemplarzy. Niewykluczone, że do końca tego roku liczba sprzedanych książek sięgnie 20 milionów sztuk. W bieżącym sezonie „Dziewczyna z pociągu” już ośmiokrotnie znajdowała się bowiem na szczycie The New York Times Fiction Best Seller – w tym w ostatnich trzech tygodniach…!
Dzisiaj, dwadzieścia jeden miesięcy po debiucie w księgarniach i po trzech pierwszych dniach wyświetlania w kinach można stwierdzić, trochę może złośliwie, że „Dziewczyna z pociągu” wciąż pozostaje wielkim wydarzeniem przede wszystkim na rynku księgarskim. Film zbiera bowiem dużo słabsze recenzje niż powieść. Na Rottentomatoes obraz w reżyserii Tate'a Taylora („Służące”) otrzymał jedynie 44 proc. pozytywnych ocen. Natomiast w kinach „Dziewczyna z pociągu” radzi sobie dobrze, ale żadnych rekordów sprzedaży nie bije i raczej bić nie będzie. W ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania thriller zarobił za oceanem 24,7 miliona dolarów (pierwsza pozycja w tym tygodniu). Jest to dopiero 29. rezultat otwarcia uzyskany w tym roku w amerykańskich kinach.
„Dziewczyna z pociągu” porównywana jest przede wszystkim z filmem Davida Finchera „Zaginiona dziewczyna” z 2014 roku. W obu przypadkach mamy bowiem do czynienia z ekranizacją bestsellerowej powieści, która po ogromnym sukcesie wydawniczym w ekspresowym tempie trafiła na ekrany kin. Zestawienie tych dwóch thrillerów zdecydowanie wypada na korzyść produkcji sprzed dwóch lat. Zarówno, jeśli weźmiemy pod uwagę opinie recenzentów (na Rottentomatoes „Zaginiona dziewczyna” zebrała aż 88 proc. pozytywnych ocen), jak i popularność w kinach. Film Davida Finchera podczas premierowego weekendu zarobił w Stanach 37,5 miliona dolarów, a w sumie aż 167,8 miliona dolarów. „Dziewczyna z pociągu” na rynku wewnętrznym zgromadzi co najwyżej połowę tej kwoty. Film z Emily Blunt kosztował jednak tylko 45 milionów dolarów, więc na pewno przyniesie zysk.
Na drugiej pozycji podczas minionego weekendu sklasyfikowany został „Osobliwy dom Pani Peregrine” (15 milionów dolarów wpływów). Film Tima Burtona, choć oficjalnie adresowany jest do dzieci i młodzieży, w Ameryce nie sprzedaje się jak typowa familijna produkcja (kto widział film, może domyślać się dlaczego…). W czasie drugiego weekendu wyświetlania obraz zanotował spory spadek popularności (48 proc w dół). Tym sposobem, „Osobliwy dom Pani Peregrine” traci szanse na sięgnięcie w Stanach stumilionowego pułapu (po 10 dniach – 51,1 miliona dolarów). Niemniej ekranizacja powieści Ransoma Riggsa za oceanem i tak powinna sprzedać się lepiej niż poprzednia produkcja fantasy wyreżyserowana przez Tima Burtona „Mroczne cienie” (79,7 miliona dolarów wpływów). Po 10 dniach wyświetlania film z Johnnym Deppem miał na koncie 50,7 miliona dolarów, ale podczas drugiego weekendu zebrał 12,6 miliona dolarów po 58 proc. spadku frekwencji. Dodajmy, że „Osobliwy dom Pani Peregrine” kosztował 110 milionów dolarów.
W dużo gorszej sytuacji znajduje się jednak inna premiera z poprzedniego tygodnia „Żywioł. Deepwater Horizon”. Jej budżet również sięgnął 110 milionów dolarów, jednak wpływy po 10 dniach wynoszą tylko 38,5 miliona dolarów (w tym tygodniu na trzeciej pozycji – 11,7 miliona dolarów). Dla Marka Wahlberga jest to pierwsza tak poważna wpadka w karierze.
Spośród nowości minionego weekendu szczególną uwagę warto zwrócić na dramat „The Birth of a Nation”. Jest to produkcja, która zwyciężyła na festiwalu kina niezależnego w Sundance. W tym tygodniu „The Birth of a Nation” udowodnił, że także tego typu filmy w amerykańskich kinach też mogą zarobić poważne pieniądze – na starcie 7,1 miliona dolarów (szósta pozycja). W sumie tytuły pokazywane w tym roku na festiwalu w Sundance zebrały w kinach prawie 50 milionów dolarów.
Premiery następnego weekendu: „Księgowy” – dramat sensacyjny (w głównej roli Ben Affleck); „Kevin Hart: What Now?” – stand-up na dużym ekranie; „Max Steel” – produkcja dla młodzieży.