Rzucił polskich widzów na kolana. Wielka niespodzianka na sam koniec
Lenny Kravitz, jedna z największych gwiazd muzyki rockowej, wrócił do Polski, by dać wspaniały koncert w Gliwicach. Przy okazji występów Kravitza zawsze powracają wspomnienia wydarzenia sprzed kilku lat, gdy na scenie pękły muzykowi spodnie w kroku. Tym razem uniknął takiej wpadki.
"Lenny Kravitz to jedna z moich największych inspiracji pod każdym względem. Połączenie zaje… muzy, superzaskakujacych aranżacji, wielkiego seksapilu oraz charyzmy scenicznej" – tak scharakteryzowała amerykańskiego artystę Patrycja Markowska w "Teraz Rock".
Kravitz objawił się światu pod koniec lat 80. Mówiono o nim, że jest zafascynowany Johnem Lennonem, że na swoich płytach sam nagrywa wszystkie instrumenty (tak było na debiutanckim albumie "Let Love Rule") i że przywołuje ducha czasów hipisowskich (nie tylko muzyką, ale także ubiorem – słynne spodnie dzwony oraz kwiaciaste koszule). Wielką popularność zdobył bardzo szybko, już po wydaniu drugiej płyty zatytułowanej "Mama Said", która ukazała się w 1991 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lenny Kravitz - Always On The Run (Official Music Video)
Pierwszym światowym przebojem Kravitza był "Always On The Run", w którym słyszymy (a na teledysku także widzimy) Slasha. Utwór bazuje na riffie wymyślonym przez gitarzystę Guns N’ Roses, a który nie pasował do jego macierzystego zespołu. Dwa lata później cały świat oszalał na punkcie największego przeboju w całej karierze Lenny’ego Kravitza "Are You Gonna Go My Way". Wymienione kompozycje były wisienkami na torcie koncertu, który odbył się w PreZero Arena Gliwice.
Lenny Kravitz ma na koncie wiele platynowych płyt, jest czterokrotnym laureatem nagrody Grammy, uważany jest za ikonę muzyki rockowej, ale jest też bohaterem memów, które krążą w internecie. Wszystko za sprawą "usterki" obcisłych, skórzanych spodni, do której doszło w czasie koncertu w Sztokholmie w 2015 roku.
Podczas gitarowej solówki Kravitz wykonał głęboki przysiad w rozkroku i szwy w spodniach nie wytrzymały. Przyrodzenie muzyka wypadło na zewnętrz, co zostało uwiecznione przez jednego z widzów. Pod hasztagiem "penisgate" Lenny Kravitz obiecał, że będzie zakładał bieliznę, ale obiektem żartów pozostał do dziś.
Podczas koncertu w Polsce muzyk ubrał obcisłe dżinsy biodrówki, które nie pękły. Kravitz wystąpił w Gliwicach w ramach trasy promującej album "Blue Electric Light". Warto zwrócić uwagę, jak popularnym artystą jest on w Polsce, skoro powrócił do naszego kraju kilka miesięcy po dwóch dużych koncertach w Krakowie i w Łodzi.
Kravitz w Gliwicach raz jeszcze udowodnił, że jest królem rockowej sceny. Mimo upływu lat i sześćdziesiątki na karku, jego charyzma pozostaje wyjątkowa. W występ zawsze wkłada całą swoją energię, a ekspresją przyciąga uwagę i trzyma widzów w garści przez całe dwie godziny koncertu. Cóż, nie od dzisiaj wiadomo, że Lenny ma coś z kaznodziei, a jego koncerty są wręcz doznaniem duchowym. Nie inaczej było tym razem.
W PreZero Arena Lenny Kravitz najpierw przetestował publiczność ze znajomości utworów z najnowszej płyty "Blue Electric Light" (zaliczone na dostateczny z plusem), a potem sięgnął po swoje największe przeboje. Sygnałem do boju był wspomniany wcześniej kawałek "Always On The Run". Slash wprawdzie na scenę nie wskoczył (gitarzystę wraz z całym Guns N’ Roses" zobaczymy 12 lipca w Warszawie), ale publiczność i tak porwał ten wspaniały gitarowy riff.
"Jest tu trochę jazzu, funky, bluesa, muzyki soul i r'n'b, jest w końcu dużo rocka. Wiele stron i brzmień, które mają opowiedzieć, kim teraz jestem" – mówi o swojej muzyce Lenny Kravitz. Taka różnorodność, to coś unikatowego. Podobnie, jak zachowanie piosenkarza na scenie, budujące bliski kontakt z publicznością. A ta potrafiła się odwdzięczyć. Podczas prezentacji składu cały hala odśpiewała "100 lat" gitarzyście Craigowi Rossowi, który obchodził właśnie urodziny. Kravitz dopiero po dłuższej chwili zrozumiał, jakiego rodzaju jest to piosenka. "Świetny kawałek. Dużo lepszy niż smętne 'Happy Birthday to You'" – podsumował.
A na koniec koncertu Lenny Kravitz sprawił widzom ogromną niespodziankę. Zszedł ze sceny i zaczął przybijać "piątki" z osobami zgromadzonymi tuż pod sceną. Ta przyjemność bezpośredniego kontaktu z legendą muzyki nie ograniczyła się jednak do kilku, kilkunastu osób, bo niespodziewanie Lenny ominął barierki i w towarzystwie dyskretnej ochrony ruszył przez wypełnioną ludźmi płytę hali.
Przedzierał się widownię i przybijał "piątkę" z niemal z każdym, kto znalazł się blisko niego, co trwało niemal 10 minut. Większość młodszych gwiazd współczesnej muzyki powinna ustawiać się do niego w kolejce na praktyki oraz po radę, jak stworzyć idealne koncertowe show.
Niewiarygodne show Meghan na Netfliksie, gdzie uczy robić kanapki. Fenomenalny "Biały lotos" z zabójstwem na wakacjach w Tajlandii. Szok na Oscarach, rosyjskie wątki i jedna ograbiona aktorka. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: