''Córki dancingu'': Drapieżna Michalina Olszańska
25.12.2015 | aktual.: 22.03.2017 07:49
Rodzice, aktorzy, chcieli, by ich córka miała „normalny” zawód i nalegali, żeby została lekarzem albo przynajmniej notariuszem. Ale Michalinę Olszańską, zamiast do medycyny, od najmłodszych lat ciągnęło do sztuki.
Rodzice aktorzy, chcieli, by ich córka miała „normalny” zawód i nalegali, żeby została lekarzem albo przynajmniej notariuszem. Ale Michalinę Olszańską, zamiast do medycyny, od najmłodszych lat ciągnęło do sztuki.
Dziennikarze nazywają ją najbardziej uzdolnioną aktorką młodego pokolenia oraz dziewczyną renesansu – i nie ma w tym określeniu nawet odrobiny przesady. 23-latka jest bowiem uzdolnioną skrzypaczką, pisze książki i gra w filmach, a jej talentem zachwycano się również poza granicami naszego kraju.
25 grudnia 2015 roku do polskich kin weszły „Córki dancingu”, w których Olszańska wciela się w krwiożerczą syrenę, a przy okazji prezentuje swoje wdzięki. Nic dziwnego, że odważna artystka błyskawicznie dorobiła się tytułu nowej polskiej seksbomby.
''W domu sztuka była zawsze''
Urodziła się 29 czerwca 1992 roku w Warszawie, jako córka aktorskiej pary, Agnieszki Fatygi i Wojciecha Olszańskiego. Nic dziwnego, że szeroko rozumianą sztuką zainteresowała się już jako mała dziewczynka.
- U mnie w domu sztuka była zawsze i to powodowało, że próbowałam różnych rzeczy. Nie dlatego, żeby się popisać czy coś komuś udowodnić. Jeżeli ojciec jest szewcem, to dziecko bawi się ścinkami z butów. U mnie były książki, piosenki, filmy – opowiadała w wywiadzie dla magazynu „K MAG”.
Miała siedem lat, kiedy zaczęła się uczyć gry na skrzypcach. Potem jej pasją stała się literatura.
''Kopali mnie w twarz''
Książki zaczęła pisać jeszcze jako nastolatka. W 2009 roku zadebiutowała na rynku wydawniczym powieścią "Dziecko Gwiazd Atlantyda", a dwa lata później wydała "Zaklętą". Przyznawała, że już wtedy, jako młoda pisarka, odebrała prawdziwą szkołę życia – spotkała się z prawdziwą falą nienawiści i internetowymi atakami.
- Bolały mnie komentarze dotyczące książek w rodzaju: nie przeczytam, bo co może napisać piętnastolatka, to na pewno gówno. Trudno się odnieść do zarzutów, które nie są poparte niczym poza uprzedzeniami – opowiadała w „K MAG-u”.
- Nie mam natomiast problemu z merytorycznymi uwagami, bo jestem po szkole muzycznej i konstruktywna krytyka jest dla mnie rzeczą normalną, mierzyłam się z nią od najmłodszych lat. W pewnym momencie jednak skala niechęci wobec moich książek trochę podcięła mi skrzydła, bo wyszłam z czymś do ludzi, a część z nich od razu kopała mnie w twarz.
W tajemnicy przed mamą
Potem przyszła pora na aktorstwo. Olszańska dała się poznać publiczności, występując w serialu „Barwy szczęścia”. Wkrótce podjęła decyzję, że zacznie naukę w szkole teatralnej.
Olszańska zaprzecza, jakoby w karierze pomagali jej rodzice, i zapewnia, że wszystko osiągnęła dzięki ciężkiej pracy.
- Do szkoły aktorskiej zdawałam w tajemnicy przed mamą – wyznawała w K MAG-u. - Gdy się dowiedziała, była bardzo zła. Wywiązała się z tego powodu taka awantura, że uciekłam z domu boso i w piżamie. Mimo że wyrastałam w środowisku związanym ze sztuką, to moje decyzje o pójściu w stronę artystyczną były wręcz formą sprzeciwu, bo rodzice chcieli, żebym została lekarzem albo notariuszem.
''Wróżę jej wielką karierę''
Na dużym ekranie Olszańska pojawia się od 2013 roku – zagrała wówczas w filmach „To tylko komedia”, „Kranz” i „Solange”.
Rok później można ją było zobaczyć w „Warsaw by Night”, „Piąte: nie odchodź” i „Jacku Strongu”.
Potem Jacek Bromski zaangażował ją do swojej „Anatomii zła”, powierzając młodziutkiej aktorce rolę prostytutki Hani. Po premierze reżyser nie szczędził Olszańskiej słów podziwu.
- Do swoich filmów staram się wybierać najlepszych aktorów, jakich tylko mogę – mówił i dodawał: – Michalina Olszańska to bardzo świeży talent na polskiej scenie i wróżę jej wielką karierę.
Miłość Bodo
Bromski się nie pomylił, a Olszańska nie musi obawiać się o brak zajęć. Telefon z propozycjami nie milknie.
Aktorka bierze właśnie udział w zdjęciach do serialu „Bodo”, opowiadającym o losach Eugeniusza Bodo. Wciela się w Adę, ukochaną głównego bohatera.
- Akcja serialu obejmuje wiele lat, także obserwujemy Adę od radosnej, niewinnej dziewczyny, po kobietę, która robi ze swojego życia jeden wielki węzeł i w końcu sama nie wie, jak się z niego wyplątać – opowiadała w „Telemagazynie” o swojej postaci.
Zagraniczna kariera
Ale Olszańska nie ogranicza się wyłącznie do produkcji polskich. Brała udział w zdjęciach do „Ja, Olga Hepnarová”, zaangażowała się również w serial internetowy "Diversion End". Niedawno zaś wróciła z Rosji.
- To był film z ogromnym rozmachem, po raz pierwszy brałam udział w czymś takim* – mówiła w „K MAG-u” o tej rosyjskiej megaprodukcji. *- Ale nie mogę zdradzać zbyt wielu szczegółów na temat tego filmu, oficjalnie tajemnicą jest nawet to, że w nim zagrałam.
Pytana, jak zamierza kierować swoją karierą, odpowiadała wprost:
- Chwilowo nie myślę o żadnej karierze. Marzę o tym, by robić piękne rzeczy z pięknymi ludźmi – mówiła w „Telemagazynie”. - Jeśli chodzi o pracę poza Polską, to oczywiście daje więcej możliwości. Ale obserwując rozwój naszej kinematografii, wierzę, że niedługo także będziemy robić te megaprodukcje i będziemy mieli szansę realizować się w kraju. (sm/gk)